.★• 4 •★.

124 15 1
                                    

-Joshua Kimmich-

Obudziłem się otulony w jakiś koc. Uśmiechnąłem się lekko. Ktoś się mną przejmuje? Złożyłem kocyk i poszedłem się przebrać. Znowu założyłem ten swój szczęśliwy uśmiech i wszedłem do kuchni.

- Proszę śpiochu - podał mi talerz z kanapkami. Ten Polak jest naprawdę najlepszym, co poznałem i nie przypomina Neuera charakterem, choć słyszałem, że kiedyś tak było.

Na treningu byłem sam. No może nie tylko ja, ale odwróciłem wzrok od Götze. Zamknąłem oczy. To przeszłość, a ja dalej go nienawidzę. Nigdy nie zapomnę tego, co mi zrobił. Wydaje mi się, że to było wczoraj. Kurwa mać.. miałem tylko 17 lat. Czym do kurwy sobie na to założyłem? Mieliśmy grać mecz przeciwko sobie. Losowaliśmy kapitanów. Jednym z nich miałem być ja. W cholere się zestresowałem. Wybrałem chyba lepiej niż mój przeciwnik. Wygraliśmy, bo Neuer stał na bramce, a poza tym Lewy pięknie trafiał.

Znowu wróciliśmy do hotelu. Tym razem podwiózł mnie Müller. Sam to zaproponował, a ja się zgodziłem. Kochałem jeździć samochodem. Chciałbym, żeby pomagało mi to szukać odpowiedzi na te wszystkie pytania.

- Kolacja! - wrzasnął Polak, a ja mimowolnie wyszedłem z pokoju. Okazało się, że zwykle woła 3 razy i kazał mi posiedzieć, bo nie mogę się przemęczać. Czułem się w końcu chciany w drużynie. Stałem spokojnie. No i usłyszałem jęki, wszystko do mnie wróciło, ten obraz przed oczami.. nogi się pode mną ugięty i zjechałem na ziemię. Lewandowski się obejrzał i natychmiast odłożył nóż. - Joshua? Wszystko dobrze? - potrząsnął mną lekko, ale ledwo kontaktowałem. Wszystko mi się przypomniało. Zacząłem płakać. No i w tedy ktoś wszedł do kuchni. - Cichutko jestem tutaj.. - podniósł mnie i przytulił. Stałem jak wryty. To dalej się działo. Mogę przyrzec, że moje oczy nie miały teraz żadnego wyrazu. - KURWA MAĆ NEUER ZAMKNIJ MORDĘ TEMU MAŁEMU CHUJOWI - wrzasnął i zostawił mnie samego. Choć miał rację. Może to się skończy, jak nie będę tego słyszeć? Trzęsłem się i nie mogłem się dalej ruszyć. Widziałem dokładnie, co mi robił i znałem to na pamięć. W tedy ktoś mnie przytulił. Ten ktoś miał bardzo mocne perfumy, które drażniły mój nos. W tedy odzyskałem świadomość. Mimo, że dalej to słyszałem jedyne, co widziałem to tył kuchni zza ramienia kogoś, kto mnie przytulał. Mocno go ścisnąłem. Robert wrócił, a hałas ucichł, a ja dalej go przytulałem. Kurwa przytulałem Mario Götze. Najgorsze jest to, że osoba, która to wszystko spowodowała mogła mnie tak wspaniale uspokoić.

- Już wszystko dobrze.. jestem tu - zacząłem łkać w jego ramie. Robert wrócił do robienia jedzenia i zachowywał się tak, jakby go nie było. - Nie płaczemy.. wszystko już dobrze - otarłem oczy. Co jest ze mną do cholery nie tak? Dlaczego leczyć moje traumy pomaga osoba, która je spowodowała?

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Wyszło mi, że Kimmich miał w tedy jakieś 18, a moja matematyka leży. Tak, czy owak to tylko rok, więc mogę to zmienić. Tak czy owak piosenka dała mi nastrój dobry do pisania tego.

~Nienawidzę Cię~ Götze x Kimmich ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz