CAPITOLO 3

6.4K 219 95
                                    


Ciemność, wszędzie widzę ciemność. Co się do cholery stało? Z całych sił próbuję przypomnieć sobie wydarzenia sprzed kilku minut, ale wszystko jest jak za mgłą. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że leżę na czyiś kolanach i ktoś głaszcze mnie po głowie.

- Principesso  wiem, że na mój widok uginają się pod tobą kolana, ale żeby tak przy twoim ojcu?  - usłyszałam tuż przy uchu rozbawiony męski głos - Mogłaś poczekać aż zostaniemy sami, wtedy byśmy mogli wykorzystać to  w całkiem interesujący sposób.

I dopiero teraz do mnie dotarło, z kim tak właściwie miałam do czynienia. Leżałam przytulona do pierdolonego mafiozy, a ten jeszcze miał kurwa czelność mówić mi takie rzeczy.

- Nie dotykaj mnie zboczeńcu - krzyknęłam próbując się podnieść, jednak z marnym skutkiem

- Ja wszystko rozumiem, ale zboczeńcu? - oburzył się brunet przytrzymując mnie - To nie ja upadłem przed tobą na kolana, Principesso.

Trzymajcie mnie.

 - Jakim kurwa cudem, jesteś kim jesteś, a nie rozróżniasz kiedy dziewczyna na ciebie leci a kiedy mdleje?! - powiedziałam to patrząc się z wyraźną kpiną na Diavola - Może ty jesteś jakąś tanią podróbką z bazarku a nie tym oryginałem?

Oddałabym wszystko byleby tylko te dwa zdania nie opuściły moich ust.

Jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki Diavolo przerodził się w rozwścieczoną bestię, która szykuje się do ataku na swoją ofiarę. Cóż dalekie to od prawdy nie było, w przeciągu kilku sekund brunet znalazł się tuż przy mnie. Nie dając mi czasu na jakąkolwiek reakcję, chwycił moją szyję, po czym przyszpilił mnie swoim ciałem do ściany.

- Coś ty kurwa powiedziała?! - zapytał z mordem w oczach. Jeżeli byłaby tylko taka możliwość aby móc zabijać wzrokiem, byłabym już nieboszczykiem.

Nie wyciągając żadnych wniosków z zaistniałej sytuacji, powiedziałam pewnie:

- Nie dość, że głupi to jeszcze głuchy. Znam bardzo dobrego laryngologa, jeśli chcesz to dam ci namiary. Może nawet dostaniesz zniżkę.

Na ratunek przyszedł mi Papà, który właśnie wszedł do salonu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym z głęboką irytacją, zwrócił się do bruneta:

- Lucasie czy ty do reszty zwariowałeś? - westchnął - W tym momencie masz puścić moją córkę, bo inaczej nie radzę za siebie.

Po Marcusie Tourine można było się wszystkiego spodziewać, ale zdecydowanie nie tego, że rozmawiał z przestępcą jak ze starym dobrym znajomym. I skąd on do jasnej cholery znał jego imię?

- Serio masz na imię Lucas? - powiedziałam to, ledwo powstrzymując się przed parsknięciem.

- Czy ty możesz się chodź na chwilę zamknąć, Principesso? - powiedział zirytowany chłopak, puszczając moją szyję - Marcusie jak ty do kurwy nędzy z nią wytrzymujesz? Przecież ona prosi się żeby ją zakneblować i wrzucić na pożarcie wilkom.

- Szczerze sam się czasami nad tym zastanawiam. - oznajmił mój ojciec śmiejąc się w najlepsze.

- Czy możecie mi w końcu powiedzieć o co tu chodzi?! - wrzasnęłam tak głośno, żeby ich uciszyć -   I co on tu robi? - skierowałam wzrok w stronę Diavola, który zmarszczył brwi.

- Jak to co tu robię? Przyszedłem na ploteczki i herbatkę do mojego wspólnika. - powiedział to, jakby była to najbardziej oczywista rzecz - Czekaj kurwa, ty jej nic nie powiedziałeś? - zwrócił się do Marcusa ze zdziwieniem.

Spodziewałam się wszystkiego, ale to co usłyszałam potem było dopiero początkiem do prawdziwej katastrofy.

- Wspólnika?! Papà powiedz proszę, że on tylko żartuje - wydusiłam z siebie, czując narastającą panikę, która się we mnie zbierała.

Od kiedy pamiętam, mój ojciec trzymał się z dala od problemów. Prowadził najlepszą kancelarię prawniczą w mieście i wygrywał wszystkie sprawy jakie tylko dostawał. Był najbardziej szanowaną osobą w okolicy. To nie mogła być prawda, po co miałby niby współpracować z Diavolem?

- Lili, kochanie wszystko ci wytłumaczę tylko proszę nie płacz. - usłyszałam zmartwiony głos ojca. - Nie chcę być powodem, przez który twój stan zdrowia się pogorszy.

Czyli to prawda, mój ojciec należał do jebanej mafii.






DIAVOLO I +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz