4. Dom

1.4K 43 7
                                    

- Kiedy będę chciała wstawisz się za mną u Vincenta?
- Tylko tyle ?
- Tak.
- O której jutro przylecisz ?
- Postaram się wstać o piątej, wylecę o szóstej i jak nie będzie problemów będę w domu o piętnastej.
- Dobra, będę czekał i w drodze samochodem do domu obmyślimy strategię.
- Pa.
- Pa.
Moja rozmowa z Dylanem zakończyła się po 15 minutach. Po tym czasie moje jedzenie wystygło, zjadłam zimną paelle. Usiadłam na kanapie w salonie, jadłam potrawę i włączyłam film na Netflixie. Kiedy skończyłam była już 17:46, spakowałam walizkę. Włożyłam tylko trochę ubrań, ponieważ wciąż miałam kilka ciuchów w swoim pokoju w Pensylwanii. Wzięłam jeszcze kosmetyczkę. Do bagażu podręcznego w którym był mój mały plecak włożyłam książkę, telefon i słuchawki. Zamierzałam jutro spakować kanapkę i kawę. Po pakowaniu położyłam się spać. O poranku wstałam, ubrałam się i zrobiłam sobie kanapkę.  Pojechałam Porsche na lotnisko gdzie czekał już na mnie samolot braci. Cały lot minął mi dosyć spokojnie. Kiedy wyszłam zobaczyłam Dylana, który jak mnie zobaczył uśmiechnął się. Tak Dylan Monet uśmiechnął się do swojej siostry.
- Cześć.
- Miło Cię widzieć siostrzyczko.
- Nie wiem czy to Martina tak na ciebie zadziałała, ale kochany braciszku promieniejesz - śmiałam się wypowiadając to.
- Weź się odczep mała siostro.
- Aha czyli wkurzający Dylan nie zniknął, a już się bałam.
- Dobra, idziemy.

Kiedy jechaliśmy jego samochodem rozmawialiśmy jak przekonać braci żeby zgodzili się na kolację z Martiną. Plan był taki, że Dylan zaczyna przekonywać Vincenta, a ja go popieram. Jak dojechałam do domu pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam był Vincent opalający się na leżaku. Tego widoku już chyba nigdy nie zapomnę. W kuchni Will robił swój koktajl bomba witamin, a Shane z Tonym choć kończyli studia to dalej grali w strzelanki. Nawet nie zauważyli kiedy przeszłam za kanapą więc musiałam stanąć plecami do telewizora żeby mnie zobaczyli.
- Hailie! - krzyknął Tony.
- HAILIE! - krzyknął jeszcze głośniej Shane.
- Hej!
- Zejdziesz z telewizora ? - zapytał Tony.
- Serio Tony ? - zapytałam ironicznie.
- No musimy dokończyć... - zaczął Shane
- Dobra idę - mówiąc to udawałam obrażoną.
- Ej, no nie obrażaj się - Tony udawał smutnego, ale jakoś mu to nie wychodziło.
- Muszę iść się rozpakować kochani bracia.
Kiedy wyszłam Shane wraz z Tonym, ponownie skupili swoją uwagę na grze. Będąc na schodach zastanawiałam się jak mogę przekonać Vincenta do rodzinnej kolacji z Martiną. Weszłam do pokoju, rozpakowałam walizkę i postanowiłam zrobić sobie krótki wypoczynek. Widocznie zasnęłam, bo obudził mnie Will i powiedział, że jest już kolacja. Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam wszystkich moich braci przy stole uśmiechniętych. Nawet Vince miał malutki uśmiech, ale zawsze to był jakiś. Shane śmiał sie wraz z Willem i Dylanem, a Tony patrzył na nich z miną uwodziciela. Usiedliśmy wszyscy przy stole, jedliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy na różne tematy dopóki Dylan zaczął mówić.
- Vince jak wiesz mam dziewczynę i jest nią najlepsza dziewczyna którą spotkałem w życiu. Znam ją od tylu lat i bardzo sobie ją cenie, dlatego chcę prosić Cię czy mogłaby przyjść tutaj za weekend na kolację z nami wszystkimi ? - przemówił Dylan bardzo poważnie
- Jeśli, chcesz z nią prowadzić, życie to tak możesz
- dziękuję - powiedział z uśmiechem na ustach
- Tylko nie w następny weekend bo wtedy wyjeżdżam z Willem w sprawie biznesowej i już potwierdziłem przybycie.
-A jutro ? Przecież jutro jest niedziela mógłbyś zaprosić Martine ją wtedy zaprosić. Co ty na to Vincent ? - postanowiłam, że muszę wdrożyć się do rozmowy bo w przyszłości nie dostanę swojej przysługi no i dobra było mi żal Dylana

<><><><><><><><><><><><><><><><><>

Hej nie wiem czy nie zakończyć tak tego. Jak uważacie? Tak czy Nie ? Staram się pisać ciekawie, ale czasami mi się nie udaje.

❤️❤️❤️

Hailie i pierwsza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz