Padły dwa strzały. Tylko, że one nie były skierowane w moją stronę. Xavier, który stał centralnie za mną, padł do tyłu. Odwróciłam się, żeby zobaczyć co się stało, kiedy ujrzałam śmierć. Dostał kulkę prosto w czoło, z którego strugami wylewała się krew.
Może byłam złym człowiekiem, ale żałowałam, że nie miał bolesnej śmierci w męczarniach. Chciałam, żeby poczuł to co ja musiałam przeżyć, aby doświadczył tego bólu.
Stojąc przy swoim jednym z oprawców, poczułam ciężkie dłonie na mojej talii, które ciągły mnie do tyłu. Dlaczego ten koszmar dalej trwał? Wolałabym być na miejscu blondyna, niż dalej tu być i żyć.
- Proszę, nie. - błagałam, próbując uwolnić się z uścisku, który sprawiał mi ból fizyczny, jak i psychiczny. - Proszę, zabij mnie. Nie wytrzymam dłużej. Błagam! - łkałam myśląc, że to Will.
- Lili, kochanie już wszystko w porządku. - usłyszałam głos taty, który zaczął mnie uspokajać. - Nic ci już nie grozi, jesteś bezpieczna.
Będąc w ramionach mężczyzny, który był ze mną od moich narodzin, wcale nie czułam się dobrze. Każdy dotyk sprawiał, że chciało mi się płakać. Nie mogłam mu tego jednak, powiedzieć, żeby nie odebrał tego osobiście. To co działo się później, za bardzo nie zapamiętałam. Wiem tylko, że do grobu, który był przeznaczony dla mnie wrzucono ciało Xaviera i zalano kwasem. Potem przejął mnie jakiś drugi mężczyzna, który zapewniał, że nic mi nie będzie i zaniósł mnie do samochodu. Pierwszy raz było mi obojętne, co będzie ze mną dalej. Dotarłam do takiego momentu w swoim życiu, w którym zastanawiałam się, czy chcę, żeby mnie uratowali czy jednak nie. Kiedy straciłam przytomność siedziałam w samochodzie, podtrzymywana przez Marcusa. Teraz leżałam na szpitalnym łóżku. Nie miałam jednak siły, aby podnieść powieki. Postanowiłam na razie odpuścić, aby nie musieć z kimkolwiek rozmawiać. Na pewno nie o tym co wydarzyło się w kaplicy. Chciałam jak najszybciej wymazać to ze swojej pamięci, co niestety było niemożliwe. Musiałam żyć z podświadomością, że byłam torturowana i gwałcona. W pomieszczeniu czułam obecność czwórki mężczyzn. Moją lewą rękę masował i całował jeden z nich. Z całych sił, próbowałam nie rozpaść się na kawałki, czując czyiś dotyk na własnej skórze.
- Jak wrócimy do bazy, muszę na nowo skalibrować M24 sws - usłyszałam niski głos, dochodzący z tyłu pokoju. - Ale musicie mi przyznać ładnie dostał w czółko.
- Nicki. - westchnął mężczyzna, który gładził moją dłoń. - Doskonale wiesz, że jesteś najlepszym snajperem, ale teraz się utkaj. Obudzisz Lili.
Nie mogąc już dłużej słuchać tej wymiany zdań, która mi wszystko przypominała, otworzyłam oczy, czego bardzo pożałowałam. Moja głowa momentalnie zaczęła promieniować od dochodzącego światła, które wpadało do pomieszczenia przez duże okno. Znajdowałam się w nowym oddziale, który niedawno został otworzony w szpitalu. Pomieszczenie było utrzymane w kolorze czystej bieli z dodatkiem czerni. Przynajmniej nie było takiej melancholii. Na stoliku stojącym obok mojego łóżka, stał bukiet białych róż, które symbolizowały przeprosiny. Widząc, że wybudziłam się Papà wybiegł z pomieszczenia jak struś pędziwiatr, tak aby zawołać lekarza. Jak się okazało po mojej lewej stronie siedział Diavolo, który ubrany był inaczej niż zazwyczaj. Czarny garnitur zamienił na czarną koszulkę, opinającą jego mięśnie pokryte tatuażami i szare spodnie dresowe. Jego twarz zdobił krótki zarost, którego zwykle tu nie było. Przez co najmniej dwa dni się nie golił. Na mój widok, uśmiechnął się, podnosząc rękę aby dotknąć mojego policzka. Momentalnie poczułam panikę, bojąc się, że mnie uderzy. Zobaczywszy moją reakcję od razu się odsunął, aby bardziej nie pogorszyć stanu w jakim się znajdowałam.
CZYTASZ
DIAVOLO I +16
RomanceSiedemnastoletnia Lilianna Tourine wiedzie spokojne życie, jak każda nastolatka w jej wieku. Jednak na światło dzienne wychodzi największy sekret jej rodziny, o którym nie miała pojęcia. Zdesperowana Lili za wszelką cenę chce pomóc, nie wie jednak...