Część XXVI

2.6K 127 12
                                    

-Co ty tu robisz?!-krzyknęłam widząc umięśnioną sylwetkę Emmetta.
-Mógłbym cię zapytać o to samo.-warknął i wyciągnął walizkę z bagażnika.-Czy ty wiesz jak wszyscy się o ciebie martwią?
-Jak mnie znalazłeś?-spytałam. No bo jakim sposobem znalazł się w tym samym miejscu co ja.
-Nie szukałem cię. Wisi mi co się z tobą dzieje. Miałem dość ciągłych rozmów o tym gdzie możesz być, czy ktoś cię nie porwał i innych duperelach.

Nie powiem troszkę zabolało.
-Czemu tutaj. Mam uwierzyć, że przez przypadek?
-To moje ulubione miejsce wypoczynku. Chodź, zobaczysz.-powiedział kierując się w stronę drzwi, a ja ruszyłam za nim zapominając o zdezorientowanej Aline, która pobiegła za nami kiedy już byliśmy w środku.

-Dzień dobry, panie Cullen. Jak miło znowu pana widzieć. Pokój ten co zwykle, według pańskiego życzenia.-powiedział szeroko uśmiechnięty Simon.
-To wy się znacie, wujku?-spytała Aline.
-Jasne. Pan Cullen jest naszym stałym klientem. A teraz wybaczcie muszę iść zająć się finansami i całą resztą. Miłej zabawy.-powiedział kierując się w stronę swojego gabinetu.

Emmett uśmiechnął się do mnie zwycięsko i udał się do swojego pokoju, który jak na złość był tuż obok mojego i Aline.
-Będziemy musieli siebie znosić...
-zaczęłam, ale przerwał mi Emmett.
-Po prostu nie wchodź mi w drogę. Nie zadzwonie do reszty, bo rozumiem, że chcesz odpocząć, a poza tym nie mam zamiaru zepsuć sobie wyjazdu. Kiedy wyjeżdżasz?
-W niedzielę, rano.
-Ja też. Polecimy razem i po drodze ułożymy jakąś wiarygodną historyjkę. Pa.-powiedział i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Prychnęłam i weszłam z Aline do pokoju by przebrać się w kombinezon.

***

Minęły dwa dni od kiedy przyjechał Emmett. Prawie w ogóle się nie widywaliśmy. Czasami mignął mi gdzieś na stoku, posiłków nie jadł bo po co. Miałam już dość tego ignorowania się. Chciałam wiedzieć o co mu chodzi, dlaczego mnie nienawidzi.

Po kolacji zapukałam do drzwi sąsiedniego pokoju. Przez parę minut nikt nie odpowiadał, ale ja wiedziałam, że on tam jest.
-Emmett, otwieraj! Musimy porozmawiać.-krzyknęłam. Po chwili usłyszałam szczęk zamka i w drzwiach stanął brunet ze zmierzchwionymi włosami.
-Nie mamy o czym rozmawiać. O historyjce porozmawiamy w samolocie i ...
-Dość! To nie o tym przyszłam porozmawiać.
-To o czym?
-Chce wiedzieć, zrozumieć.
-Co?
-Dlaczego mnie nienawidzisz?-spytałam ledwo powstrzymując łzy.
Emmett popatrzył na mnie ze smutkiem.
-Mam swoje powody. Powinnaś już iść.
-Nie! Nigdzie nie pójdę dopóki mi tego nie wyjaśnisz. Możesz mi grozić, rób co chcesz, ale ja nie odpuszczę. Nie wiem co zrobiłam, ale przepraszam. Słyszysz, przepraszam. Nie liczę na to, że mi wybaczysz, cokolwiek zrobiłam, ale chociaż powiedz mi co zrobiłam, chcę chociaż spróbować ci to wynagrodzić.-mówiłam dławiąc się krwawymi łzami.-Nie chce być twoim wrogiem. Przepraszam.

Spóściłam wzrok i wytarłam policzki brudne od krwi.
Po chwili otuliły mnie silne ramiona Emmetta.
-To ja przepraszam.-powiedział, patrząc na mnie ze skruszoną miną.-Nie wiedziałem, że tak cię ranię. Po prostu przypominasz mi kogoś o kim chcę zapomnieć.
-Opowiesz mi o tym?
Emmett skinął głową i zaprosił mnie do swojego pokoju.

Usiedliśmy na kanapie obok okna i przez chwilę podziwialiśmy widoki.
-To się stało kiedy jeszcze byłem człowiekiem. Nic oprócz tej dziewczyny nie pamiętam.-przerwał na chwilę i spojrzał na mnie.-Miała takie same włosy jak ty i taki sam zniewalający uśmiech. Jej oczy nie były niebieskie jak wcześniej twoje tylko czarne. Mogłaby być twoją siostrą. Miała na imię Elena.
-Twierdzisz, że mam zniewalający uśmiech?-spytałam uśmiechając się.
-Po co ja to powiedziałem?-zaśmiał się i kontynuował.-Zakochałem się w niej bez opamiętania. Zostaliśmy parą. Chciałem jej się nawet oświadczyć, ale podczas jednego ze spotkań zniknęła. Odeszła w kręgu światła niczym anioł. Kiedy o tym myślę ból przeszywa mi serce. To jedyne moje wspomnienie z ludzkiego życia.

Popatrzyłam na zbolałą minę Emmetta i przytuliłam go.
Ta kobieta wydawała mi się taka znajoma. Po chwili przypomniałam sobie kto mi ją przypomina, ale nie mogłam uwierzyć, że to może być ona. Ale mają to samo imię.

Sięgnęłam do kieszeni kurtki i wyjęłam zdjęcie. Rozłożyłam je i pokazałam chłopakowi.
-Czy to może ona?-spytałam wskazując kobietę trzymającą na rękach dziecko i przytulającą się do męża.
-Tak, to ona! Skąd masz to zdjęcie! I kto to jest!
-To jej mąż.A to...-powiedziałam wskazując małą dziewczynkę.
-No kto to jest?-spytał widząc, że się wacham.-Ja ci zaufałem Katy. Nikt oprócz ciebie o tym nie wie, nawet Rosalie. Możesz mi zaufać. Nie zdradzę cię. Przysięgam.
-To ja.-westchnęłam.

Na twarzy Emmetta odmalował się szok i niedowierzanie.
-Jesteś córką Eleny.-stwierdził co mnie zdziwiło.-Jesteś do niej tak podobna. Jak ja mogłem tego nie zauważyć? Elena nie była zwyczajną dziewczyną, więc kim ty jesteś?
-Mama była bądź jest archanielicą. Tata był Nocnym Łowcą.
-Kim?
-Pół aniołem pół człowiekiem kiedy indziej opowiem ci o nich więcej. A ja...nie wiem kim jestem. Wiem tylko tyle, że mam na imię Angel Herondale, jestem Nocną Łowczynią, wampirzycą, człowiekiem i sama nie wiem czym jeszcze. Niedawno to wszystko odkryłam i sama tego jeszcze nie rozumiem, ale się uczę.
-Pomogę ci. Tylko jak to ukryć przed resztą?
-Drobne zaklęcie i po kłopocie.
-OK, wolę nie pytać, ale to może się udać. Chyba... Idziemy jutro razem na stok?-spytał.
-No jasne.-zgodziłam się zaskoczona jego otwartością.-O dziesiątej? I z Aline?
-Jasne. Weź tę swoją przyjaciółeczkę.
-Ok, to do zobaczenia. Jesteś całkiem spoko, wiesz?
-Dzięki, ty też. Kiedy przy jedziemy pogodzeni ich miny będą bezcenne.
-Nie wątpię. Pa.-powiedziałam o weszłam do pokoju, w którym już czekała na mnie Aline.

-Gdzie byłaś?-spytała moja przyjaciółka.
-Pogodziłam się z Emmettem.-powiedziałam, a ona zakrztusiła się wodą, którą piła.
-Co?
-No, to co słyszałaś.
-TY się z NIM POGODZIŁAŚ!
-No tak. Jest całkiem spoko.
-No dobra, mam dość wiadomości jak na jeden dzień. Dobranoc.-powiedziała gasząc lampkę nocną.
-Tak jakbyś chciała wiedzieć, jutro idziemy z nim na stok.-powiedziałam łapiąc piżamę i wbiegając do łazienki.
-Aaa...tak, tak jasne. Że CO?-wrzasnęła tak, że bez problemu usłyszało by ją pół hotelu.-A dobra, mam to gdzieś, idę spać.
Warknęła pod nosem i walbęła w kimono.

Ja sama umyłam się i poszłam w ślady przyjaciółki.

Gratuluje osobom, które zgadnęły, że chodzi o Emmetta. Teraz wiedzą nieco więcej niż inni😉
Rozdział taki sobie, ale nie miałam weny. Może następny wyjdzie lepiej. Pa

Blask i mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz