Wymiar wiecznego mroku

22 0 0
                                    

- Uwolnienie Próżni: Urojona Przestrzeń. Wrota Szaleństwa. - Sion złożył ręce w pieczęć, której jego przeciwnicy nigdy wcześniej nie widzieli, wyprowadzając swoją technikę.

Obie dłonie Siona zdawały się wykonywać dwie różne pieczęcie, ptaka i tygrysa, zbijając ją następnie w jedną.

To czego zgraja Srebrnego nie pojęła, dla Siona było czymś, co dawno temu stworzył.

Urojona pieczęć. Otwierający symbol dla technik Uwolnienia Próżni, które wychodziły poza świat materialny, istniejąc tylko i wyłącznie tam, czyli sferze wyrwanej z Mrocznego Wymiaru podczas Wędrówki Dusz. 

Strefa nieskończonego potencjału, nieskończonych możliwości, jak również ponure, okrutne miejsce, gdzie marzenia i koszmary stawały się rzeczywistością.

Moment, gdy Wrota Szaleństwa otworzyły się przed shinobi nie był w żaden sposób spektakularny. Było to niczym ponowne otwarcie oczu po mrugnięciu. Nim zrozumieli co się dzieje, fałszywy świat otaczał ich ze wszystkich stron.

Przypomniał sobie jak Itsuki przejrzała jego jutsu ma wylot, gdy tylko powiedział o jej podstawowych założeniach.

- Możesz się do tego miejsca "przyciągnąć", tylko gdy jest tam ślad Twojej chakry, prawda? - jej głos dźwięczał mu w umyśle.

To była prawda. Wszelkie jutsu Uwolnienia Próżni, które oddziaływały na inny obiekt niż on sam musiały mieć na sobie ślad chakry Siona. Garniec, który podał Ayumi, którą energia Siona następnie "dotknęła". Aburame, którego połączenie między owadami wykorzystał. Wartownik, którego trafił nożem nasyconym nią czy shinobi oparzeni przez płomienie wzniecone przez Uwolnienie Plazmy.

Wszystkie te przypadki łączył fakt, że chakra Siona dotykała obiekt, którym zamierzał dalej manipulować za pomocą Uwolnienia Próżni. Właściwość, którą przede wszystkim charakteryzowało się Uwolnienie Próżni, a która zarazem stanowiła jej największą słabość.

Dodatnio naładowane cząstki, które wypełniały ciało Siona zaczęły sprawiać mu o wiele dotkliwszy ból w Urojonej Przestrzeni. Czuł jakby jego własna energia chciała go jednocześnie rozsadzić, jak i zgnieść.

Był to tylko znak, że jego jutsu zadziałało, znak, że wypełniały go zarówno cząstki dodatnie... jak i ujemne, zaczynając nieubłagalne odliczanie, zwiastujące zwieńczenie jego najnowszej techniki, której idea zalśniła w jego umyśle zaledwie kilka minut wcześniej, gdy leżał na ziemi, z urwaną ręką.

Za każdym razem, gdy czuł na sobie oddech śmierci, Sion był w stanie zyskać nową perspektywę. Nowy sposób myślenia, czy podejście do swoich talentów, które pozwalały mu przetrwać. Zawsze tak było. Niebezpieczeństwo było dla niego inspirujące, przez co poza ogarniającą go wściekłością, książę czuł coś jeszcze.

Czuł się jakby był odurzony wypełniającą go energią, działającą na niego jak narkotyk. Jakby wizja stworzenia nowej techniki była upajająca sama w sobie, sprawiając że nie mógł się doczekać. Czy jego stan był w całości zasługą Wrót Szaleństwa, kolejną manipulacją Uwolnienia Plazmy, czy też były to po prostu jego własne emocje? Ciężko było powiedzieć z pewnością.

Jego nowa technika, która była tu jedynie założeniem czy konceptem, była przetwarzana przez jego umysł, zamieniając ideę w coś namacalnego, w coś przeraźliwie realnego.

Urojona Przestrzeń pozwalała tej koncepcji na adaptację. Z każdą mijającą chwilą w jego umyśle, ta "urojona technika" była coraz bardziej dopracowana. Coraz bardziej prawdziwa i niebezpieczna.

Widział jak rzucone przez shinobi noże i shurikeny latały w stanie bezwładności, nie mogąc go sięgnąć.

W Urojonej Przestrzeni postrzeganie grawitacji, a nawet "góry" i "dołu" było... wypaczone. Świat otaczający ich był wypełniony przez morze cieni, które z każdą chwilą pożerało ich świadomość coraz bardziej. Mrok był opresyjny, wypaczając umysł i topiąc go w szaleństwie. Ich myśli zdawały się obracać przeciwko nim samym, a zmysły wariowały, przeładowane nadmiarem bodźców... które w Urojonej Przestrzeni nie istniały.

Tom I Początek wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz