Każdy z nas ukrywa coś przed całym światem, zostawiając to tylko dla siebie. Nie dzieląc się z resztą. Czasami jednak tajemnice, które skrywamy, mogą zadecydować o naszym życiu. Tylko od nas zależy, czy wyjawimy to, aby uratować samych siebie.
- Czyli to prawda, co mówili policjanci w szkole. Wróciłeś i nie zaprzestaniesz na jednym morderstwie. - wydusiłam z siebie, patrząc się z przerażeniem na Diavola.
- Principesso, wiesz, jak zabito tę kobietę? - powiedział chłopak, zwracając się do mnie.
Od czasu kiedy do sali weszli policjanci z wydziału kryminalnego, minęło dopiero parę godzin. Do tej pory nie ujawniono żadnej informacji, mówiącej cokolwiek o dokonanej zbrodni. Nikt nic nie wiedział, oczywiście oprócz siedzącego obok mnie bruneta.
- Nie, nic nie wiem. Policja dalej nic nie powiedziała. - odpowiedziałam spoglądając na Diavola, który wydawał się wyraźne spokojniejszy niż chwilę wcześniej.
- Lili chcesz usłyszeć prawdę, właśnie ode mnie? Przecież znasz moją nieciekawą historię. - zapytał, dając mi szansę, aby się wycofać.
Byłam już tak blisko, nie mogłam zrezygnować. Niepewnie pokiwałam głową, potakując. Raz kozia śmierć.
- Skoro chcesz Principesso poznać prawdę, to ją ode mnie dostaniesz. - zaczął, a następnie kontynuował. - Nie wiem jeszcze, kim jest owa kobieta, moi ludzie tego jeszcze nie przechwycili. Jednak wiem jak ją zabita. - westchnął, pocierając twarz ze zmęczenia. - Postrzeloną ją dwukrotnie w szyję.
- O matko. Nigdy nie zrozumiem tego jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi. - odparłam z niedowierzaniem. - Biedna kobieta, miała całe życie przed sobą.
Na moje słowa chłopak mruknął, zgadzając się ze mną. Została tylko jednak kwestia, która tak bardzo mnie zastanawiała. Czy on za tym stał?
- Powiedz mi teraz Lili, czy dalej uważasz, że to ja ją zabiłem? - zapytał, wywiercając we mnie spojrzenie tymi czarnymi jak smoła tęczówkami.
- Tak - odpowiedziałam tak cicho, że sama ledwo to usłyszałam.
Prychnął cicho, nie dowierzając, że to powiedziałam.
- Kurwa Principesso, ty naprawdę masz takie słabe mniemanie o mnie? - spytał z rozbawieniem. - Nie, nie zabiłem jej. Ja bym zrobił to bardziej efektywnie niż ta osoba. Muszę przyznać, że się ten ktoś nie postarał.
I pomyśleć, że przekonam się o tym, jaki on potrafi być kreatywny w morderstwie w najbliższym czasie.
Ostatnie zdania powiedział z widocznym entuzjazmem, jakby mówił o czymś zabawnym. Mnie jednak do śmiechu nie było. Siedziałam w aucie z mężczyzną, który mówił takie rzeczy, jakby mówił co najmniej o pogodzie. Nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić w tej sytuacji, oddaliłam się , najbardziej jak się dało. Zauważając moje poczynania, chwycił moje uda, po czym jednym ruchem przysunął mnie do siebie, tak że dzieliły nas niecałe milimetry. Przybliżył się, skracając nasz dystans do minimum, a następnie prosto w moje usta powiedział, coś, czego się nie spodziewałam:
- To bardzo dobrze Principesso, że się mnie boisz. - oznajmił. - Jednak dopóki będziesz ze mną współpracować, to żaden włos z twojej ślicznej główki nie spadnie. Obiecuję. - powiedział to, po czym wracając do ustawień fabrycznych, rzekł - Dobrze koniec tego dobrego, to gdzie mieszka ten Will czy jak mu tam?
Jakim cudem ten człowiek w przeciągu sekundy zmieniał swoją osobowość? Nie chcąc dłużej wchodzić z nim w żadną integrację, podałam mu adres, pod którym mieszkał mój chłopak. Wyciągnęłam telefon z zamiarem kupna nowych książek, gdyż książka, którą dziś wypożyczyłam, miałam w planach przeczytać w nocy. I tak pewnie nie będę mogła spać kolejną noc, ponieważ lekarstwa, które biorę przestały na mnie zwyczajnie działać. Całymi nocami leżę, tuląc się do swojego pupila i wymyślając historie, które i tak nigdy się nie wydarzą. Nim ledwo zdążyłam włączyć stronę księgarni, wbiłam się w fotel Chevroleta, gdy Diavolo odjechał spod mojego domu z piskiem opon. Naprawdę ciesze się, że zapiął mi te cholerne pasy, bo inaczej już dawno bym wyleciała przez przednią szybę. Zerknąwszy na bruneta, stwierdziłam, że urodził się za kierownicą. Lewą rękę opartą miał na podłokietniku i manewrował kierownicą, natomiast prawa ręka leżała bezczynnie na jego udzie.
- Musisz mnie tak pożerać wzrokiem, Principesso? - zapytał z uśmieszkiem, kiedy wrzucał bieg na wyższy.
- Próbuję tylko stwierdzić kiedy wylądujemy w rowie, przy twojej jeździe. Prowadzisz, jakbyś miał co najmniej z dziewięć żyć. Muszę cię z przykrością poinformować, że mamy kurwa tylko jedno, więc jedź przepisowo. - pisnęłam ostatnie słowy, kiedy gwałtownie zahamował, śmiejąc się w najlepsze z mojej reakcji.
Modląc się o to, aby dojechać w jednym kawałku, wróciłam do przeglądania strony internetowej mojej ulubionej księgarni, z zamiarem znalezienia jakiejś perełki. Na stronie głównej były same premiery, które chciałam jak najszybciej przeczytać. Najlepiej to bym wykupiła całą księgarnię, żeby mieć wszystkie te książki.
- Którą wybrałaś? - usłyszałam głęboki głos, który wywoływał ciarki na całym moim ciele.
Spojrzałam w stronę bruneta, który patrzył na mnie z zaciekawieniem. Nie wiedząc czemu, przez następne 5 minut opowiadałam mu o książkach, które zamierzam w najbliższym czasie przeczytać. Najpiękniejsze było to, że słuchał z zaciekawieniem i zadawał pytania, jakby naprawdę go to interesowało. Gdy chciałam już się go o to zapytać, zobaczyłam, że właśnie podjechaliśmy pod właściwy budynek.
- Nawet nie chcę , wiedzieć ile jechaliśmy, jak dotarliśmy tutaj w siedem minut, bo normalnie jedzie się tutaj z piętnaście. - powiedziałam w stronę bruneta, który tylko wzruszył ramionami.
- Mówiłem ci Principesso, że z głowy ci włos nie spadnie. Może nie wiesz, ale ja zawsze dotrzymuje słowa. - oznajmił, gdy z domu właśnie wyszedł Will.
Ubrany był w czerwoną bluzę i czarne dresy. Spojrzał to na mnie to na Diavola, który miał dziwny grymas na twarzy , jakby właśnie wleciała mu mucha do buzi. Zwrócił się do mnie brunet, tak cicho, żebym tylko ja mogła go usłyszeć.
- Naprawdę to jest ten cały Will Russo? Lili, za grosz nie masz gustu, naprawdę. - na jego słowa przewróciłam tylko oczami, ruszając w stronę blondyna.
- Buongiorno. - podbiegłam do chłopaka, wtulając się w jego klatkę piersiową z całych sił.
- Buongiorno piccola. - objął mnie ramionami, kołysząc na boki i całując mnie w czubek głowy. - Kim ty do cholery jesteś. - odparł w stronę Diavola, który prychnął na jego słowa.
To, co właśnie zamierzał powiedzieć, wywołało niemały szok we mnie jak i u Willa.
- Kimś kim ty nigdy dla niej nie będziesz. - zacytował moje słowa, które opuściły moje usta w jego stronę. Zauważając, że coraz bardziej igra z ogniem, posłał mi ten przeklęty uśmiech.
- Amore, to jest... - nie wiedząc, co powiedzieć, Diavolo postanowił się nade mną zlitować.
- Lucas. Mam na imię Lucas. - spojrzał na mnie, rzucając wymowne spojrzenie, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Po czym ruszył w stronę samochodu, nie oglądając się ani razu za siebie.
Od tamtego momentu, kłamstwa stały się dla nas codziennością. Kiedy wyjdą jednak na światło dzienne, zapłacimy za nie wysoką cenę.
CZYTASZ
DIAVOLO I +16
RomanceSiedemnastoletnia Lilianna Tourine wiedzie spokojne życie, jak każda nastolatka w jej wieku. Jednak na światło dzienne wychodzi największy sekret jej rodziny, o którym nie miała pojęcia. Zdesperowana Lili za wszelką cenę chce pomóc, nie wie jednak...