Rozdział 16 czyli śmierć ?

34 3 20
                                    

Pov. Fallacy

Widząc upadające ciało Encre'go od razu się przeraziłem i podbiegłem do niego. Jego policzki były mokre od łez i stopniowo zimniały, pozostawiając mnie w stanie kompletnego zaniepokojenia. Potrząsałem jego zimnym ciałem, czując jak łzy spływają gęsto po moich policzkach, pozostawiając po sobie stan absolutnej goryczy. Nie mogłem się wysłowić, czułem jak dech zapiera mi w piersi, a usta kompletnie odmówiły oddechu. 

- Encre, proszę... Nie możesz mi tego robić... - wyszeptałem cicho, zaciskając dłoń na jego. Spojrzałem na atrament wsiąkający w ziemię. Wstałem i podszedłem do dziecka, wtulając go w siebie. Popatrzyłem na nią, widząc czysty strach. Bała się. Tak cholernie się bała. Ale kto normalny nie bałby się w takiej sytuacji....

- F-fallacy... B-będzie d-dobrze...- wyszeptał cicho Encre, zaciskając bardzo lekko swoją dłoń na mojej.

- Encre proszę... Nie zostawiaj mnie... Nie możesz umrzeć... - wyszeptałem cicho, głaszcząc go nieznacznie po jego policzku.

Pov. Encre

Uśmiechnąłem się leciutko, swój wzrok sprowadzając na jego karmazynowe i niebieskie oczy, głaszcząc go po policzku i cicho kaszląc. Krew nabierała się w moich ustach i spływała po mojej brodzie, brudząc moją kremową koszulę i rękaw koszuli Fall'a. Lekko ścisnąłem jego dłoń. Jego wzrok był zamglony jakby nie do końca rozumiał to co się właśnie w tej chwili działo. Król wampirów ma jednak uczucia. Uśmiechnąłem się i skierowałem zimną dłoń na tył jego czaszki, delikatnie go po niej głaszcząc. Wtedy usłyszałem kolejne krzyki. 

Na zewnątrz wybiegli Geno i Reaper. Kochanek władcy tego zamku zasłonił sobie usta dłońmi, próbując zdusić w sobie krzyk. Łzy spływały po jego policzkach. Uśmiechnąłem się lekko i zamknąłem oczy.

- Encre, nawet nie waż się umierać ! - krzyknął wampir, ze łzami spływającymi po jego policzkach. Pogłaskałem go po policzku, próbując zdusić w sobie łzy.

- K-kocham cię... - wyszeptałem i zamknąłem oczy.

Pov. Fallacy

- Jak uroczo - usłyszałem ten znienawidzony głos Eric'a. Odwróciłem głowę w jego stronę i zacisnąłem pięści. Rzuciłem się na niego, zaczynając okładanie go pięściami. Ten śmiał się, szeroko się uśmiechając. Rzucałem nim o ściany, czując jak łzy spływają po moich policzkach. W pewnym momencie poczułem dość duże uderzenie w głowę. Upadłem na ziemię, trzymając się za bolącą jak cholera czaszkę. Popatrzyłem na nóż w jego dłoni. Syknąłem głośno z bólu, próbując się podnieść. 

Zauwazyłem, że ten jednak zbliża się do Victorii. N-nie ! Próbowałem się podnieść, ale ból był niewyobrażalny, dodatkowo bardzo przeszkadzały mi zawroty głowy.

- N-nie ! - krzyknąłem, gdy ten podnosił nóż nad jej głowę. Bobas krzyczał i płakał, najprawdopodobniej okropnie się bała. Wyciągnąłem dłoń w tamtą stronę. Eric już miał zadać cios kiedy coś go powstrzymało. Smuga atramentu, która owinęła się na jego nadgarstku i mocno odciągnęła go od dziecka. Rozejrzałem się, jednakże nigdzie nie ujrzałem Encre'go. Smuga atramentu rozpadła się w drobny mak, co dało strażnikom czas na dostanie się do Eric'a i obezwładnienie go. Podbiegłem do dziecka, wtulając Victorię w moją klatkę piersiową. Bobas wtulił się w nieco karmazynowy materiał mojej koszuli, a jej łzy zostawiały na niej mokre plamy. Nie mogłem sam powstrzymać się od łez. Miałem na sobie krew i proch mojego ukochanego, który ku mojej rozpaczy zginął kilka minut temu.

- Straż. Zamknąć go w lochach. NATYCHMIAST - krzyknął Reaper, wtulając w swoją klatkę piersiową Geno. Władca ronił gorzkie łzy, zmęczenie palpitowało jego ciało. Zaciskał zakrwawione palce na koszuli Reaper'a.

Przycisnąłem do siebie Victorię, czując jak po moich policzkach spłynęły gorzkie łzy.

Kiedy następnego dnia miałem wstać na egzekucję Eric'a wcale nie czułem satysfakcji. Rozpacz przelewała moje ciało. Patrzyłem jak strażnik podpala stertę chrustu pod stopami zdrajcy. Zapłacił on swoim krzykiem i mękami za wszystkie krzywdy, które wyrządził królestwu. Które wyrządził naszemu dziecku, naszej rodzinie, naszym przyjaciołom.... Encre'mu...
Łzy spłynęły po moich policzkach. Lokaje zmienili swoje ubrania na ciemne, okazujące żałobę. Na twarzy Luxure nie widniał już uśmiech, tak jak wcześniej go znałem. Każdego w królestwie ogarniała rozpacz, która była niemożliwie ogromną i bolesna. Dusza zaczęła mnie uciskać, gdy odczytując wyrok wspomnieli o śmierci Encre'go. Wszystko to bardzo krzywdzili nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Przytuliłem do siebie lekko Victorię, patrząc jak Eric krzyczy z bólu i próbuje ostatkiem sił wyrwać się z więzów. Po kilku minutach krzyki ustały, a jego ciało rozwiało się w proch. Odwróciłem się, przypatrując się w furii na rozwiany na ziemi proch.

Zmierzyłem z powrotem w stronę zamku, przytulając do siebie Victorię. Wszedłem przez otwarte wrota po czym wszedłem do jednego pokoju. Następnie do kolejnego i kolejnego, aż w końcu wszedłem do ogrodu. Zapach kwiatów roznosił się po całym ogrodzie. Zerwałem jedną z niezapominajek, siadając na ławce. Przypatrywałem się płatkom kwiatu kiedy nagle poczułem coś zimnego, dotykającego mojej kostki. A bardziej nie coś zimnego ale mały nosek. Popatrzyłem na białego jak śnieg króliczka, przymilającego się do mojej nogi. Wskoczył na ławkę obok mnie i popatrzył na mnie, trzepocząc uszkami. Wtedy zauważyłem coś co zdziwiło mnie najbardziej. Mianowicie małą czarną plamkę na policzku zwierzęcia. Już miałem coś powiedzieć jednak zwierzak w popłochu uciekł w stronę lasu. Westchnąłem cicho i wstałem, kierując się w stronę drzwi. Chwyciłem za klamkę, kiedy nagle usłyszałem:

- Fall...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Vampireverse Wampirze Kły Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz