Na dworze robiło się coraz ciemniej i chłodnej. Kiedy ruszyli na południe wiatr zaczął delikatnie wiać. Ta dwójka jednak nie przejmując się tym szła dalej. Na początku między nimi była cisza. Regulus cieszył się, że pirat w końcu przestał gadać. Lubił i cenił sobie ciszę. Natomiast nie mogło trwać to zbyt długo. Po chwili usłyszał już słowa opuszczające usta okularnika.
-Dlaczego nie ma cię na balu Wasza Wysokość? Nie było tam żadnej atrakcyjnej księżniczki do wyrwania?- spojrzał na Regulusa, sugestywnie machając brwiami. Książę wywrócił oczami.
-Nie lubię na nich być. To nie dla mnie. Jest na nich za dużo ludzi co wiążę się z tym, że jest strasznie głośno.- sam nie wiedział czemu rozwinął swoją wypowiedź. Co do licha ma obchodzić tego chłopaka, dlaczego nie ma go na balu.
-Ja tam lubię jak są ludzie. I jak jest głośno. O tak..- usłyszał odpowiedź. Naszczęście pirat nie doszukiwał się tego, dlaczego Regulus nie chce przebywać w śród burzliwego i głośnego tłumu ludzi. I w jakimś stopniu Black był mu za to wdzięczny.
-Wiesz, u mnie w domu nigdy nie jest cicho. To znaczy, zawsze się śmiejemy, śpiewamy, a kiedy u was w zamku trwa jakiś super wystrzałowy bal, moja mama robi taki dla ludzi z miasta. Albo u nas w ogrodzie, albo poprostu na ulicy. I uwierz mi, uważam, że jest to lepsze niż te wasze arystokrackie przyjęcia.-okularnik zaczął opowiadać. Widać było, że naprawdę lubił mówić o swoim życiu i nie chciał też, by Regulus poczuł się niekomfortowo z ciszą po swoim wytłumaczeniu- Jestem przyzwyczajony, że wokół coś zawsze się dzieje. I lubię to. Ale rozumiem, że dużo ludzi lubi tą ciszę i samotność wokół, co mimo wszystko mnie dziwi, bo ja ostatnim czego chcę to być samotnym.- nieznajomy wzruszył ramionami patrząc na czarnowłosego. Nie wiadomo było skąd wzięło go na taką szczerość. Regulus również poczuł się trochę zmieszany. Nie umiał w uczucia, rozumienie innych, także nie wiedział jak ma zareagować na takie wyznanie. Na szczęście zanim podjął jakąś próbę odezwu, usłyszał znów pirata, który tym razem powiadomił go, że dotarli do Południowego Wybrzeża.
I czegoś takiego Regulus nie widział nigdy wcześniej. Na plaży nie było ani jednej, żywej duszy. Księżyc pięknie oświetlał taflę morza. Woda odbijała się o skały przy brzegu, a niektóre statki były na tyle oświetlone, że dawało to piękny efekt.
Do tego wszystkiego Książę spojrzał w górę chcąc wyszukać tą jedną, szczególnie znacząca dla niego gwiazdę. Tylko tak mógł ją od trzech lat obserwować. Z daleka, nie ingerując nic co działo się wokół niej. Nie będąc nawet tego częścią.
Z stanu melancholii wyciągnął go głos. Znowu.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba. A teraz chodź zobaczyć mój pokład.
I to zdziwiło Blacka. Skoro ten tutaj jest piratem, to dlaczego nie ma statku w Wschodniej Części królestwa, a tu, gdzie swoje pokłady ma cała szlachta. Nie chcąc jednak za bardzo dociekać, udał się za okularnikiem modląc się w duchu, aby nie okazało się to, że wkradli się na kogoś własność. Jednak po postawieniu pierwszych kroków na pokładzie, mimo tego, że znał pirata, nawet nie wiedział ile, wszystkie jego obawy odeszły w dal. Statek emanował jego energią. Złoto-czerwone dodatki do ciemnego drewna idealnie z sobą współgrały. A sama łódź była cholernie duża.
-Witam na pokładzie....na moim pokładzie- pirat rozłożył ramiona, zadowolony z tego, że ktoś zachwyca się jego własnością. Popieściło mu to ego.
-Twój pokład nie ma nazwy? Aż dziwne.- parsknął Reg, chcąc podroczyć się z okularnikiem.- Jakim cudem jest to takie duże?
-Kiedy ojciec przestał już podróżować oddał mi statek na moje 16 urodziny. Zrobiłem z przyjaciółmi trochę duża dobudówkę i w końcu wygląda tak, jak zawsze sobie to wyobrażałem.
Black był w szoku. To, ile pracy pirat musiał włożyć w ten pokład było niewyobrażalne.
-Podasz mi lornetkę? Leży tam obok ciebie na werandzie. Pokaże ci coś jeszcze piękniejszego.
Książę bez większego namysłu, zaczarowany całą tą scenerią, obrócił się w bok zauważając ten przedmiot. Chwycił go, lecz to co rzuciło mu się w oczy to inicjały J.F.P wygrawerowane przy szkiełku, gdzie przykłada się oko. Zastygł w bezruchu.Niemożliwe.
Niemożliwe.
Niemożliwe.Przecież nie wie czy osoba, której nienawidzi ma drugie imię. Jednak w ich królestwie jest to bardzo popularne. Ale Regulus naprawdę nie chce wierzyć, że to naprawdę on.
-Coś nie tak?- słyszy jak on mówi do niego.
-Ja...ty...ty jesteś James Potter prawda?-szare oczy spojrzały na te orzechowe.
Potter ukłonił się teatralnie, tym samym potwierdzając słowa księcia.
-Kapitan James Potter. Tak to ja- nakreślił.
To on.Chłopak, który ukradł mu brata.
Regulus czuł, że los lubi sprawiać mu niespodzianki.
Nabrał dech w pierś, wcisnął Jamesowi lornetkę do ręki i odwrócił się, robiąc parę pierwszych kroków, aby bez słów opuścić ten pokład. Na jego nieszczęście, ręka na jego nadgarstku zatrzymała go.
-Hej czekaj. Co się dzieje?- zapytał kapitan z troską i pytaniem w oczach. Black nie miał żadnego zamiaru dłużej z nim rozmawiać, jednak Potter bardzo mu to uniemożliwiał.
-Nie rozumiem, dlaczego miałbym ci się tłumaczyć. Puść mnie, chce wrócić do domu.- monarcha szarpnął ręką, jednak obcu ucisk cały czas pozostał, tam gdzie był.
-Przecież dobrze nam się rozmawiało. Zrobiłem lub powiedziałem coś, co cię uraziło?- dopytywał pirat.
Kiedy Reg miał zamiar znów spróbować uwolnić się spod chwytu na jego nadgarstku oraz odpowiedzieć na to pytanie, przy zamku zaczęły się fajerwerki. Królestwo lśniło wśród różnych barw. Co za tym szło, hałas również. Black poskoczył z paniki na dźwięk pierwszego huku, chcąc zakryć uszy i ukryć się gdzieś w cichym zaułku.
Kapitan statku zauważył to. Nic mu nie umyka.
-Chodź do mojej kajuty. Tam jest ciszej. Książę resztkami rozsądku chciał odmówić, jednak jego kończyny same poszły za piratem. Chęć zaznania spokoju była większa.
Pomieszczenie było w takich samych kolorach, co statek. Ciemne drewno, czerwień i złoto. Kajuta kapitana była połączeniem jego sypialni oraz biura.
Daleko w rogu ukryte było łóżko, nie duże, ale bez problemu pomieści 2 osoby. Prawie przy wszystkich ścianach stały gigantyczne regały z księgami. Na środku znajdował się duży stół, z różnymi, rozłożonymi mapami i świecami na nim. A przy oknie biurko kapitana. Nie było widać, żeby było używane często.
Pokój ten, faktycznie wyciszał dźwięki z otoczenia, dzięki czemu Regulus nie słyszał już, tak wyraźnie fajerwerek.
Nadal delikatnie spięty pozwolił sobie usiąść w dużym bordowym fotelu obok regału przy którym stał.
-Czyli boisz się fajerwerek tak?- zapytał w końcu James. Nie za bardzo wiedział, co tak naprawdę wprawiło Blacka w ten stan, ale chciał mu pomóc.
-Nie fajerwerki. Hałas. Nie lubię głośnych rzeczy- książę miał ochotę ugryźć się w język. Powinien przestać mówić, przesiedzieć tu parę kolejnych minut, aż fajerwerki ucichną, a potem uciec do zamku i żyć tak jak zawsze. Jednak zamiast tego, kolejne słowa opuściły jego usta mimo jego woli.
-W domu nigdy nie było cicho. Matka często krzyczała, co robi nadal, ale pamiętam to, że kiedy z moim bratem zrobiliśmy coś co jej nie pasowało, potrafiła się nas wydrzeć. Albo uderzyć. Im starszy jestem, tym bardziej doceniam ciszę, wiedząc, że nie jest straszna. Natomiast hałas przypomina mi te wszystkie chwilę, kiedy nie liczyło się nic, a krzyk matki.
-Woah. Wiesz, znam twojego brata i dość dużo się tych historii nasłuchałem, ale nadal mnie to przeraża. Dlaczego bałeś się ciszy?
-Bo była obca. Nie znałem jej i podczas tego, kiedy nikt nie truł mi głowy czułem się dziwnie. Tak sam z sobą.- Reg wzruszył ramionami. Za dużo już powiedział. Powinien się zamknąć i wrócić spełniać swoje obowiązki Księcia.
-Nie mogę sobie wyobrazić jak można traktować tak własne dzieci. Jeszcze rodzina królewska.- mruknął Potter.
-Nasz status nie ma tu żadnego znaczenia. A teraz przepraszam, ale skoro fajerwerki ucichły, mam zamiar wrócić do siebie.
Z tymi słowami wyszedł na pokład. Spojrzał na wzgórze, na którym znajdował się zamek. Zaczerpnął głęboki dech w piersi i zrobił pierwsze kroki schodząc z statku. Po paru krokach usłyszał tylko głos wołający za nim.
-Przyjdź tu jutro! Pamiętaj, że masz u mnie dług!- ale kiedy Black odwrócił się do kapitana, go już nie było. Książę wywrócił oczami i poszedł dalej nie przejmując się już niczym co nie było związane z jego rodziną.
I trochę myślał o Potterze. Bo czy to możliwe, że po paru wymienionych zdaniach, Regulus zrozumiał, dlaczego jego brat wybrał okularnika.
I że sam by to zrobił.
Ale nadal go przecież nienawidzi. I to się nie zmieni.○○○○○
Okej, więc kolejny rozdział wleciał.
Dajcie znać jak wam się podobało.
Buziaki
CZYTASZ
Our hidden treasures | Jegulus
Fanfiction*pirate AU* -Wiesz, oprócz odkrywania tych wszystkich skarbów, przygód i lądów, naprawdę lubię poznawać ludzi. -Dlaczego? -Ponieważ każdy z nas ma w sobie ukryte skarby, które ja bardzo, ale to bardzo lubię odkrywać. ...