Rozdział 10

95 7 26
                                    

Zauważył ją.

Wokół roznosiła się głucha cisza, a setki par oczu wpatrywało się właśnie w nią. Jakaś osoba zrobiła nawet zdjęcie, a inna wyciągnęła telefon i poprostu zaczęła nagrywać zajście.

Marika i Karolina stały w nie mniejszym szoku niż dziewczyna. Chciały do niej podejść, zagadać, spytać o co chodzi, ale jakaś niewidzialna siła trzymała je w miejscu.

Ona nie miała odwagi odwrócić się w jego stronę.

Cała jej pewność siebie wyparowała. Mimo, iż chłopak wcale nie wywierał na niej presji to nie była w stanie się ruszyć.

Ile to trwało? Może minutę, a może dziesięć? Ciężko stwierdzić.

- Po...Porozmawiamy? - zapytał nieco nerwowo chłopak.

Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Znów ten piękny, nieco zakłopotany głos.

Zaczęła zastanawiać się nad jego słowami. W końcu mogli wszystko wyjaśnić. Zresztą, po to tu przyszła. Tak bardzo chciała dać mu drugą szansę. Znów pragnęła go w swoim życiu. Poczuła to w tamtej chwili i była tego pewna. Jednak cholernie się tego bała. Już raz nią zranił.

Nagle przypomniała jej się śpiewana przed chwilą piosenka i związane z nią jej wszystkie przemyślenia i odczucia. Zacisnęła szczękę.

Dopiero po chwili zdołała ocknąć się z transu i odzyskać panowanie nad kończynami. Przetarła ręką spuchnięte oczy, z których przestały już płynąć łzy i odwróciła się w jego stronę.

Patrzył prosto na nią, a ona na niego. W tamtym momencie byli tylko oni. Ludzie na sali jakby wyparowali. Znów poczuli łączącą ich więź.

Ale zupełnie inną niż kiedyś.

Nie była to miłość. Obydwoje schowali ją głeboko w sercu, niedopuszczając jej na światło dzienne. Zajęła ją boleść i nienawiść. Jednak w tym momencie nic nie czuli.

Spoglądała w jego piękne jak ocean oczy. Nieraz topiła się w nich bez pamięci. Teraz ponownie tak na nią działał.

Ale ból był tak samo odczuwalny jak tęsknota.

Zostawił ją

- Nie mamy o czym rozmawiać - odezwała się po chwili. Nie wiadomo skąd, odwaga do niej wróciła i to z podwójną mocą - To już koniec - odparła chłodno.

Po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.

Nikt jej nie przeszkadzał. Ludzie posłusznie robili jej przejście, nikt za nią nie wołał. W ten sposób po chwili znalazła się na zawnątrz, zostawiając salę koncertową Praga Centrum i swoją największą miłość daleko za sobą.

~•~

Z uśmiechem od ucha do ucha i telefonem w dłoni wysiadł ze swojego samochodu. Przszedł obok tyłu pojazdu i mijając bagażnik podszedł do znajdującej się obok posesji. Na walizki przyjdzie czas.

Otworzył wyjętym z kieszeni kluczem furtkę i wszedł na podwórko. Miał nadzieję, że dziewczyna nie jest na niego zła. Co prawda jego nieobecność trwała prawie miesiąc, jednak była to nagła decyzja związana z jego przyszłą karierą. Z resztą, wszystko opisał jej na karteczce, którą zostawił u niej w domu.

Teraz zmierzał w jego kierunku lekko przeczesując włosy na bok. Przecież nic się nie stanie jeśli będzie ładnie wyglądać prawda?

Stanął przed drzwiami i nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu ani drgnęły. Zmarszczył w zamyśleniu brwi i spojrzał na podjazd.

Promise | Jann ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz