Życzenie Noelle niestety się nie spełniło, bo dziewczyna kichnęła, co bardzo rozbawiło Willa. Mniej więcej w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Izzy. Noelle z Willem gwałtownie odskoczyli od siebie. Chłopak w przeciwieństwie do Noelle w ogóle nie poczuł się zawstydzony.
- Noelle, możemy jechać jak coś - powiedział.
Dziewczyna pożegnała się z Willem krótkim ,,na razie" i zawstydzona wyszła z pomieszczenia podążając za Izzym. Chwilę później razem z Lindą siedziały w lekko zdezelowanym samochodzie chłopaka. Obie usiadły z tyłu. Noelle wskazała drogę do jej domu i po kilku minitach auto się zatrzymało.
- Jesteśmy, drogie panie - odezwał się Izzy i odwrócił w stronę Noelle i Lindy.
- Dzięki bardzo za podwózkę - powiedziała Linda, a Noelle pomachała chłopakowi i obie wysiadły z samochodu.
- Kurcze, mam nadzieję, że żaden sąsiad nie zwrócił uwagi na fakt, że zatrzymał się tu jakiś samochód. - odezwała się Noelle, kiedy wchodziły na werandę.
Linda wyjęła klucz od domu i odpowiedziała przyjaciółce:
- Spokojnie, na pewno nie.
- No nie wiem, wiesz jakich mamy wścibskich sąsiadów. Już pewnie pani Forest stoi w oknie - powiedziała Noelle i obie weszły do domu.
- Nawet jeśli to co się wydarzy? - zapytała beztrosko Linda, której szlabany za wykradanie się w nocy nie były obce. Jednak Noelle zawsze była poprawna i przestrzegała zasad panujących w domu. A nie było mowy o wycieczkach do tej ,,gorszej" strony miasteczka na rockowy koncert.
- Szlaban się wydarzy - odpowiedziała Noelle, kiedy już znajdowały się w kuchni. Obie zaczęły odgrzewać sobie kolację i kilkanaście minut później zasiadły już do stołu z zapiekanką warzywną na talerzach.
- Teraz się nie wykręcisz - zaczęła Linda, kiedy przełknęła pierwszy kęs. - jak to się stało, że znalazłam u ciebie kurtkę Williama? - spojrzała na przyjaciółkę z uniesioną brwią.
- No przecież ci mówiłam, Lindo - Noelle zamarudziła.
- Ale chcę szczegóły, kochana. Szczegóły - odpowiedziała Linda zajadając się zapiekanką i patrząc na nią wymownie. Noelle westchnęła, bo wiedziała, że przyjaciółka jej nie odpuści.
- Po tej akcji z Chrisem - skrzywiła się na samo wspomnienie o tym feralnym wieczorze - wyszłam się przewietrzyć i nagle jak Filip z konopii pojawił się Bailey i trochę pogadaliśmy. Nic szczególnego.
- I dalej co było? - Linda uniosła brew pytająco i wstała, by nalać im wody
- Potem poszłam popatrzeć jak się wydziera do mikrofonu, no a na końcu zaczepił mnie i odprowadził do domu. A jego kurtkę mam, bo chyba naoglądał się zbyt wiele filmów romantycznych, bo pożyczył mi ją i potem nazwał mnie ''maleńka'' - na ostatnie zdanie Noelle się skrzywiła, jednak nie tak jak na myśl o Chrisie Dawsonie.
- No to nieźle, mała Noelle wpadła komuś w oko - Linda głupawo się uśmiechnęła, a Noelle zakrztusiła się wodą.
- Wyobraźnia chyba cię ponosi, Lindo - odpowiedziała, ale sama nie wiedziała czy chce aby to była prawda, czy nie. - Poza tym on pewnie większość dziewczyn tak traktuje - dodała i zabrała się za dokańczanie swojej kolacji. W tym czasie Linda opowiadała jaki to cudowny jest Duff McKagan. Prawie by pomyślała, że dziewczyna się zadurzyła, gdyby nie to, że średnio co miesiąc miała inny obiekt westchnień.
Po zjedzeniu kolacji nastolatki zmęczone przygotowały się do snu, a następnie szybko odpłynęły w słodki sen.
Noelle tej nocy śniła o rudowłosym chłopaku o hipnotyzujących oczach, którymi się wpatrywał w nią.
Niedziela przyjaciółkom minęła jak typowa niedziela. Trochę odpoczynku, trochę plotek i trochę nauki. Noelle nieco lepiej radziła sobie w szkole niż Linda, więc często uczyły się razem, bo było motywujące dla obu.
W poniedziałkowy ranek Noelle obudziła się przed budzikiem. Postanowiła jednak wstać, by szybciej wyjść z domu, aby do szkoły wybrać się dłuższą drogą. Pogoda jak na wrzesień była wyjątkowo ładna, a Noelle uwielbiała spacery, zwłaszcza o poranku, kiedy wszystko dopiero budziło się do życia. Po porannej toalecie i zaścieleniu łóżka Noelle otworzyła szafę w celu wybrania stroju. Po chwili zdecydowała się na granatowe dżinsy o modnym kroju oraz czerwony sweterek z golfem. Nałożyła także srebrne kolczyki, które dostała od babci, a włosy rozczesała i odgarnęła z twarzy grubą welurową opaską. Zrobiła delikatny makijaż, który w porównianiu z tym sobotnim był prawie niewidoczny.
Noelle zabrała swój plecak i zeszła na dół. Zaczęła ubierać buty modląc się w duchu, żeby udało się jej ominąć śniadanie. Jednak kiedy wiązała swoje martensy usłyszała swoją mamę.
- Ekhm - Noelle podniosła wzrok na rodzicielkę, która stała nad nią z rękami opartymi o biodra. - A gdzie ty się wybierasz bez śniadania, moja droga? - zapytała.
- Mamo, w szkole zjem. Dopiero wstałam, nie jestem głodna. - odpowiedziała Noelle i miała nadzieję, że nie zacznie burczeć jej w brzuchu.
- Weź chociaż jabłko - powiedziała mama już łagodniejszym tonem. Zauważyła, że jej córka znowu nie dojada i wymiguje się od posiłków.
Noelle pokręciła głową i szybko przytuliła mamę, żeby nieco załagodzić sytuację i wyszła z domu. Miała lekkie wyrzuty sumienia, że tak potraktowała mamę, którą bardzo kochała. Szła w zamyśleniu i po dziesięciu minutach dotarła do swojego ulubionego parku. Widok był urzekający, drzewa zaczęły gubić pierwsze liście, a przy ścieżce wyłożonej kostką granitową znajdowały się świeżo pomalowane ławki. Noelle rozkoszowała się tym porankiem i tak się zamyśliła, że poczuła jak na kogoś wpada. Szybko się odsunęła i zobaczyła, że stoi przed nią William. Takiego spotkania to się nie spodziewała. Przejechała po nim wzrokiem i coś było nie tak. Było czuć od niego alkohol, tak jakby wziął kąpiel w wannie wypełnionej whisky. Miał na sobie jedynie koszulkę i poszarpane dżinsy, oczy podkrążone i rozciętą wargę. Noelle musiała wpatrywać się w niego dosyć intensywnie, bo chłopak postanowił się odezwać.
- Noelle Jones, cóż za spotkanie - wybełkotał i lekko się zachwiał. Jakimś cudem udało mu się utrzymać równowagę. Chłopak był w takim stanie, że Noelle poczuła niepokój.
- Wszystko w porządku? - to było jedyne, co z siebie wydusiła.
- W jak kurwa największym porządku. Nie zaprzątaj sobie tej ślicznej głowki - odpowiedział i puścił jej oczko, a potem opadł na ławkę obok.
- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytała niepewnie, stojąc nad nim.
- Nikt mi nie może pomóc, maleńka - odpowiedział patrząc tępo w dal. - Idź na zajęcia, jeszcze się spóźnisz, prawda? - dodał, a Noelle nie wiedziała za bardzo jak zareagować i czy to miała być kąśliwa uwaga w jej stronę czy też nie. Wzruszyła ramionami i z niezbyt czystym sumieniem ruszyła przed siebie.
CZYTASZ
Paradise City | axl rose
FanficJest 1980 rok. Axl Rose, a wtedy jeszcze William Bailey był idealnym przykładem na to jak narkotyki potrafią ściągnąć młodego człowieka na sam dół. Jednak pojawiło się tak zwane światełko w tunelu, gdy w jego życiu pojawiła się pewna dziewczyna. Chc...