I miss you so much

306 15 1
                                    

Obudziłam się w wyjątkowo złym nastroju, mój ojciec dzisiaj wychodził z więzienia, w którym spędził siedem lat a w dodatku mama wyjeżdża do Czech na pół roku do pracy, jedyne co mnie pocieszało to koncert Tokio hotel a później Meet&Greet, na który czekam od dwóch miesięcy, wokalistą w tym zespole był Bill Kaulitz, mój stary dobry przyjaciel, który zapewne już o mnie zapomniał.

Niechętnie wstałam i rozejżałam się po pokoju, w którym jeszcze jako dziecko nauczyłam się czynności, które są dla mnie codziennością.

-Uh..- jęknęłam gdy zdałam sobie sprawę, że porą wstawać, był to lipcowy poranek, wakacje dopiero się zaczęły a ja nic z jeszcze nie zrobiłam, podeszłam do szafy i wygrzebałam oliwkowe spodnie cargo a do na górę czarną bluzkę w małe i duże gwiazdy namalowane wybielaczem, kocham ubrania robione własno ręcznie, mam pełno takich w szafie.

Po ubraniu się podeszłam do toaletki i nałożyłam trochę korektora, który przykryłam pudrem i odrobina różu, pędzelkiem rozprowadziłam czarny cień robiąd dosyć gruba kreskę, resztę wypełniłam odrobina tuszu do rzęs i błyszczykiem, założyłam na szyję łańcuszek, który dziewięć lat temu dostałam od Billa, miałam wtedy tylko osiem lat.

-Celestio, chodź na śniadanie!- wykrzyczała moja rodzicielka a ja spojżalam na zegar na ścianie, 11:23.

-Idę!- Krzyknęłam do kobiety i posłusznie zeszłam po schodach, zjedliśmy razem śniadanie i zaczęliśmy rozmawiać na milion różnych tematów.

~~

-Będę za tobą tęsknić mamo- wyłkalam patrząc jej prosto w oczy, nie chciałam się żegnać, miałam wrażenie, jakbyśmy widzieli się ostatni raz.

-Ja za tobą też, ale obiecuje, ze będę dzwonić kiedy tylko będę mogła, kocham cię- powiedziała moja matka po czym Wyszła z domu zostawiając mnie samą ze sobą, usiadłam na kanapie i zaczęłam zastanawiać się po co mi był makijaż skoro i tak prawie nic z niego nie zostało.

W końcu postanowiłam wstać i się ogarnąć, jako iż koncert jest w moim mieście nie musiałam jechać zbyt daleko co bardzo ułatwiało mi sprawę, wstałam I zaczęłam nerwowo chodzić do domu nie wiedząc w co się ubrać, jestem bardzo nie zdecydowana jeżeli chodzi o wybory życiowe, w końcu jednak wybrałam, moje ukochane jinsowe spodnie do połowy ud w kolorze niebieskim, kabaretki i czarne trampki w podpisami i różnymi rysunkami mojego wykonania, na górę założyłam czarną obcisła bluzkę z długim rękawem i dużo bransoletek oraz różnych naszyjników, które kocham nosić.

Kiedy byłam już gotowa przeczesałam moje włosy i spakowałam kilka potrzebnych rzeczy do torby, wyruszyłam dokładnie godzinę przed koncertem, gdyż kocham być przed czasem, po 15 minutach drogi byłam na wielkim stadionie ze sztuczna trawą, nie byłam pierwsza, było już kilka osób na trybunach i nie tylko, stanęłam najbliżej sceny i zaczęłam nerwowo bawić się pasemkiem moich włosów, czas mijał szybko kiedy z minuty na minutę coraz więcej osób pojawiało się na stadionie, a ja coraz mniej pewnie stałam tam patrząc się w jeden punkt przed sobą, w tamtym momencie nawet pożałowałam, że nie zabrałam nikogo ze sobą.

Moje wątpliwości jednak znikły od razu kiedy na scenie pojawił się zespół, moje oczy od razu skierowały się w stronę Billa, był naprawdę ładny, tęskniłam za jego widokiem.

Kiedy jego głos rozbrzmiał na całym stadionie, moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, dalej miał ten sam uroczy głos, i wspaniały uśmiech, ani trochę się nie zmienił.

Słuchałam piosenek, które śpiewał z szerokim uśmiechem na twarzy, nie sądziłam, że tak bardzo uciesze się widząc mojego przyjaciela z dzieciństwa.

~When you miss || Bill kaulitz~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz