Dziękuję, że jesteś i czytasz kolejny rozdział mojej autorskiej książki. Wiem, że mało osób to przeczyta, ale chciałam wam bardzo podziękować już za prawie 100k wyświetleń Diavola i ponad 3,5k głosów. W życiu bym nie pomyślała, że kiedyś znajdę się po stronie autorki książki, która dostaje masę wiadomości od swoich czytelników, że kochają jej twórczość. Dziękuję jeszcze raz.
Zapraszam również na moje inne media społecznościowe: ig:patiwithbooks, tt:patiwithbooks.
Spokojnej lektury <3
***
Strach, to jedna z najczęstszych emocji towarzyszących w naszym życiu. Jest to stan silnego emocjonalnego napięcia naszego organizmu, który pojawiał się w sytuacjach realnego zagrożenia. I właśnie to uczucie towarzyszyło mi w chwili, gdy wszyscy w popłochu zaczęli wyciągać broń, szykując się do kontrofensywy.
- OTWIERAĆ!! - usłyszeliśmy warknięcie, dochodzące z zewnątrz. - NIE DARUJĘ WAM TEGO!! - dodał mężczyzna, waląc czymś w drzwi.
Z całych sił, próbowaliśmy rozpoznać głos człowieka, który dobijał się usilnie do budynku. Nie było to jednak proste, gdyż cały czas w tle dało się wychwycić oddawane strzały. Było to wręcz niemożliwe. Jednak Diavoliwi, czy jego podwładnym to w ogóle nie przeszkadzało. Przyglądałam im się uważnie, gdy każdy z nich uzbrajał się w zapasowe śruty, czy noże w przypadku brunetki.
- Lily, kwiatuszku zostań tutaj, dobrze? - powiedział Matheo, przejmując zapasowe magazynki od niejakiej Sophie. - Pod żadnym pozorem nie możesz stąd wyjść Principesso. Nie darowałbym sobie, kiedy coś by ci się stało.
Tak bardzo chciałam go powstrzymać. Nie było mi to jednak dane, gdy wszyscy w trójkę ruszyli w pośpiechu w kierunku wyjścia. Nawet nie wiem, kiedy założyli czarne kominiarki z trupią czaszką z rogami na przodzie materiału. W duchu modliłam się tylko o to, aby wszyscy wyszli z tego cało. No dobra prawie wszyscy, z wyjątkiem tej brązowej siksy, która zarywała do mojego faceta. Jeżeli myślała, że dziewczyna to ściana i dało radę się ją przesunąć, to była w ogromnym błędzie. Może w innych przypadkach jej by się to udało, ale nie ze mną. Jeżeli wiązałam się z kimś jakimiś głębszymi relacjami, oddawałam się w całości. Nie było miejsca dla osób trzecich, które chciały to wszystko zrujnować.
- GRENADE ZVINO (GRANAT JUŻ)!! - warknął Diavolo, będąc na czele grupy. - Zabiję skurwieli za to, że przerwali mi randkę! - krzyknął brunet, w czasie gdy Sophie chwytała już zapalnik od owego przedmiotu.
- WAS POKURWIŁO!! - usłyszałam męski pisk, który należał do nie kogo innego, niż mojego i Mathea przyjaciela.
- MIRA (stać)! - rozkazał brunet, ściągając kominiarkę z twarzy. - Trave czy ciebie popierdoliło?!
- MNIE? - oburzył się Nick, ruszając w kierunku przyjaciela z widocznym mordem w oczach. - Powinienem zapytać was o to samo. Zostawiliście mnie sam na sam z tą blondi wiedźmą. Rozumiesz?! - paplał tak szybko, że ledwo dało się zrozumieć o co mu chodziło.
Dopiero po chwili dotarło do nas, o kogo tak właściwie chodziło. Była mowa o dziewczynie, która wyłoniła się tuż za chłopaka. Na pierwszy rzut oka, wyglądała tak samo, gdy zostawiliśmy ją pod opieką Trave'a. Jednak kiedy przyjrzało jej się uważniej, w jej wyglądzie zmieniła się jedna kluczowa rzecz. Między innymi jej źrenice.
- Nicki czy ty do reszty powariowałeś, żeby faszerować Suzzy narkotykami? - spojrzałam wściekła na chłopaka, który jeszcze bardziej się zbulwersował. - Naprawdę nie poradziłeś sobie z nastolatką, o cztery lata młodszą od siebie? - oznajmiłam, spoglądając to na Davis, która bujała w obłokach a Nickiem, który strzelił focha jak małe dziecko o zabawkę. - Diavolo ja naprawdę podziwiam was za organizację, ale nie rozumiem jak wam to wszystko się udaje. - rzekłam, opierając się o klatkę piersiową owego mężczyzny.
CZYTASZ
DIAVOLO I +16
RomanceSiedemnastoletnia Lilianna Tourine wiedzie spokojne życie, jak każda nastolatka w jej wieku. Jednak na światło dzienne wychodzi największy sekret jej rodziny, o którym nie miała pojęcia. Zdesperowana Lili za wszelką cenę chce pomóc, nie wie jednak...