Nastała cisza przerywana gwarem stolicy i śpiewem ptaków. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej niezręcznie, jednak żadne z nich nie potrafiło jej przerwać. Samotnie wymyślali różne scenariusze tej rozmowy, jednak gdy doszło co do czego, nie potrafili powiedzieć ani słowa.
W końcu po dłużących się sekundach głos zabrał chłopak.
- Kiedy ostatni raz się widzieliśmy? - spytał spokojnie przeczesując włosy. Nie był wstanie spojrzeć na dziewczynę, więc przeniósł wzrok na pobliskie drzewo.
Natalie spojrzała z ulgą na Jana. Była mu wdzięczna za to, że to on zaczął konwersację. Nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż była na niego zła.
- Chyba jakieś pięć lat temu - westchnęła spoglądając na jego poddenerwowany wyraz twarzy. Nie tylko ona przyżywała tą rozmowę.
Przez chwilę znów siedzieli w ciszy, aż chłopak nie wytrzymał.
- Gdzie byłaś przez te wszystkie lata?! - nagle krzyknął gwałtownie odwracając się w jej stronę. Na jego twarzy malowała się złość i rozpacz. Wyczekująco spoglądał w stronę dziewczyny która wybauszyła oczy.
- Słucham?! Najpierw znienacka znikasz z mojego życia, potem piszesz piosenkę, w której zwalasz winę na mnie, a na koniec drzesz się i masz pretensję! Czy tobie do końca odbiło?! Nie spodziewałam się tego po tobie!
Zamilkła czując jak po jej policzku spływa samotna łza. Szybko starła ją kciukiem. Poczuła pewnego rodzaju ulgę, gdyż w końcu wyrzuciła z siebie to co zalegało jej w sercu. Czuła się o niebo lepiej.
Spojrzała gniewnie na chłopaka oczekując jakiegoś odzewu. On za to patrzył na nią jak na wariatkę.
- O czym ty mówisz? Przecież to ty mnie zostawiłaś. Jak wróciłem do Irlandii, to w twoim domu już dawno mieszkała jakaś starsza kobieta. - ostatnie zdanie wręcz wywarczał, przypominając sobie sytuację sprzed lat.
- Wróciłeś?
Jan momentalnie złagodniał na cichy i smutny głos dziewczyny. Mimo gotującej się w nim złości, wiedział, że kłótnią do niczego nie dojdą. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Przecież na karteczce napisał jej, że wróci.
- No przecież wróciłem. Zostawiłem u ciebie w domu liścik z informacją, że wyjeżdżam do Londynu by ogarnąć studia i niedługo wrócę.
- Jaki liścik? - Millie zmarszczyła brwi - Nie dostałam żadnego liściku.
- Jak to? Przecież zanim wyjechałem, gdy ty byłaś w Polsce, zaniosłem do twojej mamy karteczkę i poprosiłem żeby ci ją przekazała.
Tym razem to dziewczyna patrzyła na niego jak na wariata.
- Nie dostałam niczego takiego. Gdy wróciłam do domu z działki babci ciebie nie było. Czekałam i dzwoniłam do ciebie przez następny tydzień, ale ty zniknąłeś. W końcu straciłam nadzieję i chciałam uciec z tamtego miejsca by łatwiej było mi zapomnieć. Poleciałam do Chicago.
Po wypowiedzeniu tych słów złapali dłuższy kontakt wzrokowy. Natalie wpatrywała się w piękne tęczówki Jana, zastanawiając się czemu ta sytuacja jest tak pogmatwana. Przez wszystkie lata żyła w przekonaniu, że ją zostawił a okazuje się, że to zwykła pomyłka. Jednak perspektywa ta była niezwykle dziwna i głupia. Nie wiedziała czy śmiać się czy płakać.
Jeśli mówił prawdę to nabawiła się depresji przez zwykłe nieporozumienie. Wspaniale.
Nie miała jednak pewności czy nie kłamał.
Po krótkim przemyśleniu wszystkiego dotarła do niej pewna istotna informacja, którą pominęła pod wpływem emocji.
- Moja mama nie przekazała mi żadnej karteczki.
Jan również pogrążony w przemyśleniach ocknął się z transu. Spojrzał na dziewczynę i zmarszczył brwi.
- Dziwne. Nie rozmiem dlaczego. Może zapomniała? Zdarza się. - wzruszył ramionami patrząc przed siebie - Raczej nie miała powodu by ci jej nie dawać.
- Tylko że jak wróciłam do domu i nie zastałam ciebie w twoim to od razu do niej pobiegłam by spytać czy nic nie zostawiłeś. Mówiła, że nie.
- Aha
Znów nastała cisza, jednak nie była niezręczna jak na początku. Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego czuli się o wiele lepiej.
Po krótkim zastanowieniu dziewczyna stwierdziła, że rozmowa z mamą jest konieczna. Nie miała pojęcia czemu nie przekazała jej karteczki od Jana. Może rzeczywiście zapomniała, a może mimo wszystko chłopak kłamie? Musiała się dowiedzieć. W końcu nie miała powodu by jej nie dawać. Wiedziała, że ją kocha i nie zrobiłaby jej czegoś takiego.
- Wiesz co Janek, będę się zbierać. - zaczęła dziewczyna wstając z ławki - Myślę, że muszę porozmawiać z mamą. Może dowiemy się co się stało z tym liścikiem.
- Jasne - chłopak uśmiechnął się również podnosząc się do góry - Będziemy w kontakcie.
~•~
- Tak? - spytał Jan siadając w fotelu. W jednej ręce trzymał telefon, a w drugiej kubek herbaty. Po rozmowie z dawną miłością musiał uporządkować w głowie kilka spraw. Prócz tego czekał na wiadomość od dziewczyny. Musiała wyjaśnić z mamą zaistniałą sytuację.
Dla niego całe to zajście wydawało się dziwne i nierealne. Trudno mu było w to wszystko uwierzyć. Postanowił więc cierpliwie czekać.
W końcu Natalie mogła otrzymać liścik. Z tego co pamiętał, jej mama miała wspaniałą pamięć. Nie było więc powodu, dla którego dziewczyna miałaby karteczki nie dostać.
- Janie Rozmanowski! - wydobyło się z głośnika w telefonie. Słysząc to przekręcił oczami - Kiedy zamierzasz wyruszyć w podróż do Poznania? Wiesz jak mało czasu zostało?
Chłopak zaniemówił. No właśnie trasa...
Przez to wszystko zapomniał.- Yyy...
- Nie jąkaj się tylko szykuj. Mam nadzieję, że już się spakowałeś. Reszta ekipy zrobiła to już dawno.
- Tak, jasne. Zaraz ogarnę ostatnie rzeczy i będziemy mogli wieczorem jechać.
- Dobrze, pospiesz się. Będziemy w kontakcie.
-Oki, pa!
Jan czym prędzej się rozłączył i odłożył telefon na stolik obok. Prawda była taka, że nie wyciągnął nawet walizki.
Przetarł zmęczone oczy i nieprzytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Działo się zdecydowanie za dużo. Sprawa z Natalie wyskoczyła nagle i zabrała mu dużo czasu. Jednak czy żałował? Raczej nie.
Dopił herbatę, ociężale wstał z wygodnego fotela i zaczął zmierzać w stronę sypialni. W oczekiwaniu na wiadomość od dziewczyny zacznie się pakować.
~•~
Natalie z całej siły otworzyła drzwi do domu nie do końca zdając sobie sprawę jak wielkiej mocy użyła. Walnęły z głośnym hukiem o ścianę obok tak, że myślała, że wypadną z zawiasów.
Dziewczyna zastygła w bezruchu patrząc w ciszy na drzwi. Trochę za mocno.
- Natalie? - zapytała jej mama wchodząc do przedpokoju - To ty tak walisz? Coś się stało?
Dziewczyna przeniosła wzrok na rodzicielkę. Popatrzyła na nią w skupieniu po czym szybko zdjęła buty i zamknęła drzwi. Podeszła do niej bliżej i przystanęła w bezpiecznej odległości. Cicho odetchnęła zdając sobie sprawę, że wstrzymywała powietrze.
Stały chwilę w ciszy po czym Natalie hardo podniosła głowę wpatrując się prosto w szare tęczówki kobiety. Przełknęła ślinę po czym zapytała.
- Czy wiedziałaś o tym, że Janek wróci do Irlandii?
Jej mama nic nie odpowiedziała jednak odpowiedź miała wypisaną na twarzy.
Dziewczyna poczuła jak jej dotychczasowy świat wali się jeszcze bardziej.
To wszystko przez nią.
CZYTASZ
Promise | Jann ✔️
FanfictionObietnice w życiu człowieka odgrywają znaczącą rolę. Budują zaufanie do drugiej osoby i pewność, że zawsze możesz na nią liczyć. Jednak obietnice potrafią też życie zrujnować. Dlatego przy ich składaniu powinniśmy się dwa razy zastanowić, bo niedotr...