,,- Ciii... Już spokojnie. - dotarło do mnie jak za mgłą, gdy wszystko wkoło zaczynało się rozmazywać."
To ostatnie co zapamiętałam, zanim poczułam ukłucie igły w ramieniu i najzwyczajniej w świecie zasnęłam. Wstrzyknął mi jakąś substancję, która totalnie odcięła mnie od rzeczywistości. Nie wiem kim był owy mężczyzna, ale bardzo dobrze wszystko zaplanował i przygotował. Tego nie mogłam mu zarzucić. Gdy powoli się wybudzałam, usłyszałam dwa głosy mężczyzn w pobliżu, które skądś kojarzyłam. Nie mogłam sobie przypomnieć jednak do kogo należały, będąc jeszcze pod wpływem nieznanej mi substancji. Dopiero po dobrych dwóch minutach, moje zmysły zaczęły powoli się wyostrzać. Klęczałam na zimnej posadce a ręce miałam związane tuż nad głową ciężkimi łańcuchami. Oczy miałam zasłonięte tak abym nic nie mogła zobaczyć, nawet najmniejszej szparki. W ustach miałam wsadzony jakiś materiał, który uniemożliwiał wołanie o pomoc. Nawet nie wiedziałem, gdzie jestem przetrzymywana i czy ktokolwiek by mnie usłyszał. Zostało mi tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji i modlić się w duchu, żebym tylko przeżyła.
- Ciao raggio di sole - usłyszałam kroki w moją stronę, kiedy z całych sił próbowałam wyswobodzić nadgarstki z więzów. - Lili twoje wysiłki są na marne, nie uda ci się stąd uciec. Jesteś skazana na nasze łaski, więc radzę ci się uspokoić. - powiedział.
Chwilę później poczułam dotyk z tyłu głowy, który rozwiązywał supeł od tkaniny zasłaniającej moje usta i oczy. Zanim przyzwyczaiłam się do półmroku minęła niecała minuta, podczas której cały czas czułam wywiercające we mnie spojrzenie mężczyzny. Szok jaki towarzyszył mi, kiedy zobaczyłam kto stał za moim uprowadzeniem, był niemożliwy. Jednym słowem wyjebało poza skalę. Moim oczom ukazała się osoba, którą tak uwielbiałam.
- Will? - wydusiłam, dalej nie dowierzając w to co się działo. - Proszę powiedz, że to tylko jakiś chory żart.
Na moje słowa tylko pokręcił głową z rozbawienia, siadając naprzeciwko mnie. Kiedy wyrównał się ze mną poziomem, mogłam mu się uważnie przyjrzeć. To co powiedział mi Diavolo, co stało się blondynowi za sprawą Michaela było prawdą. Russo miał opatrunek na dolnej wardze, która była dwa razy większa niż zazwyczaj i założone szwy na lewej brwi. W jego wyglądzie zmieniło się coś jeszcze, sposób w jaki się na mnie patrzył. Do wczoraj zachowywał się jak ideał mężczyzny: troskliwy, opiekuńczy, kochany itp. Teraz patrzył się na mnie z pogardą i obrzydzeniem.
- Nie mogłem doczekać się momentu, w którym będę mógł zrobić ci to na co zasłużyłaś. - oznajmił, dotykając mojego policzka. - Więc szykuj się na prawdziwe piekło, kochanie. - ostatnie słowo, wypowiedział z kpiną i jadem wyczuwalnym w tonie jego głosu.
- To nie jest możliwe, że to ty mnie tutaj sprowadziłeś. Inaczej rozpoznałabym twój głos. - powiedziałam to łącząc powoli fakty. - To nie byłeś ty tylko... - nie dane było mi dokończyć, gdy drugi mężczyzna chwycił mój podbródek i uniósł go do góry tak, żebym mogła go zobaczyć.
Mówiłeś, że nic mi się nie stanie, że nic mi już zagraża z jego strony. Myliłeś się.
- Buongiorno, ślicznotko. - powiedział blondyn, który wczoraj mierzył do mnie z GLOCKA. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znowu się spotykamy. Tylko tym razem twój książę znajdzie cię ale martwą. - oznajmił z udawanym smutkiem i rozczarowaniem.
Za mną stała osoba, którą nigdy więcej nie chciałam spotkać. Xaviera. Kiedy wczoraj go spotkałam, nie miał prawej ręki w gipsie i całej buzi w siniakach. Wcześniej kiedy rozmawiałam z Willem, nie czułam takiego strachu jak teraz, gdy zjawił się chłopak.
CZYTASZ
DIAVOLO I +16
RomanceSiedemnastoletnia Lilianna Tourine wiedzie spokojne życie, jak każda nastolatka w jej wieku. Jednak na światło dzienne wychodzi największy sekret jej rodziny, o którym nie miała pojęcia. Zdesperowana Lili za wszelką cenę chce pomóc, nie wie jednak...