Rozdział I

149 15 2
                                    

Zatrzymuje się koło drzewa i nasłuchuje czy nikt mnie nie śledzi. Czekam dwie sekundy, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć i dziesięć. Nikogo nie słyszę. Obracam się, żeby się upewnić.

Nic.

Ruszam dalej. Kiedy widzę skraj wyspy staję się jeszcze ostrożniejsza. Powoli podchodzę do końca. Przede mną rozpościera się cudowny widok. Zachodzące słońce, a na tle zachodu miliony różnych wysp, a każda z nich różnej wysokości. Piękny widok. Wzdycham. Dobrze wiem, że nie jestem tu po to, żeby zachwycać się tym cudnym widokiem. Kładę się na ziemie i czołgam się do końca. Spoglądam w dół, gdzie znajduje się nie wielka wyspa. Zwana wyspą centralną. Według jednej z legend, znajduje się tam skarb, który jest wart tyle ile na świecie jest pieniędzy. Od zawszę go pragnęłam. Jeśli go zdobędę będę w końcu wolna. Uspokajam się i spoglądam w stronę mężczyzny, który właśnie rozpoczął wartę. Przeczesuje swoje średniej długości ciemne włosy i bierze do ręki książkę. Opiera się o wielkie drzewo jedyne jakie rośnie na tej wyspie.

Uspokajam się, bo wiem, że są małe szanse na to, że mnie zauważy. Przyglądam mu się z wielką uwagą. Ubrany jest w skórzaną kurtkę, zwykłą koszule, ciemne spodnie i czarne wysokie buty.

Chłodny wiatr wieje mi w twarz, odruchowo podciągam czarną chustę i przymrużam oczy. Dotykam swojego miecza na plecach upewniając się, że dalej tam jest. Dostałam go kilka lat temu od pewnego mężczyzny. Powiedział tylko, że jestem jego właścicielką i mam dbać o niego. Zaniemówiłam wtedy. Od tamtej pory zawsze mam go przy sobie. Jest wyjątkowy i daje mi nie powtarzalną siłę. Dalej nie wierzę, że go mam i, że jest tylko mój.

Kiedy słońce zachodzi całkowicie biorę najbliżej leżący kamień podnoszę się i rzucam go w kierunku mężczyzny. Podnoszę się szybko i liczę sekundy. Rycerz szybko podnosi się rzucając książkę na ziemie i rozgląda się. Nieruchomieje.

Moje serce bije mocniej, a ja nie mogę się ruszyć.

Chłopak znajduje mnie; patrzy mi prosto w oczy, ale nie strzela, nie chcę mnie zabić. Jego oczy hipnotyzują mnie. Widzę w nich dobroć. Patrzymy sobie w oczy, ale w końcu gwizdam i pojawia się mój czarny jak noc pegaz. Wskakuje na niego i jeszcze raz spoglądam w oczy mężczyzny.

WyspaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz