Drzwi otworzył wysoki, szczupły facet. Pierwsze co rzucało się w oczy to złoto-zielone tęczówki z pionowymi źrenicami jak u kota. Miał na sobie więcej tapety niż ja kiedykolwiek w moim życiu: eyeliner, granatowy cień, a o reszcie nie wspomnę. Zdecydowanie uzależniony od brokatu. Jego czarne włosy były pełne tego dziadostwa. Lekko skośne oczy i złotawa cera wskazywały na azjatyckie korzenie. Ubrany był tylko w czarny, jedwabny szlafrok. Możliwe, że miał bieliznę pod spodem, ale wolałam tego nie sprawdzać.
-Kim jesteś?-powiedział po czym objechał mnie wzrokiem. W końcu zatrzymał wzrok na moich oczach.-Zdaje mi się, że skądś cię kojarzę.
-Ty jesteś Magnus Bane?-spytałam wytrzymując intensywne spojrzenie jego kocich oczu.
-Tak. Nie odpowiedziałaś na pytanie. Jeśli przyszłaś na imprezę to trochę za wcześnie. Masz jakiś interes?
-Mam w poważaniu twoje durne imprezy, jasne? Znałeś kobietę o imieniu Elena?
-Może... ale wiesz, wiele kobiet posiada takie imię...
-To nie jest zwykła kobieta. To moja matka.-odpowiedziałam. Mężczyzna nie specjalnie się ździwił, ale nadal był nieco podejrzliwy.
-Miło mi cię znowu widzieć droga Angel. Masz oczy Herondale'ów.
-Ile wiesz o mojej rodzinie?
-Dość sporo. Mieliśmy wspólne... interesy. Może wejdziesz?-zapytał, a ja niepewnie skinęłam głową i skierowałam się do góry aż trafiłam do czegoś w stylu salonu. Po chwili dołączył do mnie Magnus.-Oczekiwałem cię.
-Nie wyglądało na to.
-W każdym razie oczekiwałem cię nieco później. Nie sądziłem, że tak szybko się zorientujesz o co chodzi.
-Lepiej żebyś umiał mi pomóc, bo ledwo tu doleciałam.-to mówiąc zrzuciłam pelerynę i lekko uniosłam nadal pobrudzone krwią skrzydła. Magnus stanął za mną by lepiej się im przyglądnąć.
-Twoja moc jeszcze się w pełni nie odblokowała, ale z czasem będzie wzrastać.
-I swoją tezę stworzyłeś przez przyglądanie się moim skrzydłom?
-Tak.
-Aha. Nie mam pytań.-rzuciłam sarkastycznie.
-Masz cięty język. Wypisz, wymaluj Cecily Lightwood.
-Kto?
-Siostra twojego praprapradziadka Willa Herondale'a.
-Znałeś nawet mojego praprapradziadka? To ile ty masz lat?
-Coś ponad sześćset... nie pamiętam dokładnie.-stwierdził wymijająco.Czyżby facet sam nie wiedział ile ma lat. Chociaż jak jest się długowieczną istotą to po co liczyć?
-Jak długo prowadzisz interesy z moją rodziną?-spytałam odwracając się w jego stronę tak by niczego nie rozwalić.
-Od czasu gdy poznałem ojca Willa, Edmunda Herondale'a. Ale o twoich przodkach opowiem ci kiedy indziej. Narazie masz chyba większy problem.-to mówiąc wskazał na skrzydła.
-Tak. Powiedz mi, że masz jakiekolwiek pojęcie jak je schować.
-Musisz to sobie zobrazować. Skrzydła znikają w błysku światła. Wyobraź sobie. Światło potem nic.-powiedział i tak też zrobiłam. Po chwili poczułam łaskotanie w okolicy pleców.
-No i widzisz, nie było aż tak źle.-powiedział.
Kiedy otworzyłam oczy skrzydeł już nie było.
-Jak będziesz je chciała przywołać to w podobny sposób tylko myśl o skrzydłach.
-Okay, no to jeden problem z głowy. No to kim ty tak dokładnie jesteś?
-Magnus Bane, Wysoki Czarnoksiężnik Brooklynu. A ty?
-Przecież wiesz.
-Ale tak dokładnie...
-Znasz mnie w większym stopniu niż ja siebie.
-Skąd taka pewność?
-Bo wyczyściłeś mi pamięć i nie mam pojęcia kim jestem...
-To kim byłaś dotąd i kim jesteś teraz to prawdziwa ty. Ja tylko pamiętam małą dziewczynkę, którą uczyłem rzucać drobne zaklęcia. Teraz się zmieniłaś. I chcę poznać teraźniejszą ciebie.
-No dobrze-westchnęłam i usiadłam na kanapie obok Magnusa.-Mam na imię Angel, to wiesz, ale Vanessa, moja przybrana mama nazwała mnie Katherine Cassidy Hale. Mam jeszcze przybraną siostrę, Carly. Przez cały ten czas mieszkałam w Forks, w stanie Waszyngton. Mówiłeś wcześniej, że zdziwiło cię to, że tak szybko zorientowałam się o co chodzi. I słusznie.Magnus cały czas przysłuchiwał mi się uważnie, a teraz spojrzał na mnie pytająco, nieco zbity z tropu.
-Dowiedziałam się o swoim pochodzeniu ponad sześć miesięcy temu. Po tym jak zostałam przemieniona w wampira.
-Jak to w wampira?!-spytał podniesionym głosem.-To przecież niemożliwe. Jak?
-No, po prostu. Miałam nadzieję, że ty potrafisz to wyjaśnić.
-Dobra, powoli. Jak do tego doszło?-spytał, a ja zaczęłam opowiadać całą historię.
-Nadal cię ścigają? Volturi?-spytał gdy skończyłam.
-Tak. Mam szpiega w ich szeregach. Chyba planują jakąś zasadzkę. Jeśli opanuję swoje moce to może uda mi się ich pokonać.
-I liczysz na to, że ja ci pomogę, tak?
CZYTASZ
Blask i mrok
FanficKaty jest zwykłą nastolatką mieszkającą w Forks niedaleko Seattle. Wiedzie spokojne, nawet nieco nudne życie. Do czasu tajemniczego wypadku... Czy Katy da sobie radę w tym nowym mrocznym świecie? Czy pogodzi się ze swoją naturą? Kim okaże się wcześn...