CAPITOLO 14

7K 241 157
                                    


Czym zawiniłam, że to wszystko musiało spotykać właśnie mnie?!

W przeciągu tych pięciu dni moje życie wywróciło się do góry nogami, o sto osiemdziesiąt stopni. Doświadczyłam przez tę parę dni i nocy, więcej zła niż w całym swoim siedemnastoletnim życiu. Najpierw wszystko rozpoczęło się od znalezienia zwłok młodej kobiety w mieście i poznania Diavola. Dalej było tylko gorzej: pobicie przez Willa, rany od żyletki, porwanie, gwałt czy śpiączka farmakologiczna. Zakończyć to wszystko miało, podcięcie gardła nożem przez wysłannika swojego byłego chłopaka.

- Jakieś ostatnie słowo, zdziro?! - warknął mężczyzna, przyciskając ostrze do skóry.

Tak bardzo chciałam móc teraz krzyczeć ile tchu w płucach o pomoc. Za drzwiami stały jedyne osoby, które mogły to wszystko zakończyć. Myślałam już, że na serio uwierzyli pielęgniarzowi, gdy nóż, trzymany przez niego poleciał w tył, wbijając się w ścianę.

- Kurwa człowieku uważaj. - usłyszałam głos należący do Nicka, który właśnie uniknął bliskiego spotkania z przedmiotem. - Beze mnie będziecie tylko większymi kutasami, więc proszę się odpierdolić od mojej zajebistości. - oznajmił brunet w stronę Diavola.

Nickodema Trave'a znałam może z godzinę, ale wiedziałam, że stanie się jedną z moich ulubionych osób, chodzących po tym chorym świecie. Nawet w tak porąbanej sytuacji, wszystko obracał w żart. Zimną krew oprócz bruneta, zachował Diavolo z Michaelem, którzy właśnie przyszpilili mężczyznę do ściany, uniemożliwiając mu najmniejszy ruch.

- Szefie mogę, proszę. - powiedział Michael robiąc mordkę psa, który właśnie błagał o kolejną miskę karmy. - Zawsze chciałem to zrobić. To moje marzenie.

Nie wiedziałam o co mu chodziło, dopóki brunet nie kiwnął głową, odsuwając się, aby zrobić mu miejsce. Na przyzwolenie ,,przełożonego,, zareagował tak, jak ja na widok moich ukochanych chipsów. Skakał z radości. Dosłownie. Dorosły mężczyzna, mierzący z metr dziewięćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, pisnął mogąc spełnić swoje marzenie. Spodziewałam się wszystkiego po Michaelowi, ale zdecydowanie nie tego. Jedną ręką chwycił człowieka Willa, po czym jednym szybkim ruchem wbił nóż w szyję mężczyzny, obracając ostrze o trzysta sześćdziesiąt stopni.

- Jeden zero dla nas skurwielu. - rzekł, wyciągając przedmiot z tchawicy, z której zaczęła tryskać krew. - Naszej kobiety się nie tyka.

- Jedynie, że tego pragnie. - dodał Diavolo, spoglądając w moją stronę. - Wtedy trzeba rzucić wszystko i zrobić co ci rozkaże.

O ile będę dalej chodzić po tym świecie...

Nie ryzykując więcej, że zostaną przyłapani na przestępstwie, zaczęli maskować wszelkie ślady zbrodni. Ciało mężczyzny schowali do czarnego worka szpitalnego, przeznaczonego na zwłoki pacjentów. Krew, która była wszędzie zmyli spirytusem, a nóż schowali do torby, aby później go unicestwić. Piętnaście minut. Tyle właśnie w pocie czoła pracowali, aby nie było nigdzie dowodów świadczących o morderstwie. Nawet nie chciałam wiedzieć ile razy tą czynność musieli powtarzać, że wszystko robili tak sprawnie i efektywnie. Każdy z nich miał przydzieloną określoną funkcję: Diavolo wszystkim wydawał polecenia i zajmował się zwłokami, Michael z Nickiem czyścili krew i inne ślady, natomiast Marcus, mój ojciec stał na czatach aby nikt nie wszedł do pomieszczenia. Cały czas zastanawiałam się co dalej, nie mogłam zostać w szpitalu, gdzie byłam łatwym celem do osiągnięcia. Na moje szczęście wszystkim się już zajęli, tak abym była bezpieczna i nic mi nie zagrażało. 

DIAVOLO I +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz