1. Urodziny

2.5K 62 20
                                    

Wstałam, mój mózg podpowiadał mi że dzisiaj jest sobota, sobota s-o-b-o-t-a
- lamentowałam. Umyłam się, ubrałam i zeszłam do kuchni gdzie zobaczyłam Shane objadającego się kanapkami. Kiedy tylko mnie zobaczył odszedł na górę w popłochu.
O co mu chodzi? - myślałam. Podeszłam do wyspy kuchennej, gdzie przed chwilą jadł mój brat. Usiadłam i patrzyłam na to co było przede mną. Mikser którego Eugenia nie zdąrzyła schować po wczorajszym pieczeniu biszkoptu, deska i nóż po tym jak Shane musiał robić kanapki i kilka owoców po poranym koktajlu Willa.
- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam, a kto? HAILIE! - i wszyscy zaczęli klaskać. Wszyscy, oprócz Vincenta, który trzymał tort.
- Dziękuję - odpowiedziałam, a po chwili namysłu dodałam - pamiętaliście.
- Oczywiście. Małe siostry niecodziennie kończą 19 lat - powiedział Dylan.
- Musisz pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki - instruował najstarszy z braci.
Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam o tym czego mogłabym sobie życzyć. Pierwsze słowo o którym pomyślałam to była miłość. Pewnie wszyscy ludzie na ziemi pomyślą: Hailie Monet masz wszystko co można sobie życzyć, pieniądze, braci, drogie ubrania i wszystko inne co można sobie pragnąć. Jednak ja potrzebowałam miłości i nie takiej siostrzano-braterskiej, tylko miłości do kogoś z poza rodziny. Tak tego chciałam i o tym myśląc zdmuchnełam świeczki.
- Nareszcie możemy jeść - zawołał Shane już krojąc kawałki tortu.
- Czemu na torcie jest napisane: 19 lat Dziewczynki? - zapytałam udając zdziwioną, wiedząc jaka będzie odpowiedź.
- No chyba duża nie jesteś - z przekąsem mruknął Dylan       
- Wiesz co Dylan, mam już 19 lat - odpowiedziałam z odczuwalnym zawodzie w głosie.
- Koniec kłótni - przerwał Vincent.

Skip do dnia kiedy Hailie wyjeżdża

Leciałam prywatnym samolotem Vinca i czytałam podręcznik na wrzesień. Tak wiem, że jeszcze nie zaczęła się szkoła, ale ciekawiło mnie o czym będę się uczyła przez ten rok.
Kiedy wyszłam z samolotu napisała do mnie moja przyjaciółka ze szkoły.

Kaitie: Chcesz się spotkać w barze obok mojego domu?

Ja : Mogę tylko o której?

Kaitie : 18? 19?

Ja : 18 ok.

Kaitie : To do zobaczenia 👋🏼

Ja : 👋🏼

Kilka godzin później

Wybrałam sobie z szafy czarną mini sukienkę. Do niej założyłam kozaki, bo nie było już ciepło i do tego mój ulubiony blezer. Biżuterię ograniczylsm do małych, złotych kolczków w kształcie serduszek. Tak ubrana wyszłam do baru.
Miejsce spotkania było bardzo gustowne, co od razu zwróciło na tyle moją uwagę, że niespodziewanie zderzyłam się z facetem, który jak na zawołanie wypowiedział moje imię.
- Hailie
- ...

<><><><><><><><><><><><><><><><><>

Hejka. Fajnie, że to czytacie.
Obstawiacie, kogo spotkała Hailie ??? - jeśli tak, to piszcie w komentarzach.

Ps. To jest moja pierwsza książka na wattpadzie, więc wybaczcie błędy ❤️

Hailie i pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz