【18】

195 14 12
                                    

"Z innej perspektywy"

***

Charakterystyczny dźwięk kliknięcia odbił się echem w prawie pustym magazynie. Ostrze błysnęło, gdy zostało wymierzone w odbezpieczony rewolwer.

— Nie jesteś uroczy — mruknęła lekko nadąsana blondynka i mocno zacisnęła palce na rękojeści noża.

— Nie zbliżaj się wariatko — wycedził stojący naprzeciw niej chłopiec. Celował w nią swoim rewolwerem. Stali nieruchomo, oceniając się wzrokiem.

Pozostałe osoby w pomieszczeniu przyglądały się całemu zajściu z różnymi emocjami. Wysoki mężczyzna ubrany w szary kostium, który zakrywał jego całą twarzy, staną niedaleko dwójki kłócących się nastolatków i szaleńczo machał rękami.

— Uspokójcie się! Musicie natychmiast przestać! — chwilę później gwałtownie pokręcił głową, a jego ciałem wstrząsną dreszcz. Następnie zaczął krzyczeć — Tak! Dawać, dawać pozabijajcie się wreszcie!

W międzyczasie na drugim końcu magazynu siedziało paru innych złoczyńców. Ten z darem mutanta ostrzył jeden z wielu posiadanych przez siebie mieczy. Drugi zaś obracał między palcami kilka szklanych niebieskich kul. Z konsternacją obserwował leżącego na skrzyniach z zaopatrzeniem pewnego bruneta z rozległymi sinymi oparzeniami, którego najwidoczniej niezbyt obchodziło całe zamieszanie.

Żółte kocie oczy dziewczyny zwęziły się, słysząc kierowaną w jej kierunku obrazę.

— Biedactwo, musisz być naprawdę źle wychowany, skoro zwracasz się w ten sposób do dziewczyny... najwyższy czas nauczyć cię dobrych manier!

Uderzyła w niego szybko i celnie jak żmija. Wytrącony z ręki chłopaka rewolwer upadł z brzdękiem na podłogę razem ze swoim właścicielem. Dziewczyna usiadła na nim okrakiem i mocno wbiła jego głowę w ziemię. Wolną ręką trzymała swój nóż. Powoli przybliżała go do szyi zamaskowanego nastolatka. Dwa koki zakołysały się na jej głowie, gdy uśmiechnęła się błogo.

— Trochę czerwieni na pewno ci pomoże — wydyszała z podnieceniem.

— W twoich snach — wypluł i wbił jej łokieć prosto w wątrobę. Blondynka zapiszczała i zgięła się w pół. Wykorzystał to i wyciągną z kieszeni drugą broń. — Drugi rewolwer suko!

Zagrzmiał i nacisną za spust. Rewolwer wystrzelił, ale nie dosięgną swojego celu. Znikną w gęstym dymie, który nagle rozdzielił dwójkę walczących osób.

— A już myślałem, że zobaczę coś ciekawego — burkną inny mężczyzna skryty pod dużą czarną tuniką i białą maską. Był dodatkowo rozdrażniony przez pewną uporczywą obecność tuż za jego plecami. Zirytowany w końcu odwrócił się za siebie. W rogu pomieszczenia stała postać, która od jakiegoś czasu wlepiała w niego swoje małe czarne oczka.

— Mięso, dużo mięsa — wychrypiała. Osoba ta miała na sobie kaftan bezpieczeństwa, a swoimi czarnymi niczym otchłań ślepiami obserwowała wszystkich zgromadzonych. Podziwiał ich niczym posiłki w bardzo drogiej i luksusowej restauracji.

Zakapturzona postać skrzywiła się z obrzydzeniem.

W tym samym czasie w centrum magazynu otworzył się portal. Chmury fioletowego dymu kłębiły się ciasno przy sobie, po chwili wyłonił się z nich wysoki człowiek. Jego ręce, ramiona i twarz porywał szereg odciętych dłoni. Tomura spojrzał z pogardą na leżących na podłodze dzieciach.

— Przestańcie walczyć — rzekł formujący się obok niego Kurogiri. — Wasz szef przybył.

Spośród zebranych dobiegło prychnięcie. Tomura spojrzał morderczym wzrokiem na rozłożonego na skrzyniach Dabiego. Poczuł swędzenie w szyi.

【Zastępca Diabła || Villain Deku】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz