Rozdział 7

74 5 8
                                    

Noelle szła do szkoły nie mogąc wyrzucić chłopaka z głowy, nieco zmartwił ją jego stan. Zwłaszcza, że było tak wcześnie rano, a William był zalany w trupa. Gdy dziewczyna wkroczyła na teren szkoły, Linda od razu do niej podbiegła i przytuliła na powitanie.

- Hej, Noelle. A ty co masz taką niemrawą minę? - zapytała jej przyjaciółka mierząc ją dokładnie wzrokiem.

- Nic takiego, źle spałam - odpowiedziała i wzruszyła ramionami, ale wzrokiem uciekała od przenikliwych oczu przyjaciółki.

- Beznadziejnie kłamiesz. Mów o co chodzi - powiedziała Linda i pociągnęła przyjaciółkę w stronę szkoły.

- Nic takiego, po prostu w parku spotkałam narąbanego Bailey'a i nie ukrywam było to dosyć niepokojące - odpowiedziała na jednym wdechu. - Ale to nie moja sprawa i proszę, nie dziel się tym z Duffem. Może ma jakieś problemy w domu - kontynuowała Noelle cichszym tonem, bo nie chciała, by inni uczniowie ją słyszeli.

- A może po prostu impreza w jego głowie jeszcze trwała - odparła Linda i popatrzyła wymownie na Noelle.

- W sumie racja - wzruszyła ramionami. - Umiesz na historię? - zmieniła temat.

- Próbowałam się wczoraj uczyć, ale coś tam umiem - zaśmiała się.

Dzień w szkole minął zaskakująco szybko. Noelle pożegnała się z Lindą i zaczęła wracać do domu. Wybrała tę samą dłuższą trasę, ponieważ pogoda była jeszcze ładniejsza niż o poranku.

Po drodze minęła ławkę na której siedział chłopak z papierosem w ustach i coś szkicował na kolanie. Włosy, które docelowo były zaczesane do tyłu lekko opadały mu na twarz. Wyglądał znajomo dla Noelle i zanim zdała sobie sprawę, że świdruje go wzrokiem, nieznajomy chłopak odezwał się.

- Gapisz się - powiedział nieodrywając wzroku od kartki, a Noelle poczuła jak jej policzki robią się czerwone.

- Wydaje ci się? - odpowiedziała mniej pewnie niż chciała i wtedy chłopak podniósł na nią wzrok. Dziewczyna oniemiała, a chłopak rozciągnął usta w uśmiechu. To Jason Sullivan. Tylko, że Jason, którego pamiętała sprzed roku nie miał przebitego ucha, miał aparat na zębach i ubierał się trochę inaczej. Chłopak rok temu bez słowa wyjechał i zostawił swoją przyjaciółkę z dzieciństwa.

- Nie sądzę, by mi się wydawało, Noelle. - odpowiedział i wrócił do szkicowania.

- Kiedy..kiedy wróciłeś? - zapytała nadal niezręcznie nad nim stojąc.

- Niedawno - mruknął w odpowiedzi.

- Zmieniłeś się - wypaliła, ale tego pożałowała, bo Jason posłał jej dosyć osobliwe spojrzenie.

- A ty wyładniałaś - uśmiechnął się i obdarował ją spojrzeniem. Jego oczy były takie same jak wcześniej, zielone i ciekawe wszystkiego.

- Dzięki, dzięki - odpowiedziała szybko i odwróciła się, by wracać do domu, kiedy chłopak znowu się odezwał.

- Już odchodzisz? Nie stęskniłaś się za swoim przyjacielem? - zapytał, na co Noelle tylko prychnęła.

- Co mi za przyjaciel, który wyjeżdża na rok bez słowa - odpowiedziała sucho - A teraz wybacz, ale muszę już iść do domu - dodała i nie czekając na reakcję odeszła. Była zła na Jasona Sullivana, a jednocześnie bardzo za nim tęskniła, bo był jej najdroższym przyjacielem. Prawie tak bliskim jak Linda, tylko z jedną małą różnicą. Była nim zauroczona przez długie miesiące, uczucie z czasem minęło. Jednak, gdy go zobaczyła poczuła się dziwnie, niespokojnie, ale też ucieszyła się, że wrócił.

Z zamyślenia wyrwał ją delikatny ucisk na nadgarstku. Odwróciła się i zobaczyła Jasona, który ją dogonił. Sytuacja dosyć znajoma, tylko z innym bohaterem.

- Noelle, zaczekaj - powiedział patrząc dziewczynie w oczy.

- Nie mam czasu, Jason - odpowiedziała chłodno i uwolniła nadgarstek z uchwytu Jasona. Z jednej strony miała ochotę go zmieszać z błotem, a z drugiej chciała zapytać co u niego słychać i dowiedzieć się o powodzie jego wyjazdu. Ale nie mogłaby dać mu tej satysfakcji.

- Dobrze, Noelle. Ale nie uciekniesz ode mnie, bo od jutra chodzimy razem do szkoły - mrugnął do niej z bezczelnym uśmieszkiem i jak gdyby nigdy nic odszedł bez słowa. Najwyraźniej poza zmianami w wyglądzie Jasona charakter również uległ zmianie. Co za arogancki dupek, pomyślała Noelle.

Reszta drogi do domu minęła Noelle bez żadnych trudności. Nadal miała wyrzuty sumienia, że brzydko potraktowała mamę, więc zaszła do lokalnej kwiaciarni, by kupić jej bukiecik goździków. Niewiele później dotarła do domu. Ucieszyła się, kiedy zobaczyła na podjeździe samochód swojej rodzicielki. Weszła do środka i po zdjęciu butów skierowała się od razu do kuchni, gdzie jej mama krzątała się.

- Cześć, kochanie. Jak tam w szkole? - zapytała mama Noelle nie odrywając się od swoich zajęć.

- Dobrze. Przepraszam, że rano tak wyszłam - odpowiedziała skruszonym tonem, co skłoniło jej rodzicielkę do spojrzenia na córkę. Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu i od razu wzięła córkę w objęcia nie zwracając uwagi na kwiatki. Noelle wtuliła się mamę, jednak zaraz się odsunęła, by nie zgnieść podarunku.

- Nic nie szkodzi. Nie zaprzątaj sobie tym głowki - kobieta uśmiechnęła się serdecznie do Noelle, na co ta odetchnęła z ulgą. Dziewczyna bardzo szanowała swoją mamę, ale czasami, gdy jej odpysknęła albo zachowała się nieodpowiednio to zżerały ją wyrzuty sumienia.

- Wiedziałaś, że Sullivanowie wrócili? - zapytała Noelle kilkanaście minut później, kiedy siedziały z herbatą przy kuchennym stole.

- Ah, tak. Właśnie miałam cię informować, że przyjdą do nas na kolację w piątek - odpowiedziała. Rodzice Jasona Sullivana byli dobrymi przyjaciółmi z rodzicami Noelle. Głównie dlatego Jason z Noelle znali się od dziecka.

Noelle na tę informację zakrzusiła się herbatą i popatrzyła na mamę dziwnym wzrokiem.

przepraszam za tak długą przerwę :(( pracuję nad innym projektem + studia mnie dobijają

dajcie znać co myślicie o  postaci Jasona, bo ja wyczuwam tutaj nutkę rywalizacji o serce małej Noelle!!

Paradise City | axl roseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz