Część V

5K 231 15
                                    

Światło. Znowu. Pewnie te wampiry mnie złapały. Zaraz przyjdzie Emmett, urwie mi głowę, poćwiartuje ciało i spali.

Wyostrzyłam zmysły. To nie był dom wampirów. Tutaj jest miło, ciepło, przyjemnie i pięknie pachnie. Śliczny zapach mieszał się z odorem mokrego psa. I zdawało mi się, że moje zmysły wyczuliły się jeszcze bardziej. Wyczułam kobietę i trzy pachnące psem stworzenia. Były to te wilki, które spotkałam w lesie.
Uratowały mnie? Porwały? Teraz już nie mogłam uciekać. Miałam po dziurki w nosie tego wszystkiego. Musiałam się czegoś dowiedzieć. Po cichu podeszłam do drzwi i je uchyliłam. W pokoju, który prawdopodobnie jest kuchnią, gotowała coś kobieta, którą wyczułam. Przy stoliku siedzieli jacyś mężczyźni.
Chwilę. To chyba... nie to na pewno są te wilki. Nie. Nie wilki. Wilkołaki.
Kiedy przyjrzałam im się ma mało nie krzyknęłam. Na jednym z krzeseł siedział Will. Mój przyjaciel. Siedział tam ze zmartwioną miną tak jak wszyscy tam.
Miałam ochotę tam wpadnąć i przytulić go, ale też wykrzyczeć mu w twarz wszystkie pytania, które mnie dręczyły. On musiał coś wiedzieć.
Znowu zaczęłam bawić się w szpiega i podsłuchiwałam ich rozmowę:
-Spokojnie. Na pewno nic jej nie jest. Nie martw się tak.-pocieszała Willa kobieta.
- Pewnie masz rację, Mia. Ale to moja przyjaciółka. Nie dam rady się nie martwić.-powiedział Will.-To co się stało było bardzo dziwne. Ona tak po prostu zemdlała.
- Co mamy poradzić, że jesteśmy tak przystojni nawet w wilczej postaci.-zażartował chłopak mniej więcej w wieku Willa.
-To wcale nie jest śmieszne, Chris.-powiedział mężczyzna nieco starszy od chłopców. Wstał, podzedł do dziewczyny i przytulił ją. Wiedziałam w jego stosunku do niej wielką troskę i miłość. Wydawało mi się, że nawet odczuwałam to co on. To było coś więcej niż miłość. Ona była centrum jego świata. Była dla niego jak powietrze, potrzebna bo bez niej nie mógł żyć.
- Leo, nie bądź taki sztywny. Ona jest jakaś dziwna jak na wampira. Jakie normalne pijawki mdleją. Przecież oni są martwi.-stwierdził Chris.
-Może powinniśmy ją pokazać Cullenom. Carlisle jest lekarzem. Na pewno będzie coś wiedział.-powiedział Leo.
- Nie. To pewnie oni zamienili moją przyjaciółkę w pijawkę. Jak tam pójdę to tylko po to żeby ich za to ukarać.-zdenerwował się Will.
- Nie możemy ich bezpodstawnie oskarżać. Poproszę ich o spotkanie i wszystko z nimi wyjaśnię.-zadecydował Leo.
- Dobry pomysł. Pójdę sprawdzić czy już się obudziła, a wy idźcie spać. Jesteście zmęczeni.-rozkazała Mia.
Will i Chris od razu poszli do sąsiedniego pokoju uśmiechając się pod nosem.
Leo jeszcze raz przytulił Mię, pocałował ją w czoło i poszedł za chłopakami.
Dziewczyna wyłączyła kuchenkę i światło i ruszyła w stronę pokoju, w którym się znajdowałam.
Zamknęłam drzwi i szybko usiadłam na kanapie, na której spałam. Postanowiłam nie uciekać ani nie udawać nieprzytomnej. Po prostu oparłam się o siedzenie, podkuliłam nogi i wpatrywałam się pustym wzrokiem w przestrzeń. Słyszałam kroki i ciche skrzypnięcie drzwi.
- Wszystko w porządku?-spytała Mia. Powoli podeszła i usiadła obok mnie na kanapie.-Martwiliśmy się o ciebie.

Spojrzałam na nią. Widać było, że ma indiańskie geny. Miała śniadą cerę, ciemne oczy i równie ciemne i zaplecione w warkocz włosy. Wyglądała na zaniepokojoną. Była dla mnie miła. Nie bała się mnie choć wiedziała, że mogę się na nią rzucić lub zrobić jej krzywdę. Nie chciałam sprawić jej przykrości. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, wszystko jest ok. Dziękuję za pomoc.-odpowiedziałam.-Kim wy jesteście? Co ja tutaj robię?
- Leo, Chris i Will znaleźli cie na swoim terytorium. Przygotowywali się do ataku bo wampiry nie mają wstępu na teren watachy. Zdziwili się kiedy zemdlałaś na ich widok.
- Tak, wiem. Sorki, ale trochę podsłuchiwałam.-przyznałam się. Nie było sensu tego ukrywać.-Po prostu trudno jest mi teraz komukolwiek wierzyć.
- Nie szkodzi. Czy ty jesteś nowym wampirem w rodzinie Cullenów?
- Nie. Po przemianie obudziłam się w ich domu...
-I podsłuchiwałaś.-zaśmiała się Mia.
-Tak-przyznałam.-Powiedzmy, że niektórzy napędzili mi niezłego stracha.
- Więc uciekłaś.
- I znów masz racje.
- Czy to Cullenowie cie stworzyli? Jeśli tak to Leo musi ich ukarać.
- Nie, nie. Oni nie zrobili mi nic złego. A dlaczego miałby ich karać za przemienienie człowieka w wampira.
- Bo takie jest prawo. Parę lat temu Leo i Carlisle zawarli pakt. Rozdzielono terytorium. Wilki nie mogą atakować Cullenów chyba, że oni przemienią człowieka lub go zaatakują.
-OK. Chyba wystarczy mi informacji na dziś. Poza tym widzę, że jesteś już zmęczona. Idź spać.
-Ale obiecaj, że nie uciekniesz.
-Obiecuję.
-Wiem, że wampiry nie śpią więc jeśli chcesz możesz sobie poglądać telewizję. Filmy są w szafce pod telewizorem. To do rana.
-Śpij dobrze.

Blask i mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz