Rozdział 13

272 16 347
                                    

   Wcisnęłam się w róg kanapy, a nogi przyciągnęłam do swojej klatki piersiowej, owijając je rękoma. Twarz, natomiast ukryłam w kolanach, czekając aż ciocia Maja wypowie się na temat mojej historii o Janku.

Chłopaku, który całkowicie wywrócił moje życie do góry nogami.

Na samą myśl o nim, na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, który starałam się ukryć, po przez przystawienie do swoich ust kubka z gorącą, malinową herbatą, mimo iż wiedziałam, że w moim mieszkaniu nie było potencjalnie nikogo, kto mógłby go zobaczyć.

Z ciocią Mają rozmawiałam, natomiast przez telefon.

— Wiedziałam, że to on — oznajmiła, po dłuższej chwili ciszy, która wisiała nade mną, powodując ogromną burze myśli, która rozpętała się w mojej głowie.

Mogłabym przysiądz, że podczas wypowiadania tych słów ciocia wzruszyła ramionami.

— I nic mi nie powiedziałaś? — spytałam z wyrzutem, a mój wzrok powędrował, bezczynnie, w stronę kanapy, gdzie tam zawiesił się na pomarańczowej poduszce.

Dostałam ją od babci.

— Chciałam, abyście wyjaśnili to między sobą — odrzekła, po czym westchnęła. — No wierz, Janek to jednak twoja szczenięca miłość — zachichotała, a ja przekręciłam oczami, podirytowana.

— Oj, przestań... — na mojej twarzy wymalował się grymas, jednak szybko ją opuścił, kiedy zagościł na niej mały uśmiech. — To było bardzo dawno...

— Czujesz coś nadal do niego? — przerwała, a mnie zalała fala gorąca.

Dobre pytanie, na które sama nie potrafiłam odpowiedzieć.

Czy dawne, stare uczucie, było w stanie ponownie się odrodzić i opanować moje całe ciało?

— Nie... Nie wiem, ciociu — westchnęłam. — To takie ciężkie. Dopiero co, powiedziałam mu o swojej chorobie, a zdążył pojawić się nowy problem — poskarżyłam się rozjuszona. — Nie chcę go tym skrzywdzić... — odrzekłam już nieco spokojniej.

— Melody. Przede wszystkim dajcie sobie czas. Nikt nie karze ci się od razu na niego rzucać z miłosnymi wyznaniami — odparła, zapewne przewracając na końcu oczami.

— Problem w tym, że ja nie mam czasu! Zostało mi może półtora miesiąca! — wykrzyczałam bezradnie, po czym schowałam swoją głowę w dłoniach, jak gdybym próbowała się w ten sposób obronić, przed nieustannie pojawiającymi się problemami.

W moich oczach wezbrały łzy. Były one, jednak na tyle słabe, że bez problemowo udało mi się nad nimi zapanować, dzięki czemu nie wypłynęły spod moich powiek.

— Zrób przede wszystkim to, co podpowiada ci serce — poradziła. — Ono wie najlepiej.

Oh, gdybym potrafiła odróżnić rady serca, od tych umysłu, sprawa byłaby o niebo prostsza.

Ale ja nie potrafiłam tego zrobić. Gubiłam się nawet w swoich własnych myślach, więc jakim cudem miałam zrobić to, co podpowiadało mi serce?

Eren | Jann ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz