CAPITOLO 19

6.3K 178 125
                                    


Do tej pory nurtuje nas pytanie czym tak właściwie jest śmierć? Z biologicznego punkty widzenia wiemy, że jest to utrata jakiekolwiek funkcji życiowych. Nikt jednak z nas, nie wie co tak naprawdę znajduje się po drugiej stronie, o ile ona w ogóle istniała. Na całym świecie jest ponad cztery tysiące różnych religii i wierzeń, które zakładają w podobny lub odmienny sposób, życie pośmiertne. Ja jednak wiedziałam, że moje miejsce było w piekle, tuż u boku Diavola.

- To nie może być prawda. - powiedziałam w szoku, patrząc się na bruneta, znajdującego się pomiędzy moimi nogami. - Miała całe życie przed sobą, a ktoś odebrał jej tą możliwość. Jak można, zrobić coś takiego drugiej sobie?

- Principesso, czasami jest to niezależne od naszej woli. - oznajmił Matheo, gładząc wnętrze mojego lewego uda. - Są sytuacje kiedy nie ma się wyjścia, i trzeba osobiście wydać wyrok na cudze życie.

- Kiedy zachowujesz się jak mężczyzna, którego pokochałam, a nie jak wszystkim znany Diavolo, zapominam czym tak naprawdę się zajmujesz i kim jesteś. - rzekłam, splatając nasze dłonie. - Nie chcę, ponownie tego wszystkiego przechodzić jeszcze raz.

Spojrzałam niepewnie na chłopaka, wypowiadając na głos swoje najgorsze obawy. Nie byłam gotowa psychicznie, aby jeszcze raz przechodzić przez to wszystko. Z cudem uszłam z życiem.

- Lili, kwiatuszku mój najcenniejszy. - powiedział, przyciągając mnie na skraj fotela. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia na moje czyny, ani na to jakim jestem człowiekiem. Jednak musisz wiedzieć, że ja nie potrafię inaczej. - oznajmił, spuszczając wzrok na nasze złączone ręce. - Kiedy miałem zaledwie siedem lat, ten skurwysyn zwany moim ojcem, znęcał się psychicznie i fizycznie, nade mną i moją matką. Doskonale chuj wiedział, że była osłabiona po chemioterapii i w każdej chwili tykająca bomba w jej organizmie mogła wybuchnąć. - z każdym słowem, opuszczając twierdzę, w której się zamknął, krył się mały chłopiec, który musiał dorosnąć zbyt szybko. - Zawsze go błagałem, żeby zostawił mamma i na mnie wyładowywał swój gniew, ale..

Widząc tuż przed sobą, zranionego i pogrążonego przeszłością bruneta, zsunęłam się z fotela, siadając na brązowych panelach, tuż przed mężczyzną. Na pierwszy rzut oka Diavolo był pewnym siebie, zarozumiałym dupkiem, który nie posiadał jakikolwiek uczuć. Do niedawna sama zaliczałam się do tego grona, które miało o nim dokładnie takie samo zdanie. Teraz jednak, kiedy Matheo, siedział skulony na podłodze, wtulony w moje ciało, płacząc,  sprawiało mi to najzwyczajniej w świecie ból.

Nikt nie zasługiwał na to, aby w tak młodym wieku, odebrano mu najpiękniejsze chwile dojrzewania. Dzieciństwa.

- Mi dispiace, Diavolo. - powiedziałam, robiąc miejsce brunetowi, który szczelniej się do mnie wtulił. - Nie zostawię cię z tym samym. - oznajmiłam, bawiąc się włosami mężczyzny. - Nie jesteś już sam. Masz teraz mnie.

- Nie zasługuję na ciebie, Principesso. - rzekł, całując mnie delikatnie w usta. - Jesteś aniołem, którego doprowadzę do upadku, po samo piekło. A wiesz dlaczego? - zapytał, uspokajając się po wcześniejszym wyznaniu.

- Nie? - odpowiedziałam, nie widząc już Diavola z przed kilku minut. Jakby nigdy nic się nie wydarzyło.

- Perché ti amo, Lili. - oznajmił. - Wszystkie osoby jakie pokochałem, wasz wspaniałomyślny stwórca mi je odebrał, zostawiając mnie całkowicie samego. Jestem jego pieprzonym pionkiem, którym najzwyczajniej  w świecie się bawi.

Brunet nawet nie przypuszczał, że doskonalę wiedziałam, że jest niewierzący. Wyznał mi to wczoraj, kiedy był święcie przekonany, że zasnęłam z wycieńczenia. Będąc na miejscu mężczyzny, tak samo bym zwątpiła i odwróciła się od wiary. Nikt nie jest niezniszczalny, i każdy ma prawo głosić i wyznawać to co jest według niego najlepsze. Niestety są osoby, które nie szanują drugiego człowieka o innych poglądach, co często prowadzi do koszmarnych sytuacji.

DIAVOLO I +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz