Pierwsze dni na pokładzie mijały niewiarygodnie spokojnie. Nikt nie zakłócał spokoju księcia, każdy zajęty swoimi obowiązkami. Ani razu nie natknął się na Syriusza, oczywiście obserwował go z daleka i nie raz sam poczuł na sobie jego wzrok, jednak za wszelką cenę unikał ich konfrontacji.
Z Potterem natomiast widywał się tylko późnym wieczorem, kiedy oboje kładli się spać. Wspólnie ustalili spanie w jednym łóżku, jednak z granicą wyznaczoną przez Regulusa, która dzieliła łóżko na dwie połowy i żaden z nich nie mógł dotykać drugiego. Nie żeby James potrzebował takiego dzielenia sfer, jednak bez marudzenia przystał na układ Blacka.Dzisiejszy dzień, a bardziej wieczór miał być inny niż te poprzednie, ponieważ każdy pirat szykował się na imprezę, znaną bardziej jaką jedną wielką popijawę. Teraz wody były spokojnie, a oni tak daleko od brzegu, że nic nie przeszkodzi im w upiciu się.
Regulus nie uważał tego za najbardziej rozsądny pomysł, ale widząc, że nawet dziewczyny z załogi kapitan Evans miały zamiar brać w tym udział, nie odezwał się ani słowem. Był przekonany, że i tak całą zabawę przesiedzi w kajucie Pottera, kradnąc jedną z książek z jego regału i zatracając się w niej.
Aktualnie jednak stał przy balustradzie, wyglądając na cały ocean, próbując zachwycać się całą wolnością jaką zdobył. Najbardziej niepokoiło go, że nic nie czuł. Żadnej iskry ekscytacji, adrenaliny, tego wspaniałego uczucia nowego życia i chęci do wyzwań. Stał i wpatrywał się pusto, próbując zrozumieć czy nie popełnił błędu. Może ucieczka do Pottera to był tylko jego nastoletni wybryk? Chęć ponownego zobaczenia brata i dowiedzenia się co ten naprawdę o nim myśli?
Oczekiwał od tej podróży emocji jakich nigdy nie poczuł. Że z dnia na dzień będzie coraz bardziej szczęśliwszy i pewny, że nigdy nie wróci spowrotem do zamku.
Oczywiście, że nie tęskni za miejscem, w którym się wychował, ale myśli, że to tam pasuje najbardziej. Regulus zdaje sobie sprawę, że nigdy w swoim życiu nigdzie nie pasował, jednak do życia w zamku był najbardziej przyzwyczajony i udawanie wychodziło mu już tak naturalnie, że zaczynało być prawdą. Tu na pokładzie natomiast nie umie nawet udawać. Nie wie, jak przystosować się do nowego trybu życia, a tym bardziej czy wogóle ma to robić. Nic spokojnego ani dobrego nigdy nie trwało w jego życiu zbyt długo, oczywiście nie licząc Pandory, jego anioła, który zawsze wnosi iskrę szczęścia do całego jego ponurego życia i nie ma zamiaru odejść.
Mimo wszystko Regulus chce zostać na tym statku. Czucie niczego jest lepsze od czucia bólu i dopóki nie musi znosić wszystkiego co przeżywał w zamku, jest w stanie to przyjąć.
Wraca spowrotem do rzeczywistości i rozgląda się wokół, chcąc sprawdzić czy ktokolwiek zauważył jego melancholijny moment, mając nadzieję, że przez cały czas nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wszyscy jednak wiemy, że szczęście i los nie jest po stronie księcia, dlatego od razu zauważa Jamesa, opartego o balustradę naprzeciwko z rękami założonymi na piersi, przyglądającemu się mu z szczerym uśmiechem na twarzy. Black czując się przyłapany na gorącym uczynku odwraca wzrok spuszczając głowę i zasłania oczy swoimi kruczoczarnymi włosami. Słyszy dźwięk butów tupiących o drewno oraz skrzypnięcie drewnianych desek, a po chwili kątem oka widzi czerwony płaszcz obok siebie.
Przez chwilę oboje stoją w ciszy, wpatrując się w krajobraz naprzeciwko, jednak w końcu kapitan chrząka, próbując zwrócić na siebie uwagę Blacka.
-Lubię patrzeć na ludzi. Zwłaszcza kiedy mają swój moment i są sami z własnymi myślami. Nie liczy się wtedy nic, a oni wyglądają tak spokojnie, że mógłbym oglądać to godzinami.-wzdycha James, nie patrząc na Regulusa. Jego wzrok cały czas utkwiony jest w niebieskich głębinach oceanu.
Książę nie wie co na to odpowiedzieć, więc stoi, milcząc i mając nadzieję, że Potter albo sobie pójdzie, albo dopowie coś jeszcze. Skrycie ma nadzieję na drugą opcję. Z dnia na dzień coraz głębiej poznaje kapitana. Dowiedział się jak uczuciowy potrafi być, jak dba o najbliższych i że jego dobroć nie zna granic. Najbardziej przeraża Regulusa to, jak szybko James jest w stanie owinąć go sobie wokół palca. Wola Blacka nie jest już tak silna i z rozmowy na rozmowę z Potterem coraz bardziej łaknie kontaktu z nim.
-Stojąc tutaj i rozmyślając wyglądałeś pięknie. Ogólnie jesteś piękny.- pirat wypowiada te słowa z taką czułością i spokojem. Nikt nigdy nie zwrócił się tak do księcia. Czuje jak ciepło robi mu się na policzkach, a jego głowa automatycznie zwraca się gu Jamesowi. Okularnik przestaje spoglądać na wody i zwraca wzrok na szare tęczówki wpatrujące się w niego. Uśmiecha się, pokazując swoje idealne proste zęby, w przepięknym uśmiechu, który napewno rozpalił nie jedno serce. Kiedy Regulus poznał Lily wcale nie dziwił się dlaczego odrzuciła bruneta. Wszędzie jest go pełno, stara się być irytującym wybawicielem każdego, a kiedy coś sobie przyrzeknie jest w tym całym sobą. Na początku uważał to za wady kapitana, jednak coraz bardziej postrzega to jako zalety i nie może oprzeć się wrażeniu, że zaczął się dziwić rudowłosej, że odrzuciła takiego mężczyznę jak James Potter.
Może to też spowodone, że James był pierwszą osobą, która znając jego brata, chciała poznać też i go, nie przejmując się zdaniem tego co mówił mu jego najlepszy przyjaciel. Sam wytwierdził sobie zdanie na temat Regulusa mimo znaczącego wpływu jaki mógł wywrzeć na nim Syriusz.
-Co?- Black prycha, nie wiedząc jak ma zareagować na to, co usłyszał.- Czemu to powiedziałeś?
-Hm? Bo to prawda.- James marszczy brwi, nie rozumiejąc zdziwienia szarookiego.
-Nie, przestań. Zdecydowanie nie jestem piękny. Gdybyś zobaczył jak zepsuty jestem w środku od razu zmieniłbyś zdanie.- Black przerywa ich kontakt wzrokowy, tym razem spoglądając na swoje dłonie oparte na balustradzie.
Czuje na jednej z nich ciepłe uczucie i widzi jak duża dłoń Jamesa przykrywa jedną z jego bladych dłoni.
-Zdążyłem cię poznać Regulusie i uważam, że jesteś piękny i z zewnątrz i we wnątrz. A osoby, które sprawiły, że twierdzisz inaczej powinny za to ostro zapłacić.Regulus cały czas wpatruje się w ich splecione dłonie. Ani mu się śni zabrać swoją rękę.
-Potter przestań gadać głupoty. Rozpadam się od środka i truję wszystko co rozkwita wokół mnie.- przełyka ślinę.
-Nie, to ty się mylisz. Ja widzę nieziemsko przystojnego chłopca, który zgrywa najbardziej ponurą osobą i udaje, że żadne słowa i czyny go nie ruszają, kiedy tak naprawdę w środku jest bardzo wrażliwą osobą. Starasz się zranić ludzi, na których ci zależy, dlatego, że boisz się, że prędzej czy później ich stracisz, więc próbujesz dokonać tego sam, aby mniej bolało. Tak bardzo kochasz swoich przyjaciół, że krzywdzi to samego ciebie. To bolesne, ale nie zepsute Reggie.-James ściska jego dłoń. Black wpatruje się cały czas w to samo miejsce, nie wiedząc jak zareagować. W jego oczach zaczęły pojawiać się łzy, jednak nie pozwoli by którąkolwiek ujrzała światło dzienne przy Potterze.
-Nie ranię ludzi, a trzymam ich na dystans. I tak, każdego prędzej czy później tracę.
-Mnie nie stracisz.- James wolną ręką obraca twarz Regulusa i do siebie i kciukiem ociera samotną łzę spływająca po jego policzku. Black nawet nie wiedział, że ulotnił jakąkolwiek. Przełyka ślinę i wpatruje się w czekoladowe oczy Jamesa.
-Nikt nigdy mnie tak wcześniej nie opisał.-szepcze Regulus. Pirat patrzy mu w oczy, posyłając mu niewielki uśmiech.
-Wiesz, oprócz odkrywania tych wszystkich skarbów, przygód i lądów, naprawdę lubię poznawać ludzi.- James wzrusza ramiona, znów patrząc w spokojny ocean. Lekki wiatr rozwiewa jego ciemne włosy i wygląda tak, jakby od urodzenia był stworzony do podróżowania po wodach.
-Dlaczego?- Regulus nie odwrócił wzroku. Wpatruje się w profil bruneta, chcąc uzyskać odpowiedzi.
-Ponieważ każdy z nas ma w sobie skarby, które ja bardzo, ale to bardzo lubię odkrywać.-odpowiada.
Książę prycha niekontrolowanych chichotem.
-Tylko ty mógłbyś coś takiego powiedzieć.- tym razem patrzy na bruneta z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Ale naprawdę. Każdy z nas jest inny i na swój sposób tajemniczy. Uwielbiam to kiedy ludzie się przede mną otwierają, a ja mogę zasmakować to, jakie piękno kryją w sobie.- wyjaśnia James z zapałem.
Książę kicha głową rozumiejąc co miał na myśli i musi się zgodzić, że to wszystko pasuje do Pottera. Okularnik jest osobą, która chce by każdy w jego otoczeniu czuł się komfortowo, otoczony miłością i wie, że tylko największe gbury odmówią sobie skosztowania przywileju przyjaźni z nim.
-Dziękuję, James. Myślę, że...myślę, że potrzebowałem to usłyszeć.- mówi Regulus. Próbuje złapać wzrok Pottera, który na szczęście odwzajemnia spojrzenie i wpatruje się w niego z błyskiem w oku. W kolejnej sekundzie na twarzy pirata pojawia się niekontrolowany, duży uśmiech, który rozprasza Regulusa.
-Co? Czemu tak na mnie patrzysz?
-Powiedziałeś do mnie James. - Jego uśmiech staje się jeszcze większy. Black przewraca oczami.
-Niebiosa, a już zaczynałem akceptować twoją obecność.
-Oboje wiemy, że i tak mnie lubisz- James mruga do niego, na co Regulus po raz kolejny przewraca oczami.
-Wracam do środka, by znaleźć się daleko od ciebie, a ty zajmij się organizowaniem tego swojego przyjęcia alkoholowego.- Regulus wycofuje się, odwraca się plecami do Jamesa i kiedy robi pierwsze kroki, słyszy jeszcze jego głos.
-Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał porozmawiać to jestem. A teraz proszę nie zagiń w jednej z tych książek, którą czytasz.
Regulus uśmiecha się pod nosem. Pociąga nosem, obracając się do Jamesa.
-Aj aj Kapitanie.- salutuje, po czym znów zmierza w stronę kajuty.
W tle słyszy głośny śmiech Jamesa, a potem to jak gwizda, kiedy odchodzi.Może jednak zacznie tu pasować.
CZYTASZ
Our hidden treasures | Jegulus
Fanfic*pirate AU* -Wiesz, oprócz odkrywania tych wszystkich skarbów, przygód i lądów, naprawdę lubię poznawać ludzi. -Dlaczego? -Ponieważ każdy z nas ma w sobie ukryte skarby, które ja bardzo, ale to bardzo lubię odkrywać. ...