rozdział 25| pogadanka u Vinca

351 8 7
                                    

~Shane~

Udaliśmy się do gabinetu Vinca więc jest chujowo, zawsze chodzimy do biblioteki ale jak jest chujowo to do gabinetu. Vince zlustrował nas swoim lodowatym a zarazem mrocznym wzrokiem i odezwał się:

-Chcę wyjaśnień, dowiedziałem się od Adriena Santana że się całowaliście zamiast pakować Y/n, czy to prawda?- spytał unosząc brwi

-Tak- powiedziała Y/n, japierdole co ona robi

-Dobrze więc zostaniesz zawieszona w Organizacji chyba z wiadomych czynów, Czyż nie?- powiedział

-Doskonale wiem tylko że jest jeden problem- oznajmiła

-To proszę, wytłumacz mi to

-A więc to Marcus rządzi moją osobą w organizacji bo ja jestem jeszcze niepełnoletnia i nie mogę jeszcze zająć miejsca. Wszystko jest podpisane moim imieniem jednak to Marcus się wszystkim zajmuje

-Okej? Macie "zakaz" palenia szczególnie ty Y/n- powiedział wręcz lodowato

-Nosz japierdole- mruknąłem do siebie

-Shane słownictwo, blokuje wam konta bankowe

-Zajebiscie- mruknęła

-Mozecie już iść chyba że macie coś jeszcze do powiedzenia- oznajmił wstając z fotela

Kiwnęliśmy przecząco głowami i wyszliśmy. Udałem się do mojego pokoju a Y/n do swojego. Gdy weszłem nie wiem czemu po policzku poleciała mi łza. Nie wiem dlaczego, wiem tylko że gdy poleciała jedna zaczęły lecieć kolejne. Po cholerę ja teraz rzycze? Przecież nic się nie stało. Ale się stanie. Przecież ja nawet nie palę, zajebał mi konto bankowe. Miałem złe przeczucie i się nie myliłem...

--------------------
Jebne zaraz💀 nwm co się dzieje z Shane'm dlatego nie pytać się bo sama za chuja nwm
Miłego czytania

Ilość słów z notatką- 245

Niedostępna [Shane Monet x Reader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz