Część XIII

4K 162 6
                                    

-I jak tam? Podoba ci się? Przepraszam, że nie przyszłam wcześniej. Wybaczysz mi?-spytała Alice robiąc słodkie oczka.
-Spoko. Nic się nie stało. A jak czuje się Jasper?-spytałam.
-Już dobrze. Dziękuję, że go powstrzymałaś. Wole nie wiedzieć co by się stało gdyby ciebie tam nie było.
-Nie ma za co. Idziemy?
-Tak.

Udaliśmy się do tego samego pomieszczenia co na początku. Wszyscy już byli.
Emmett wstał z kanapy i podszedł do mnie. Instynktownie cofnęłam się.
Edward stał zaraz za mną śledząc ruchy brata.

-Spokojnie. Chce ci tylko podziękować.-powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Spoko.-powiedziałam i odwzajemniłam gest.

Emmett wrócił na swoje miejsce obok Rosalie i Esme.
Cały czas miał tą swoją pokerową twarz.

-Masz do nas jakieś pytania?-spytał Carlisle.
-Tak. Chce żebyś mi powiedział wszystko co wiesz o Volturich. Wiesz czego ode mnie chcą?

Spojrzał pytającym wzrokiem na Edwarda.
-Nic jej nie powiedziałem. Wiedziała.
-Tak. Wiedziałam. A ukrywanie tego i tak nie miałoby sensu. Powiesz mi co wiesz? Proszę.
- Volturi zamieszkują od tysięcy lat w miejscowości Volterra 
znajdującej się w Włoszech. Tam również mają swą wielką siedzibę. Jest to największy i najpotężniejszy wampirzy klan, władający tą rasą. Należą do niego trzej przywódcy:Aro Marek i Kajusz. Volturi są nieoficjalną rodziną królewską w świecie wampirów. Są także nazywani "nocnymi mecenasami sztuki", gdyż po nocach studiują sztukę. Volturi występują jako strażnicy, trzymający istnienie wampirów w tajemnicy przed ludźmi. Często podróżują oni po świecie, aby karać i unicestwiać wampiry nieprzestrzegające ich praw. Klan Volturich istnieje już od około 3000 lat i jest największą wampirzą rodziną na świecie.-powiedział.
-A jakie są te prawa? I serio te wampiry interesują się sztuką?
-Są surowe, ale kiedy indziej ci o nich opowiem. A co do twojego drugiego pytania to po prostu im się nudzi. Jedno mnie dziwi. Dlaczego cie przemienili. Czemu akurat ty?
-Też cały czas o tym myślę. Co we mnie takiego jest? Jestem zwykłą dziewczyną. Jedną spośród milionów. Czy to w ogóle ma sens. To mógłby być każdy, ale jestem ja.
-Masz rację. To nie ma sensu. Eleazar ma umiejętność wykrywania darów, ale odłączył się od Volturich. O co może chodzić?
-Trudno. Stało się. Teraz chce wrócić do rodziny. Mama mnie zrozumie. Wie o Willu.
-No, nie wiem. To chyba niezbyt dobry pomysł. Lepiej żebyś tutaj została.-powiedział Jasper.
-Nie ma mowy. Nie będę się przed nimi chować. Poza tym w szkole nie mogą mnie zaatakować. Ujawnili by się. Nie będą się narażać.
-To nie jest taki zły pomysł. Ale mam jeden warunek.-powiedział Edward.
-Słucham.
-Część z nas zapisze do twojej szkoły i będzie cię chronić. W nocy będziemy czuwali przy twoim domu. Tutaj masz być jak najczęściej. Będziemy cię szkolić.
-Myślałam, że miał być jeden warunek.
-Czasami trzeba nagiąć zasady.
-A tak w ogóle wiesz jak wrócisz. Nie było cię tydzień. Tak po prostu wejdziesz sobie do domu i powiesz "Cześć, co tam u was?" Nie możesz udawać, że nic się nie stało.-stwierdził Jasper.
-Mam już jeden pomysł. Carlisle? Mógłbyś mi zrobić gips na rękę, a dziewczyny makijaż. Żebym wyglądała wiarygodnie. Bo rzeczywiście gdybym wróciła bez szwanku byłoby to dziwne.
-Nie ma problemu.-zgodził się Carlisle.
-Zajmiemy się tym.-powiedziała Rosalie.
-Pozostaje jeszcze sprawa policji. Co im powiesz? Przeżyłaś jako jedyna.-zastanowił się Jasper.

Właśnie.
Jeszcze o tym nie myślałam.
Kurde, nie dość już mam problemów?

-No...jeszcze się nie zastanawiałam, ale coś wymyślę.
-Zastanowisz się podczas gdy my będziemy robić ci makijaż.-powiedziała Alice i szybko zaprowadziła mnie z Rosalie i Esme do pokoju.

Posadziły mnie na krześle i zaczęły przygotowywać sprzęt.
Ja zamknęłam oczy i pogrążyłam się we własnych myślach.
Co powiedzieć znajomym i policji?
Nagle usłyszałam czyjeś kroki i dźwięk otwieranych drzwi. Lekko uchyliłam powieki.

-Nie przeszkadzajcie sobie. Zajme się gipsem.-powiedział Carlisle wchodząc ze sprzętem.

Wszyscy krzątali się dookoła mnie przez około godzinę.
W tym czasie ja wymyśliłam niezłą historyjkę. Z emocji aż chciałam się zerwać z krzesła, ale mnie powstrzymano.
-Mam! Eureka!-krzyknęłam.-Doznałam oświecenia!
-Co? Jakiego oświecenia?-spytała lekko zestresowana Esme.
-Powiemy, że uciekłam ze złamaną ręką i rozciętą nogą i znaleźliście mnie nieprzytomną w lesie, niedaleko swojego domu. Zeznam, że bardzo mało pamiętam, a Carlisle stwierdzi u mnie amnezje. Wątpie by się wypytywali o coś więcej.
-Katy. Jesteś geniuszem. Nieco szalonym, ale i tak geniuszem.-stwierdziła Alice.
-Carlisle, możesz mnie odwieźć, prawda?
-Jasne. Nie ma problemu. Ja już skończyłem. Przyniose ci kule. Kończycie dziewczyny?
-Tak. Jeszcze dosłownie 5 minut.-powiedziała Rosalie maziając moją twarz pędzelkiem.

Po chwili wrócił Carlisle.

-Muszę przyznać, że wasze dzieło już robi wrażenie.
-Ale będzie jeszcze lepsze.-powiedziała Esme.
-Moge już zobaczyć. Bo aż się boję co wy tam wymyśliłyście.-mówie nieco przerażona.
-Gotowe!-krzyknęła Alice.

Otworzyłam oczy i spojrzałam w lusterko.

WOW!

Blask i mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz