skarb ucieczki

126 14 3
                                    

Nim słońce wyszło za horyzont, dwójka nastolatków stała już za murami pałacu, ukryci w ciemnościach niewielkiego lasku znajdującego się w pobliżu. Dorcas, gdy tylko zauważyła niższą od siebie postać, w której zauważyła swojego przyjaciela zaczęła energicznie machać, aby odnalazł ją wśród cieni drzew. Regulus podszedł do niej. Nie wyglądał najlepiej, gdyż końcówkę dnia spędził na rozmyślaniu jak jego przyszłość będzie teraz wyglądać. Z tyłu głowy żałował również podjętej przez siebie decyzji. Jak mógł wpaść na pomysł udania się do Jamesa Pottera, tak jak jego brat 3 lata temu. Najwyraźniej pirat będzie miał na swoim koncie sukcesów kolejnego z książąt.

Spojrzał na Dorcas i zaniemówił. W koszuli z gorsetem, w materiałowych spodniach i wiązanym butach za kostce, które były na delikatnym obcasie wyglądała wprost piracko. Całej tej magii dodawały również jej warkoczyki w które wplecione miała gdzie niegdzie metalowe ozdóbki. On sam zaś poprostu ubrał czarna przewiewną koszulę oraz zwykłe spodnie w tym samym kolorze. Na stopach miał też wiązane buty, jednak nie wpasowywał się w klimat tak jak dziewczyna.
-Słońce wychodzi. To co Reg, ruszamy?- spytała Meadowes.
Jedyne na co było stać młodego Blacka to skinięcie głową. Z stresu miał zbyt wielką gulę w gardle, by cokolwiek powiedzieć.

Ruszyli na Południowe Wybrzeże. W liście do Pottera napisał, że to tam będzie czekać o wschodzie słońca, jeśli ten jeszcze ma dla niego miejsce na pokładzie. Jeśli nie będzie tam kapitana, będzie musiał wymyślić coś innego. W najgorszym przypadku wróci do zamku i będzie udawał, że był to tylko wybryk ze względu wieku buntu.
Kiedy dotarli na plażę, słońce już całkowicie się ukazało coraz bardziej wybijając się w górę. W oddali, przy statku z ciemnego drewna zauważył tą znajomą sylwetkę. Stał wyprostowany, z swoim szkarłatnym płaszczem na ramionach. Co dziwne obok jego statku stał inny, a sam Potter rozmawiał co chwilę z osobami, które z niego wychodziły.
-Wasza Wysokość! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy wieczorem dostałem od ciebie list. Na szczęście zdążyłem zwołać całą ekipę. -James zaczął energicznie mówić.
-Daruj sobie z tym tytułem. Myślę, że już za niedługo nie będzie on aktualny- wywrócił oczami Black. James pokiwał delikatnie głową w zrozumieniu, po czym jego oczy przeniosły się na dziewczynę obok niego.
-A my się chyba jeszcze nie znamy-wyciągnął rękę do brunetki, cały czas mając uśmiech na twarzy- Kapitan James Potter. Do usług- po tych słowach nawet teatralnie się ukłonił.
Dorcas uśmiechnęła się, kątem oka patrząc na Regulusa.
-Dorcas Meadowes, niedawno jeszcze rycerz z armii królewskiej-odwzajemniła ucisk dłoni.
-Ah..właśnie. Mam nadzieję, że nie jest to problem, ale Cas uciekła ze mną. Nie chciała zostawić mnie samego i szczerze mówiąc ja też tego nie chciałem..-powiedział szarooki, głosem cichszym niż zazwyczaj. Potter rozpromienił się na te słowa.
-Żaden problem. Nawet lepiej, lubię jak jest więcej ludzi na pokładzie i myślę, że wszystkim tym łajdakom przyda się też trochę kobiecej ręki.- podczas wypowiadania tych słów, zaczął iść w stronę wejścia na statek.-Chyba, że wolisz płynąć na statku z kobietami.-spojrzał na nią pytająco.
Dorcas zaprzeczyła głową, mówiąc, że zostanie razem z Regulusem, a stado rozbrykanych mężczyzn nie stanowi dla niej żadnego problemu.

Kapitan zaprowadził ich do miejsca w których są kajuty. Dorcas dał jedną pustą mówiąc, że nie jest przez nikogo przejęta i że jako kobieta zasługuje na osobistą przestrzeń. Kiedy dziewczyna pokiwała głową i weszła do pomieszczenia odłożyć rzeczy, Potter spojrzał na młodszego chłopaka.
-Natomiast, to była ostatnia wolna kajuta. Więc...albo możesz spać ze mną w mojej...albo w dużym wspólnym pomieszczeniu reszty załogi. Zostaje jeszcze kajuta mojego pierwszego oficera, chodź wątpię byś był nią zainteresowany. Uwierz mi, nikt nie chce tam wchodzić.-roześmiał się, delikatnie podrapał się po karku, nadal nie spuszczając wzroku z Regulusa.
-Kto jest twoim pierwszym oficerem?- zapytał Black, chodź odpowiedź sama zdawała się cisnąć mu na język.
-No...Syriusz oczywiście- odpowiedział pirat. Na dźwięk imienia brata Regulusa przeszły ciarki. Zapomniał, że decydując się na ucieczkę w to miejsce, musi się wiązać z obecnością swojego brata. W duecie z Jamesem.

-To gdzie wolisz spać?- chwilową ciszę przerwał James. Reg spojrzał na niego swoimi dużymi, szarymi oczyma, analizując wypowiedź.
-Nie...nie lubię spędzać czasu z dużą liczbą osób. A tym bardziej dzielić z nimi części do spania, a ciebie w jakimś stopniu znam, więc myślę...myślę, że mogę spać u ciebie. Jeśli tobie to nie przeszkadza.
-Oczywiście, że nie. Już mówiłem, że lubię ludzi, a uważam, że wspolokator mi się przyda. Nie będę się nudzić.-roześmiał się Potter.
-Wątpię abym był najlepszym sposobem radzenia sobie z nudą-odpowiedział Reg z delikatnym uśmiechem na ustach, którego nie dał rady ukryć.
Poszli do kajuty kapitana, aby tam Black mógł zostawić swój bagaż. Później udali się na górę, na pokład by poznać resztę towarzyszy wyprawy. Dorcas już na nich czekała.
Zeszli z pokładu, udając się do drugiego statku. Przy nim stała rudowłosa dziewczyna, w włosach związanych w dwa luźne warkocze, z czapką kapitana na głowie i w stroju bardzo podobnym do tego co miała Dorcas. Regulus zauważył wielki uśmiech na twarzy Pottera, kiedy ją zobaczył.
-O to i najpiękniejsza kobieta na morzu!- krzyknął James, w geście przedstawienia kobiety- Kapitan Lily Evans!
Rudowłosa uśmiechnęła się do Jamesa, robiąc po chwili prześmiewczo obrażoną minę.
-Tylko na morzu Potter?-spytała. Jej zielone oczy patrzyły na ciemnoskórego chłopaka.
-Na lądzie najpiękniejsza jest moja mama.-odparł z przekonaniem.
Coś w sercu Regulusa zacisnęło się na te słowa.
-No tak.-uśmiechnęła się znowu.-Miło was poznać. James dużo o tobie opowiadał Wasza Wys-
-Wystarczy Regulus- przerwał jej Black.
Dziewczyna kiwnęła delikatnie głową w zrozumieniu.
-Regulusie.- dokończyła.- Razem z moją załogą będziemy wam towarzyszyć. Biedny James boi się wyruszyć samemu.-przedrzeźniła go. Potter wywrócił oczami, chcąc już zaprzeczyć. Zamiast tego prychnął i spojrzał w oczy Lily. Regulus zauważył w ich spojrzeniach jakiś błysk. Z pytaniem jednak wyprzedziła go Dorcas.
-Czy wy jesteście razem?- wskazała palcem na tę dwójkę. Lily stanęła w miejscu, od razu zaprzeczając głową, James natomiast roześmiał się głośno.
-Nie, chodź kiedyś miałem nadzieję. Teraz w sercu Lily jest ktoś inny.-mrugnął do zielonookiej. Ta zarumieniła się lekko odpowiadając
-Nikogo nie ma.- Jednak sama odwróciła się, patrząc w górę na pokład swojego statku. Black odwrócił się tam, gdzie skierowany był wzrok Evans- na dziewczynę o ciemnej karnacji, w lokowanych włosach, chuście na głowie i tak jak myślał w delikatnie niebieskiej sukience- która opierała się o balustradę patrząc w dal. Musiała wyczuć wzrok ich wszystkich bo spojrzała w dół, uśmiechając się i machając ręką.
-To jest Mary Macdonald. Członkini załogi, jednak nie jest piratem. Podróżuje z nami od dłuższego czasu. Piszę nam wiersze i piosenki abyśmy się nie nudzili.- na wzmiankę o dziewczynie Lily rozpromieniła się. Zauważyła jednak sugestywny wzrok Jamesa. Uderzyła go lekko w ramię. Usłyszeli jak ktoś energicznie zaskakuje z pokładu. Po minie Lily, Regulus wywnioskował, że ta nie musi się obrócić by wiedzieć kto to jest.
-No a teraz chce żebyście poznali moją pierwszą oficer Marl-
-McKinnon- Meadowes jej przerwała. Black wychylił się na tyle by widzieć jak w ich krąg rozmowy wkracza blondynka, w poszarpanym spodniach, ciężkich butach na grubym obcasie i za dużej kurtce. Pod spodem miała jakąś zwykłą, krótką bluzkę. Jej włosy, które sięgały do obojczyków i było po nich widać, że ścina je samemu miały w niektórych miejscach pozaplatane małe warkoczyki.
Blondynka uśmiechnęła się, okazując swoją wyższość.
-Meadowes. Jak miło cię znów widzieć. Znudziło się rycerkowanie?- spytała, nie odrywając wzroku od jego przyjaciółki.
Dorcas wypuściła powietrze, dość agresywnie, zaciskając ręce w pięści. James musiał zauważyć co się dzieje, bo wkroczył między tą dwójkę.
-Woah dobra...to my wracamy do siebie na statek. Zaczekajmy tylko na Syriusza i możemy ruszać.- Lily na jego słowa skinęła głową. Odwróciła się i poszła na swój statek w międzyczasie chwytając swoją pierwszą oficer za ramię i ciągnąc ją. Blondynka zasalutowała po czym udała się za swoją Kapitan.

Kiedy cała trójka weszła na pokład nienazwanego statku Pottera, Dorcas od razu skierowała się do swojej sypialni. Regulus patrzył jak się oddala, jednak wiedział że przyjaciółka sama musi przepracować swoje emocje. Spojrzał na Jamesa, zastanawiając się czy zadać to pytanie. Po chwili ciszy, te słowa same opuściły jego usta.
-Gdzie jest Syriusz? Widzę innych ludzi na pokładzie, więc pewnie cała załoga już się zebrała. Dlaczego on nie?-Black swoim pytającym spojrzeniem przeszywał duszę kapitana. Pirat westchnął głęboko.
-Żegna się z swoim chłopakiem.
Regulusa zamurowało. Nigdy nie przyszło, by mu do głowy, że jego brat byłby zainteresowany tą samą płcią. Podczas życia w zamku zawsze flirtował z jakimiś damami, często nawet biorąc je do swojej komnaty, uciekając tym samym z różnych przyjęć. Minęły jednak 3 lata, a Reg może nigdy nie znał swojego brata tak jak myślał.
-Oh..nie spodziewałem się, że Syriusz kogoś ma- tylko tyle był w stanie z siebie wykrztusić. Na te słowa James roześmiał się delikatnie.
-Ciągnie ich do siebie tak strasznie. Od kiedy się poznali. Remus zazwyczaj jeździł z nami, jest naszym medykiem, jednak z miesiąca na miesiąc jego zdrowie się pogarsza. Syriusz pływa z nami dalej tylko dlatego, że obiecał sobie, że znajdzie lekarstwo. Dlatego też dziewczyny również płyną. Lily jest najlepszą przyjaciółką Remusa i sama zna się na różnych roślinach i ziołach, więc odkrywając nowe lądy, odkrywa również rośliny, które może wyleczą Remusa.-westchnął James.-Pożegnania są dla nich cholernie trudne. Syriusz nigdy nie wie, czy jak wróci nie będzie już za późno. Strasznie się stresuje kiedy nasza nieobecność się przedłuża, a on chce tylko zobaczyć Remusa żywego. Szczerze mówiąc, ja tak samo. Oboje są dla mnie ważni.
Regulus tylko słuchał monologu Jamesa, nie wiedząc jak na to zareagować. Stali i opierali się o balustradę, a wiatr przeczesywał kosmyki ich włosów. Zdawało się, że minęła długa chwila, kiedy Black usłyszał głośny dźwięk butów, a potem głos, którego tak długo nie słyszał.
-No chyba sobie kurwa żartujecie.

○○○○○○○○○○○○○
Trochę nie było nowego rozdziału. Ale w końcu jest!
Przez szkołę nie mam za bardzo czasu kiedy pisać, ale postaram się by rozdziały były częściej.
Dajcie znać jak wam się podobało.
Buziaki

Our hidden treasures | Jegulus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz