CAPITOLO 2

6.9K 241 133
                                    

W naszym mieście plotki rozchodzą się bardzo szybko, czego wręcz nienawidzę. Tutaj nic nie da się ukryć. W przeciągu godziny od znalezienia zwłok kobiety, atmosferę można kroić nożem. Nie zrozumcie mnie źle, ale tutaj w Bari morderstwa i różne przewinienia są na porządku dziennym. Nie bez powodu jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych miast w całym kraju. Porzucając natarczywe myśli postanawiam odpalić Spotify'a, aby choć na chwilę zapomnieć o całym tym zamieszaniu. Po niecałych piętnastu minutach spaceru znajduję się pod biblioteką.

- Buongiorno - powiedziała starsza kobieta, która siedziała w recepcji - W czym kochanie mogę ci pomóc?

-Buongiorno signora - odpowiedziałam z uśmiechem - Przyszłam poszukać coś ciekawego do czytania

- Jak będziesz kochaniutka potrzebować pomocy to zawołaj - zakomunikowała po czym wróciła do lektury

Podziękowałam Pani, po czym udałam się w kierunku działu z romansami i literaturą obyczajową. Moja biblioteczka składała się praktycznie z samych romansów a głównie z dark romance z wątkiem enemies to lovers.

Poszukiwania rozpoczęłam od najniższej półki kierując się powoli do góry. Na moje nieszczęście wszystkie książki jakie mnie zainteresowały, miały gołe klaty mężczyzn, czego szczerze nienawidziłam. Dopiero na samej górze zobaczyłam książkę, którą polecała mi Suzyy. Niestety książka była poza moim zasięgiem a Pani z recepcji jeszcze bardziej miałaby problem z jej ściągnięciem.

- Niech to szlag - krzyknęłam wściekła.

- Jeżeli masz zamiar kogoś zabić to mogę ci doradzić, jak to zrobić efektywnie - usłyszałam obok siebie głęboki męski głos - Co cię tak principesso zdenerwowało?

Tuż po mojej prawej stronie pojawił się wysoki brunet, który uśmiechał się do mnie od ucha do ucha. Na oko miał z 20 lat, a jego ręce były wytatuowane różnymi wzorami aż po samą szyję. Spojrzałam na chłopaka z wysoko uniesionymi brwiami i powiedziałam:

- Principessa? - zapytałam zdziwiona, ale postanowiłam odpuścić temat - Nie ważne, nie mogę dosięgnąć tej cholernej książki.

- Spokojnie Lilianno, przecież to tylko książka - powiedział widocznie rozbawiony sytuacją .

Obróciłam się gwałtownie do bruneta, bo nie kojarzyłam, żebym go kiedykolwiek spotkała.

- Czy my się znamy, bo cię nie kojarzę? - oznajmiłam wprost.

- Nie principesso - zakomunikował - Ale ja znam cię bardzo dobrze i to wystarcza. - podał mi książkę patrząc prosto w moje oczy - Do widzenia Lilianno Tourine.

Skąd on do cholery znał moje imię i nazwisko, skoro sam powiedział, że się nie znamy?

***************

Z osłupienia wyrwał mnie dopiero odgłos zamykanych drzwi. Z całych sił starałam się uspokoić, ale wiedziałam, że mój atak paniki się zbliża. Od niecałych dwóch lat walczę z depresją i stanami lękowymi, które przychodzą w najgorszym momencie mojego życia. Musiałam jak najszybciej znaleźć się w domu, aby nikt mnie nie zobaczył w takim stanie, dlatego czym prędzej wypożyczam książkę i wyruszam w drogę do domu. Przez całą drogę miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, ale za każdym razem jak się rozglądałam nikogo nie widziałam.

To musiało mi się po prostu wydawać, przecież, po co ktoś miałby mnie obserwować? To nie miało żadnego sensu, przecież nie żyję w jakimś pierdolonym filmie, gdzie ktoś śledzi swoją ofiarę.

Od domu dzieliło mnie niecałe 600 metrów, gdy mój telefon zaczął wibrować od przychodzącego połączenia. Dzwonił do mnie Will, mój chłopak, który pokazał mi co to znaczy być kochanym. Will Russo nie należy do najbardziej popularnych chłopaków w High School International, natomiast zalicza się do najlepiej uczących się osób w całej klasie. Liczy niecały metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, ale jego bujna czupryna blond loków dodaje mu z dobre pięć centymetrów. Jego oczy mają niebiesko-zieloną barwę.

Uważałam go wtedy za najlepszego przyjaciela i chłopaka, który wspiera mnie w chorobie i ze wszystkim innym. Jak się później okazało to wszystko było tylko kłamstwem, w którym grałam główną rolę.

- Buongiorno piccola - usłyszałam głos, który zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy - Szukałem cię po całej szkole, po tym, jak kryminalni wyszli, ale nigdzie cię nie mogłem znaleźć. Zapytałem się blondi i powiedziała, że jeszcze idziesz do biblioteki, dlatego dzwonie się upewnić, czy już dotarłaś bezpiecznie do domu.

- Ciao - powiedziałam - Właśnie dochodzę do domu, ale martwi mnie jedna sytuacja, która miała miejsce w bibliotece. Potrzebuję porozmawiać z kimś, kto mnie zrozumie.

- Co się stało Lilianno? - zapytał się blondyn zmartwionym głosem.

- W bibliotece spotkałam pewnego chłopaka... - nie dane mi było dokończyć, gdy z piskiem opon pod mój dom podjechał czarny samochód z dwójką innych. - Will, napiszę później muszę kończyć - rozłączyłam się nie dając chłopakowi czasu, aby coś powiedzieć.

Z czarnego Chevroleta wysiadł mężczyzna ubrany w czarne spodnie garniturowe z koszulą tego samego koloru, a zaraz po nim z dwóch pozostałych samochodów reszta. Przyglądałam się temu z boku z lekkim przerażeniem. Nie codziennie spotyka się tak eleganckich facetów, którzy kroczą w stronę twojego domu z niewiadomych powodów. Odczekałam aż wejdą do budynku, po czym także udałam się w tamtą stronę. To, co zastałam w środku, przeraziło mnie jeszcze bardziej .W środku stał mój tata z bladą twarzą skierowaną w stronę jednego z mężczyzn.

- Papà wszystko w porządku? - powiedziałam przerażona patrząc na opiekuna. - Co tutaj się dzieje?

I w tamtym momencie zobaczyłam jego. Naprzeciwko mojego taty stał chłopak, którego spotkałam niecałe dwadzieścia minut temu w bibliotece. Zdenerwowana spojrzałam na bruneta, po czym dodałam:

- Co ty tu kurwa robisz? - krzyknęłam - I kim ty do cholery jesteś?

Chłopak spojrzał na mnie po chwili, po czym chwycił moją rękę przybliżając do swoich ust i całując.

- Wybacz Principesso, za moje zachowanie, zapomniałem się przedstawić - powiedział uśmiechając się w moją stronę - jestem Diavolo

Tamtego listopadowego piątku ujrzałam diabła, który doprowadzi do mojego upadku.

DIAVOLO I +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz