Na podjazd rodziny Różańskich wjechało białe BMW. Z miejsca kierowcy wysiadła szczupła, opalona osiemnastolatka i założyła na nos okulary przeciwsłoneczne.
Był środek wakacji. Wielu uczniów cieszyło się w tym czasie wolnością od szkoły i spędzaniem czasu z rodziną czy rówieśnikami. Natalie nie była wyjątkiem.
Letnia pogoda w Irlandii Północnej nie należała do tych gorących i upalnych jak w niektórych miejscach na świecie. Dlatego też wiele osób decydowało się spędzić czas za granicą.
Dziewczyna zaczęła iść przed siebie w stronę drzwi wejściowych obszernego i wysokiego na dwa piętra domu, ale po chwili zmieniła kierunek i zaczęła zmierzać w prawą stronę. Po swojej dłuższej nieobecności koniecznie chciała spotkać się z jedną osobą.
Nastolatka co roku wyjeżdżała na dwutygodniowe wakcje do Polski by pomóc babci przy zbiorze owoców z położonego obok jej domu sadu. Prowadziła ona niezły biznes i zawsze płaciła wnuczce za pomoc. Szczególnie gdy przy uciążliwych upałach ledwo dało się pracować, a po ciężkim dniu obydwie udawały się na spoczynek całe spalone przez słońce.
Dziewczyna stanęła przed drzwiami sąsiadów i włożyła do zamka klucz z metalowym breloczkiem w kształcie serca. Bywała w tym domu tak często, że znała go jak własną kieszeń i zdążyła dorobić sobie klucze.
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Zdjęła buty w przedpokoju i podążyła w stronę klasycznie urządzonego salonu.
Państwo Rozmanowscy od zawsze interesowali się staromodnym wystrojem. Nie salon, a cały dom urządzony był w tym stylu. Gdy drugi najstarszy z synów zdecydował o przeprowadzce i samodzielnym zamieszkaniu, pan Jacek i pani Edyta wraz z resztą dzieci przeprowadzili się do większego domu po drugiej stronie miasta, a Jan odziedziczył to wspaniałe wnętrze.
- Jasiek! - zawołała Natalie rozglądając się po pokoju - Wróciłam! - dodała po chwili.
Nieotrzymawszy odpowiedzi weszła na piętro. Zaczęła po kolei zaglądać do każdego z pomieszczeń.
- Janek jesteś tu? - zawołała już mniej entuzjastycznie. Gdzie on jest?
Weszła do jego sypialni i pobieżnie ogarnęła ją wzrokiem. Nikogo w niej nie było, a wszystkie meble stały na swoim miejscu. Tylko jakby mniej rzeczy się na nich znajdowało...
Dziewczyna otworzyła obszerną szafę stojącą obok biurka. Do tej pory nie rozumiała po co mu biurko w sypialni skoro ma cały, wielki dom dla siebie i może zrobić sobie w pokoju obok własne biuro.
Zajrzała do środka. Jej przypuszczenia się potwierdziły. Większości ubrań nie było.
Pobiegła szybko do łazienki i spróbowała zapalić światło, ale na marne.
Nie było prądu.Po co odłączył prąd? Wyjechał gdzieś na dłuższy czas?
Zajrzała do ciemnego pomieszczenia i zapaliła latarkę w telefonie. Nakierowała jej światło w stronę blatu. Nie było na nim żadnych z podstawowych przedmiotów służących do higieny osobistej.
Podeszła do umywalki i odkręciła kran. Wody też nie było.No i po co ten cały cyrk?
Zrezygnowana zeszła na dół i usiadła na kanapie w salonie. O co chodzi? Przecież obiecał, że będzie na nią czekał w domu aż nie wróci.
Odblokowała wyjęty wcześniej telefon, wybrała jeden z ulubionych kontaktów zapisany jako Jasiek 💖💃 i nacisnęła ikonkę słuchawki. W napięciu oczekiwała na sygnał, a ten tak szybko jak się pojawił, tak szybko się skończył zastąpiony znaną kwestią Po sygnale nagraj wiadomość.
Próbowała dodzwonić się jeszcze kilka razy, ale bez skutku. Każda próba kończyła się niepowodzeniem.
Nie rozumiała co to znaczy. Wyjechał gdzieś nic jej nie mówiąc? A teraz nawet nie chce od niej odebrać?
Z niepokojem zaczęła iść w stronę wyjścia. Gdy zakładała buty do głowy przyszła jej jeszcze jedna myśl. Co jeśli zostawił jakąś informację u niej w domu lub u jej rodziców?
Szybko wybiegła z budynku i wcześniej zamykając drzwi pognała w stronę swojej furtki. Gdy już była wewnątrz domu odrazu skierowała swoje kroki w stronę kuchni, w której krzątała się jej mama.
- Cześć mamo, czy dostałaś może jakąś wiadomość lub informację od Janka gdy nie było mnie w domu? - nie dając kobiecie dojść do słowa od razu przeszła do sedna rozmowy.
Rodzicielka skierowała na nią swoje ciemne, szare oczy i zaczęła intensywnie myśleć. Kilka kosmyków z jej spiętych z tyłu spinką blond włosów wydostało się na wolność i skutecznie ograniczało jej pole widzenia.
- Nie, nie dostałam żadnej wiadomości. Stało się coś? Chcesz porozmawiać?
Natalie spojrzała na przygotowywane przez jej mamę danie. Kotlet schabowy z kością i ziemniaki. Jedna z jej ulubionych potraw, ale czy da radę cokolwiek przełknąć?
- Nie, nic się nie stało, dziękuję. Jak coś to będę na górze.
Odchodząc zauważyła wystającą z kieszeni spodni rodzicielki różową karteczkę w kształcie serca. Nie komentując tego pognała na górę i zamknęła się w pokoju.
Usiadła pod drzwiami i schowała głowę między nogi. Cała ta sytuacja była dla niej niezwykle trudna, a ona nie była wstanie zapanować nad dręczącymi ją myślami. Jan gdzieś wyjechał, mimo iż obiecywał, że zostanie, nic jej nie powiedział, a teraz nie ma z nim kontaktu. Dlaczego związki są takie trudne?
Nagle podniosła głowę do góry gdy na myśl przyszła jej pewna możliwa opcja.
Co jeśli nigdy nie wróci?
Otworzyła szerzej oczy gdy dotarło do niej znaczenie tych słów. Nie mogła uwierzyć, że chłopak mógłby zrobić coś podobnego, ale równocześnie zdała sobie sprawę jak bardzo jest to możliwe.
Ale dlaczego miałby to zrobić? Może niedługo się pojawi?
~•~
Natalie codziennie odwiedzała dom chłopaka, dzwoniła do niego i zasypywała go tysiącami wiadomości. Bezskutecznie.
W końcu po tygodniu się załamała. Zrozumiała, że Jan ją zostawił i już nigdy się nie spotkają.
Po tych wszystkich wydarzenianiach spakowała się i kilka dni później była już w Chicago, mieście swoich narodzin. W tym czasie jej rodzice rozpoczęli przeprowadzkę do rodzinnej Polski. Dom został sprzedany.
Rodzina Różańskich już nigdy nie wróciła do Irlandi Północnej.
![](https://img.wattpad.com/cover/339310512-288-k287939.jpg)
CZYTASZ
Promise | Jann ✔️
FanfictionObietnice w życiu człowieka odgrywają znaczącą rolę. Budują zaufanie do drugiej osoby i pewność, że zawsze możesz na nią liczyć. Jednak obietnice potrafią też życie zrujnować. Dlatego przy ich składaniu powinniśmy się dwa razy zastanowić, bo niedotr...