Część I

7K 260 43
                                    

Po szkole wzięłam się do odrabiania zadań. Do 16:00 zostały jeszcze 3 godziny więc miałam trochę czasu. Po 15 minutach zadania były już odrobione. Nie wiedziałam co robić więc postanowiłam pojechać wcześniej i rozejrzeć się po sklepach.

Wziełam pieniądze i telefon i poszłam na przystanek. Po drodze wysłałam mamie i mojej młodszej siostrze Carly SMS-a gdzie idę. Na przystanku nie musiałam długo czekać.

Wsiadłam razem z grupą ludzi. Na szczęście nie było aż tak dużo pasażerów wiec bez problemu znalazłam miejsce.

-Hej, Kitty!

Odwróciłam się zaskoczona i zaczęłam rozglądać się by się zorientować kto mnie woła. Prawie na samym końcu autobusa zobaczyłam swojego kolegę z czasów podstawówki i gimnazjum, Willa. Dawniej w szkole wszyscy uważali go za kujona bo nosił duże okulary i dobrze się uczył. Miał długie do ramion, czarne włosy i niebieskie oczy. Teraz mahał do mnie całkiem inny chłopak. Will miał krótke włosy postawione na "jeża" i nie nosił już okularów. Nigdy nie zwracałam uwagi na jego wygląd, ale musiałam przyznać, że teraz był bardzo przystojny. Odmachałam mu i zaczęłam iść w jego stronę.
-Cześć, Will!-powiedziałam i przytuliłam go.
-Hej, hej, hej. Widzę że brakowało ci mnie tak jak mi brakowało ciebie.
-Tak. Bardzo się za tobą stęskniłam.
-Co u ciebie? Jak tam koniec roku? -spytał.
-Świetnie. Chociaż bez ciebie nie jest tak samo. A tak w ogóle to co słychać u twojego taty? Jak ma się Jacob?
Billy, tata Willa jest miłym i troskliwym mężczyzną. Jego żona zmarła podczas porodu Jacoba. Jest mi bardzo bliski, zastępuje mi mojego ojca. Zawsze jest gotów pomóc mi i mamie. Czasami namawiałam mamę żeby umówiła się z nim na kolacje, ale ona twierdzi, że tak nie wypada. Lubie Billego i chciałabym żeby został moim tatą. Jacob jest młodszym, 15 - letnim bratem Willa. Ja i Jacob jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. Jest to fajny i zabawny chłopak. On i Will są do siebie bardzo podobni. W sumie tak jak wszyscy indianie.

Will i Jacob uczą się w rezerwacie, na obrzeżach miasta i tam też mieszkali. Często chciałam ich odwiedzić, ale mama twierdziła, że to zły pomysł.

- Bardzo dobrze. Chciał się dowiedzieć czy odwiedzisz nas. Nie widział cię od początku roku.
A co tam u twojej mamy?
- Też wszystko dobrze. Planowała wpaść do was z wizytą na początku wakacji. Jeśli nie macie nic przeciwko temu?
-W porządku. Zawsze jesteście u nas mile widziane. A tak w ogóle gdzie się wybierasz?
-Do centrum. Podobno otwierają nowy sklep.
-Dziwne że tam idziesz. Znam cie dobrze i wiem że nie lubisz chodzić na zakupy.
-Tak, ale idę z przyjacióką, Aline. Ona uwielbia zakupy, a ja nie potrafię jej odmówić.
-Zawsze miałaś dobre serce i ciesze się że to się nie zmieniło. Dobrze że nie zmieniłaś się również na zewnątrz. Dalej jesteś tak samo piękna.-powiedział patrząc na mnie.

Czułam, że się rumienię. Nie uważam siebie za piękność. Jestem średniego wzrostu i mam miodową karnację. Moje włosy są długie do połowy pleców, lekko falowane i brązowe. Wszyscy za to mówią, że mam ładne oczy. Są, zdaniem innych, koloru morza. Zdziwiłam się bo on nigdy tak o mnie nie mówił.

-Wiesz, że gdy się rumienisz wyglądasz jeszcze piękniej.
- Tobie też niczego nie brakuje. Założę się, że niejedna laska chce się z tobą umówić.-odgryzłam się
-Wiesz, że nie ma tak pięknej jak ty.
- Nigdy nie zwracałeś uwagi na mój wygląd.

Co mu nagle zaczęło tak odwalać.
- Wszyscy się zmieniamy-zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
Tak minęło nam kilka następnych minut.

Blask i mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz