-Wow. Jak tu jest przepiękne.-powiedziałam kiedy dotarliśmy na miejsce.
Morze było cudowne. Fale iskrzyły się od słońca, a woda miała piękny, lazurowy kolor. Staliśmy na klifie który miał co najmniej 100 metrów.
Spojrzałam na Willa. Był w samych bokserkach. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że ma kaloryfer. W ogóle musiał nieźle przypakować.
-Will, co masz zamiar zrobić?-spytałam nieco wystraszona. Chyba wiedziałam o co chodzi, ale wolałam się upewnić.
-Skoczyć.-powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co?! Czyś ty zwariował?! Zabijesz się!
-Spokojnie. Nic mi nie będzie. Woda w tym miejscu jest głęboka. Nie raz już skakałem. Jeśli chcesz też możesz spróbować.Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on już skoczył. Obrócił się kilka razy w powietrzu i wpadł do wody. Wstrzymałam oddech. Po paru sekundach wypłynął i pomachał do mnie. Odetchnęłam.
Byłam ciekawa co takiego Mia spakowała do plecaka więc zaczęłam w nim grzebać.
Ręcznik, picie, pare batonów, chipsy, żelki oraz czarną koszulke i spodenki do pływania. Mia wszystko przewidziała. Szybko poszłam głębiej w las i się przebrałam. Strój pasował na mnie idealnie. Kidy przyszłam Will już czekał. Szybki jest. Cały ociekał wodą.-Do twarzy ci w czerni.-zażartował.
-Dzięki. To od Miji.
-Skaczesz?-zapytał.
-A co? Myślisz, że pozwole ci być lepszym ode mnie.
-Ależ skąd.-powiedział i gestem zaprosił mnie na krawędź. Rozejrzłam się czy przypadkiem ktośnas nie widzi, cofnęłam się i skoczyłam wybijając się z całej siły do góry. Wyskoczyłam jakieś 10 metrów w górę. Spadając kręciłam się, robiłam salta i inne różne sztuczki. Czułam się taka wolna. Po chwili wpadłam do wody. W sumie byłam martwa więc wywnioskowałam, że nie potrzebowałam tlenu. Zanurkowałam głębiej pod wode. Było tutaj tak spokojnie i cicho. Musiałam się tu rozejrzeć. Płynęłam i płynęłam. Oczyściłam umysł. To cudowne uczucie.
Ale musiałam już wracać, bo pewnie Will zamartwia się na śmierć. Jak najszybciej ruszłam w górę. Widać wampirze tempo działa też w wodzie bo na powierzchni byłam po paru sekundach.Kiedy się wynużyłam Will wydał z siebie tak przeraźliwy krzyk, że myślałam że chyba płynie w naszą stronę stado krwiożerczych rekinów.
-Katy! Wystraszyłaś mnie na śmierć!-wykrzyknął Will.
Dochodził do siebie po szoku, a ja pękałam ze śmiechu.
-Nie żartuj. Kiedy usłyszałam twój krzyk myślałam, że atakuje nas stado rekinów. Nie jestem chyba aż tak bardzo przerażająca?
-Kiedy wyskakujesz z wody za moimi plecami to jesteś.-powiedział i odwrócił się z urażoną miną.Zanurkowałam i wyskoczyłam z wody tuż przed nim, rzucając mu się na szyję.
- Aaaaa!
-Proszę, nie gniewaj się na mnie. Proszę, proszę, proszę!!!-powiedziałam do niego robiąc minę zbitego szczeniaczka.
-Już nigdy tak nie rób.-powiedział z poważną miną.-I ostatecznie chyba mogę ci wybaczyć.
To powiedział już z tym swoim cudnym uśmiechem na ustach.
Z piskiem rzuciłam się mu w ramiona i pocałowałam go w policzek. Jego twarz oblała się rumieńcem. Wyglądał prze słodko.
-Idziemy?-spytał.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały czas się mu przyglądałam.
- Tak, tak. A którędy?
Palcem wskazał klif.
-Chyba umiesz się wspinać?
-Czy ty we mnie wątpisz?
-Nie. Nie śmiałbym. Panie przodem.-powiedział gestem wskazując klif.
Wystawiłam mu język i zaczęłam płynąć w stronę klifu, a Will tuż za mną.Wspinaczka była zaskakująco łatwa. To pewnie dzięki tym nowym zdolnościom. Na górze byłam kiedy Will wisiał w połowie drogi. Ale trzeba przyznać, że świetnie sobie radził.
-Szybciej! Ruszasz się jakbyś miał przynajmniej sto lat. Szybko! Szybko!-zaczęłam się drzeć i go dopingować.Skakaliśmy jeszcze dość długo. Mogłabym to robić przez wieki.
Poszliśmy dopiero wtedy gdy spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że jest już w pół do piątej. Szybko się przebrałam, Will też i biegiem ruszyliśmy zpowrotem do domu, jak go zaczęłam teraz nazywać.Will był szybki ale nie mógł mi dorównać. Drogę znałam na pamięć więc nie zamierzałam na niego czekać. Byłam pierwsza.
Nawet się nie zmęczyłam. Przywitała mnie Mia.
-O, Katy. Dobrze, że już jesteś. A gdzie Will?
-Zostawiłam go w tyle. Chris i Leo już są?
-Tak. Leo podczas patrolu natknął się na jednego z Cullenów, Carlisle'a i poprosił go o spotkanie. Odbędzie się tuż po zachodzie słońca. Pewnie koło szóstej.
-To dobrze.
Nie pytałam o nic więcej i pomogłam Miji zrobić obiad dla chłopaków. Dalej nie mogłam pojąć jak oni mogą tyle pomieścić tego jedzenia i być tak szczupłymi.
-Cześć, Katy! I jak się bawiłaś? Co porabialiście?-spytał Chris z wielkim, sympatycznym uśmiechem na twarzy, a ja myślałam, że prawdopodobnie dostał mocno w głowę albo się poważnie rozchorował. Był dla mnie miły. Na początku widziałam w jego oczach nienawiść, a teraz on był dla mnie MIŁY. Mia i Leo też wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia.
-Czy ty się na pewno dobrze czujesz? Nie masz gorączki? Może coś sobie zrobiłeś w głowę?-podbiegłam do niego i położyłam mu dłoń na czole.On tylko zaczął się śmiać.
-Nie. Po prostu zauważyłem, że nie jesteś taka zła jak na początku myślałem. Nie było sensu być dalej takim chamskim. I przepraszam za to, że byłem takim dupkiem.
-Nie ma sprawy. Nie gniewam się.-wybełkotałam nadal nie mogąc dojść do siebie.
-Dzięki.
Podszedł do mnie i przytulił mnie. Odwzajemniłam gest.Po paru minutach do domu przybiegł Will. Kiedy zobaczył, że wszyscy razem siedzimy i rozmawiamy mało nie padł. Szczególnie gdy zobaczył, że Chris i ja siedzimy obok siebie.
-Czy on się dobrze czuje? Coś mnie ominęło?-spytał patrząc co chwilę to na mnie to na Chris'a.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Wszystko w jak najlepszym porządku.-odpowiedziałam z wielkim uśmiechem i wszystko mu opowiedziałam bo inni nadal śmiali się czasami coś wtrącając.-I tak to z grubsza było.-powiedziałam kiedy skończyłam.
Willem naprawde nieźle wsztrząsnęło.
-Chris cię przeprosił. A potem cię przytulił i nie zwymiotował. Gdybym was teraz nie zobaczył nie uwierzyłbym w to.-Dobra. Koniec tych pogaduszek. Musimy ruszać.-powiedział Leo schodząc na dół. Musiałam przyznać że nie źle się odwalił jak na spotkanie z rodzinką wampirów. Koszula i jeansy to chyba nie jest typowy styl wilkołaków.
-Po co się tak ubrałeś?-spytał nieco sceptycznie Chris.
-Nieco dziwnie bym się czuł do połowy nagi przy nich.
-A jak masz zamiar tam dotrzeć?-spytałam.Leo tylko uśmiechnął się chytrze.
-Już myślałem, że nikt o to nie zapyta.-na twarzach chłpaków widział strach.Leo odwrócił się w moją stronę.
-Masz ochotę na przejażdżkę, Katherin?-spytał dalej z tym uśmiechem na twarzy. Już wiedziałam o co chodzi.
-Z wielką przyjemnością.-odpowiedziałam uśmiechając się. Zapowiadała się niezapomniana jazda.
CZYTASZ
Blask i mrok
FanfictionKaty jest zwykłą nastolatką mieszkającą w Forks niedaleko Seattle. Wiedzie spokojne, nawet nieco nudne życie. Do czasu tajemniczego wypadku... Czy Katy da sobie radę w tym nowym mrocznym świecie? Czy pogodzi się ze swoją naturą? Kim okaże się wcześn...