Rozdział X

11 2 0
                                    


Przechylam głowe na bok. Domyślam się, co to może oznaczać.

-Jeśli magia spadnie do jakiegoś poziomy wszystkie wyspy spadną na dół. Alvino wiesz, co znajduje się na dolę?

Wyciągam kolejnego papierosa i gdy tylko chcę go odpalić Sagari dotyka moich pleców. Przełykam silne i chowam go do pudełka. Dlaczego pegaz zakazuje mi palić?

~ • ~

Sprytna jest. Domyśliła się - mówię sobie w myślach, zaskoczony tym faktem. - Więc tym bardziej powinna rozumieć powagę sytuacji.
- Tego nikt nie wie - odpowiadam na zadane mi pytanie, wzruszając ramionami. - Krążą różne plotki, ale nikt nigdy tego nigdy nie potwierdził. Istnieją tylko spekulacje. Cokolwiek tam jest, tysiące ludzi umrze z powodu upadku wysp, nie wspominając o całkowitej anarchii, która zapanuje. O ile cokolwiek przetrwa.

~ • ~

Świat jest okropny. Każdego dnia możesz zginąć i nawet o tym nie wiedzieć. Tak mógł skończyć on i ja wtedy w tej jaskini. Tak skończyły bliskie mi osoby i tak może skończyć ten świat.

-Staną się gorszę rzeczy niż to, co mówisz. Przeżyją tylko najsilniejszy. Taka jest zasada. Jeśli jesteś słaby umierasz. -Wyruszamy?

Podnoszę się.

~ • ~

Cokolwiek się stanie, trzeba temu zapobiec. Astaria nie może upaść.

Jeśli ona jest w stanie mi pomóc... Jeśli wie, gdzie leży Kamień Przodków, lub potrafi się tego dowiedzieć... muszę zaryzykować.

- A więc zgoda - mówię. - Wyruszamy. Masz tylko jakiekolwiek rozeznanie, gdzie? Cokolwiek...?

~ • ~

Grzebie po kieszeniach, ale nie potrafię znaleźć tego czego szukam.

-Cholera - mówię i drapie się pogłowie. - Gdzie ja to dałam?

W końcu znajduję poskładaną kartkę papieru. Rozwijam ją. Znajduję się na niej mapa tej wyspy. Jest narysowana przeze mnie, dlatego nie jest zbyt dokładna.Ludzie od zawszę mówią, że z tą wyspą jest coś nie tak. Unikają jej związku z tym nie wiele osób tu mieszka, a jeśli już to na obrzeżach. Według legend ta wyspa jest przeklęta. Spoglądam na mapę i wskazuje centralny część wyspy.

-Spójrz tu. - mówię. - Znajduję się tam przejście do centralnej wyspy. Problem polega na tym, że znajdują się tam potwory, o których ludzkość nie śniła. Nie mam pojęcia dlaczego wysłali cię na taką misje, ale wątpię, że jesteś pierwszym, który został tu wysłany. Nie mam pojęcia, czy we troje damy radę ich pokonać. Jesteśmy tutaj - pokazuje na mapię północno-wschodnią część wyspy - dojście tam zajmie nam około sześciu godzin, ale musimy zahaczyć o pewne miejsce. Więc wtedy zajmie nam to koło siedmiu, a może ośmiu godzin. Będziemy musieli jeszcze gdzieś przenocować. Nie zamierzam walczyć bez odpoczynku. Więc dotrzemy tak jutro koło południa. Mam nadzieje, że ci się nie śpieszy Alvi.

Myślę, że pójście z nim to dobry interes i mam nadzieje, że jeśli uda nam się przeżyć to kupi moją wolność i wreszcie będę mogła żyć jak normalny człowiek.

~ • ~

- Nie śpieszę się, plan jak najbardziej mi się podoba - odpowiadam. Wiele potworów i nikłe szanse nie brzmią zbyt dobrze. Jeśli nam się nie uda, prawdopodobnie nastąpi koniec świata.

W sumie gdyby Lord Dyktator przysłał w to miejsce okręty liniowe i cały batalion żołnierzy, dojście do Kamienia Przodków nie stanowiłoby żadnego problemu. Niestety, cała akcja ma charakter tajny... gdyby wyszło na jaw, że dni Astarii są policzone, w Cesarstwie zapanowała by totalna panika.

- Tak więc najwyższy czas, byśmy wyruszyli. Jestem gotowy - mówię.

~ • ~

-Może najpierw się przebierzesz? Chyba, że zamierzasz iść mokry. Ja w tym czasie pójdę załatwić coś do jedzenia.

Przywołuje Sagariego i szepczę mu do ucha. Pegaz wie o co mi chodzi. Wsiadam na niego i ruszamy w las. Koń szybko wywąchuję sarnę. Podchodzimy do niej jak najbliżej możemy. Wyciągam sztylet, a potem rzucam nim w sarnę. Ta pada martwa. Takie jest właśnie życie. Zabijamy byśmy mieli co jeść. Schodzę z pegaza i zabieram sarnę, a następnie wracam na miejsce.

~ • ~

Wycisnąłem wodę z ubrań i starannie przetarłem pistolety i muszkiet, ładując je ponownie. Gdy byłem już gotowy, Mizuki wróciła z upolowaną sarną.

- Masz jakiś plan odnośnie dostania się do centralnej wyspy, czy może chcesz improwizować? - pytam z zaciekawieniem. To bardzo ważna kwestia.

Prawda, w swoim życiu zabijałem już setki różnych bestii, jednak nie jest to takie proste. Trzeba uważać i mieć się na baczności, a jeśli jest tam tysiące takich, szanse są niewielkie. Może po prostu w trakcie podróży znajdziemy jakiś sposób? Na pewno coś się da zrobić. Zawsze coś się da...



WyspaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz