Wil po całym tym wydarzeniu wypisywał do mnie cały czas. Chciał się spotkać i wszystko wyjaśnić, tłumacząc, że nigdy nic się już takiego nie wydarzy. Ja jednak obawiałam się spotkać z własnym chłopakiem, jak bym była pierdolonym tchórzem. Pierwszy raz w życiu widziałam kogoś pod wpływem narkotyków i zdecydowanie jeden mi już wystarczy. Jest to doświadczenie, które nawet najgorszemu wrogowi bym nie życzyła. Wracając do wspomnieć z ostatniej nocy, uświadomiłam sobie, że trójka mężczyzn stoi i czeka aż zacznę kontaktować z rzeczywistością. Niezręczną ciszę postanowił przerwać jednak najstarszy z nich.
- Seniorina wszystko w porządku? - zapytał Pan Thomas, przynajmniej tak wynikało z plakietki przyczepionej do jego munduru.
- C-czy wszystko w porządku u Willa? - wydusiłam, czując coraz większą panikę, która się we mnie zbierała. - To mój chłopak.
Pomimo tego co mi zrobił, dalej był dla mnie ważny. Na każdej terapii, przerabiałam z psychologiem poczucie własnej wartości. W mojej podświadomości głęboko była zakorzeniona myśl, że na nikogo nie zasługuję i jestem bezużyteczna. Po części do tego przyczyniło się dużo moich byłych przyjaciół, którzy w kółko powtarzali, że jestem do niczego i tym podobne. Właśnie dlatego nie wyobrażałam sobie odejść od blondyna, po prostu się bałam.
-Jak masz na imię dziecko?! - powiedział zmieszany mężczyzna, co nie zwiastowało nic dobrego.
- Jestem Lilianna Tourine, proszę Pana. - odpowiedziałam funkcjonariuszowi ledwo stojąc na nogach o własnych siłach.
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co dopiero miałam usłyszeć.
- Will Russo został brutalnie pobity w skutek czego jest badany w szpitalu przez specjalistów. - oznajmił Thomas patrząc się prosto na Diavola. - Prowadzę śledztwo kto za tym stoi, dlatego przyszedłem do Pana mecenasa w tej sprawie.
Kim on do cholery jest i czego mi nie mówi? Jeżeli to on nasłał swoich ludzi albo co najgorsze sam to zrobił blondynowi, zrobię wszystko, żeby za to srogo zapłacił.
- Kochanie zostawmy Panów samych. - powiedział Papà, który stał w drzwiach, czekając aż do niego podejdę. - Jeżeli coś by się stało, będziemy u mnie w gabinecie.
Czy miałam inne wyjście niż wyjść z gabinetu bruneta i udać się z moim tatą? Oczywiście, że nie. Podjęli już za mnie decyzję i nie miałam nic do powiedzenia w tej sprawie. Niechętnie ruszyłam w stronę ojca, który posłał mi pełen skruchy uśmiech, którego tak bardzo nie znosiłam. Przez całą drogę prowadzącą do pomieszczenia w którym pracował mój ojciec, panowała grobowa cisza. Nikt nie odezwał się ani słowem, wiedząc, że to nie odpowiedni moment na jakiekolwiek pogaduszki. Mój chłopak właśnie znajdował się w szpitalu a ja nic nie mogłam zrobić. I to najbardziej mnie dobijało. Gdy dotarliśmy na miejscu, tata przytrzymał mi drzwi, przepuszczając mnie, jakby bał się, że chwila nieuwagi i mnie już tu nie będzie. Daleko od prawdy nie był. Pomieszczenie różniło się diametralnie od tego w którym znajdował się Diavolo. Ściany pomalowane zostały na odcień jasnej szarości z nutą bieli. Tak jak w gabinecie wcześniej na wprost drzwi wejściowych stało ogromne biurko a za nim skórzany fotel. Różnica polegała na tym, że u taty panował wręcz idealny porządek, a ściany pokryte zostały najróżniejszymi certyfikatami. To co uwielbiałam w tym pokoju to nastrój jaki tu panował, było tętniące życiem. Na meblach stały różne rośliny, które dodawały przytulnej atmosfery. Marcus za bardzo nie znał się na fizjologii roślin i każdy kwiatek jaki tu stał, prędzej czy później umierał śmiercią męczeńską z zaniedbania. Jednak miał córkę, która zarywała noce i dnie, aby wiedzieć wszystko o tych organizmach żywych.
CZYTASZ
DIAVOLO I +16
RomanceSiedemnastoletnia Lilianna Tourine wiedzie spokojne życie, jak każda nastolatka w jej wieku. Jednak na światło dzienne wychodzi największy sekret jej rodziny, o którym nie miała pojęcia. Zdesperowana Lili za wszelką cenę chce pomóc, nie wie jednak...