Minął miesiąc od kiedy Regulus poznał Jamesa. Ostatnie ich spotkanie było cztery dni temu, a Potter jak co każe takie widzienie delikatnie ponawiał propozycję z ucieczką. Książę coraz bardziej był za tym, jednak mimo tego, że zgodził się zacząć z Jamesem wszystko na nowo, nie mógł odtrącić swoich myśli i o wiele mniejszej nienawiści na dobre. Cały czas po głowie chodził mu głos, mówiący że okularnik ukradł mu całe jego szczęście.
Dzisiaj był dzień, w którym miał spotkać się z księżniczką z sąsiadującego królestwa. Całe to spotkanie zaaranżowała jego matka, która zawiedziona tym, że jej syn z tą dziewczyną nie dali rady poznać się na balu. Walburga bardzo dokłada starań, aby znaleźć już młodemu księciu żonę. W końcu za rok kończy osiemnaście lat, a im szybciej się ożeni, tym lepiej. Szarooki naprawdę chciał tego uniknąć jednak nie ma żadnej kontroli nad tym co dzieje się z nim w zamku.
Szedł powolnym krokiem do Wielkiej Sali, aby nie trafić tam za szybko. Po drodze miał spotkać się z Pandorą, bo ta zgodziła się mu towarzyszyć. Za nim zmierzał Pan Kreacher, pilnując aby książę dotarł na spotkanie. Widać było w jego oczach delikatny smutek, że jego podopieczny musi robić coś przeciwko sobie samemu.
-Regulus!-usłyszał głos przyjaciółki.-Mam nadzieję, że ta księżniczka okażę się sympatyczna.-uśmiechnęła się szczerze.
-A ja mam nadzieję, że przerażę ją na tyle, że sama stwierdzi, że wiązanie się ze mną nie ma najmniejszego sensu.-wywrócił oczami. Pandora prychnęła na jego słowa, pomachała Panu Kreacherowi, który na to delikatnie skinął głową, a potem chwyciła swojego przyjaciela pod ramię, dołączając się do jego wędrówki.
-Czuję się, jakbym szedł na skazanie.-wymamrotał Black.
-Wiem Reg, że nie chcesz tego robić. Wiem też, że jeśli się jej spodobasz to za rok dojdzie to waszego ślubu. I boże zabrzmię okropnie, ale może skoro tak przerażają cię te obowiązki to może powinieneś roważyć ucieczkę?-powiedziała to tak delikatnie i cicho, że Regulus przez chwilę myślał, że mu się to przyśniło. Jego najlepsza przyjaciółka namawiała go aktualnie do ucieczki, wiedząc, że później może nie być szansy by spotkali się kiedyś ponownie. To brzmi absurdalnie.
-I co? Ucieknę z Potter. Ale co zrobię później? Wiesz, że moja ucieczka nie przejdzie tak łatwo jak ta Syriusza. Rodzice nie pozwolą, aby kolejny dziedzic przepadł.-odparł. Taka była prawda. Jego zniknięcie spowoduje zamieszanie, prawdopodobnie w całym królestwie, a para królewska nie spocznie dopóki on się nie odnajdzie.Do końca drogi nie odezwali się już słowem. W końcu doszli do Wielkiej Sali, gdzie miał odbyć się cały ten cyrk. Blondynka puściła ramię Regulusa, wycofując się delikatnie do tyłu, tak aby goście niczego sobie nie dopowiadali. Od paru lat i tak chodzą plotki, że książę i młoda Rosier coś z sobą kręcą. Królowa na szczęście rozwiała te pomówienia, przysięgając, że jej syna nic nie łączy z córką hrabiego, tym samym oznajmiając, że jeśli usłyszy jeszcze raz z kogoś ust taką plotkę, na tą osobę będzie czekała kara.
Dębowe drzwi się otworzyły. Przy czterech tronach stali Walburga i Orion, na przeciwko nich Król wygladajacy na trochę starszego od jego rodziców, młoda Królowa, która z kolei nie wydawała się o wiele starsza od samego Regulusa oraz brązowowłosa księżniczka. Wszyscy spojrzeli na nowoprzybyłych. Walburga przyjęła na usta najbardziej czarujący i elegancki uśmiech jaki miała. Pan Kreacher wyszedł na przód, kłaniając się i przedstawiając księcia.
-O to mój syn Szanowny Królu.-Regulus wiedział, jak miła wydawała się jego matka dla innych.-Mam nadzieję, że razem z twoją córką się polubią.-spojrzała na syna nadal się uśmiechając. Jednak tylko młody Black mógł zauważyć w jej oczach przestrogę. Regulus poszedł w ślad matki, uśmiechając się i całując rękę księżniczki.
-Może się przejdziemy?-ta pokiwała głową i od razu ruszyli w stronę wyjścia do ogrodów królewskich.Przez cały spacer Regulus czuł jak obie pary królewskie się im przyglądają, przez wielkie okna w sali balowej. Doszedł do wniosku, że księżniczka Margot nie była wcale najgorszą osobą do rozmowy. Sama mu wyznała, że jeśli to od niej by zależało, poślubiłaby osobę, którą kocha najbardziej. Nie chciała jednak zawieźć rodziców. Regulus to rozumiał. Przez tyle lat swojego życia, robił wszystko co mu kazano, tylko po to, aby jego rodzice byli z niego zadowoleni i dumni. Im starszy się stawał, rozumiał, że nigdy nie spojrzą na niego tak jak kochający rodzice na dzieci, ale nadal nie umiał się w żaden sposób sprzeciwić. To było wykańczające.
Kiedy wrócili spowrotem do zamku, monarchowie udali się na wspólną kolację. Przez dwie godziny Regulus słuchał o planach na ślub. Margot patrzyła na niego przepraszającym wzrokiem. Było widać, że jej również to nie pasowało. Nie wiedział również gdzie jest Pandora. Rozumiał, że nie ma jej na kolacji bo była ona tylko dla tych dwóch rodzin, chociaż sama Walburga napewno by ją zaprosiła. Skończyli jeść. Wszyscy udali się do karoc znajdujących się przy wejściu do zamku. Orion podziękował za pojawienie się, Walburga razem z matką Margot rozmawiały jak to cudownie ich dzieci będą ze sobą wyglądać. Najmłodsi członkowie monarchii natomiast wypatrywali. Od kiedy Regulus udał się na spacer, nie widział, chociażby przelotnie swojej przyjaciółki. Coś mignęło mu kątem oka. Odwrócił się do księżniczki Margot widząc, że komuś macha. Spojrzał w tamtym kierunku dostrzegając Pandorę z jakimś blondwłosym chłopakiem. Rosier szła z nim pod ramię, chichotajać w niebo głosy. Chłopak natomiast patrzył na nią zaczarowany, cały czas coś jej tłumacząc.
Podeszli bliżej, Pandora od razu odeszła od blondwłosego kierując się do przyjaciela. Black widział jak cała zarumieniona oraz szczęśliwa jest. Margot cicho zagwizdała pod nosem.
-Regulusie, to mój ulubiony doradca, Xenophilius Lovegood.-przedstawiła szatynka. Wspomniany chłopak ukłonił się, Black chciał powiedzieć, że to zbędne jednak z tyłu znajdowała się jego matka, która pilnowała tego, aby do każdego zwracano się z należytym tytułem.
-Ulubiony, bo jedyny.-uśmiechnął się Xenophilius.
Usłyszeli dźwięk oznajmiający, że goście się zbierają. Regulus pożegnał się z księżniczką, całując delikatnie jej dłoń, a potem z jej doradcą. Ten natomiast całą swoją uwagę przeznaczył Pandorze, która z wielkim rumieńcem przyjęła pocałunek na dłoni oraz ostatni komplement jakim obdarzył ją blondyn. Kiedy karoca odjechała, Rosier zakręciła się wokół własnej osi.
-Pandora, czy ty...-nie zdążył dokończyć. Jego matka zawołała go. Blondynka delikatnie popchnęła go w stronę matki, szepcząc, że porozmawiają później.
CZYTASZ
Our hidden treasures | Jegulus
Fanfic*pirate AU* -Wiesz, oprócz odkrywania tych wszystkich skarbów, przygód i lądów, naprawdę lubię poznawać ludzi. -Dlaczego? -Ponieważ każdy z nas ma w sobie ukryte skarby, które ja bardzo, ale to bardzo lubię odkrywać. ...