Rozdział 8

1.2K 34 4
                                    

*za ewentualne błędy BARDZO przepraszam*

❦ ❦ ❦

Mila

Lewy policzek miażdżyła mi miękka kanapa, na której leżałam i oglądałam bajki. Uśmiechnęłam się pod nosem, powtarzając w myślach tekst ze SpongeBob'a, który już znałam na pamięć.

Nawet nie podniosłam wzroku, gdy do salonu wparowała asystentka mojej matki - Lucy. Wciąż leżałam w tej samej pozycji; na brzuchu i z głową zwróconą w stronę telewizora.

- Pani Rhodes zleciła mi planowanie twojego przyjęcia urodzinowego. - oznajmiła wywyższającym się tonem, który dział na mnie, jak płachta na byka.

Zerknęłam na nią niechętnie i prychnęłam pod nosem. Stała nade mną, ubrana w tani czarny garnitur i podróbę szpilek od YSL. Jej wyraz twarzy, jak zwykle był surowy i wredny. Nawet nie udawała, że za mną nie przepada. Po prostu była suką, która myślała, że mogła mną pomiatać. Może i była starsza ode mnie o jakieś dziesięć lat, ale co z tego, skoro była głupia, jak trep?

- Ta? - bąknęłam niezainteresowana. - To sobie planuj. Nie mam zamiaru brać udziału w tym cyrku. - dodałam takim samym tonem, powracając sporzeniem do Patrica i Skalmara.

Blondynka fuknęła głośno, po czym się schyliła i chwyciła pilot do ręki. Wyłączyła telewizor, żeby za chwilę stanąć przed nim z wkurzoną miną i rękami na biodrach.

- To twoje osiemnaste urodziny, musisz na nich być - wyrzuciła ostro. Zmierzyła wzrokiem mój dzisiejszy ubiór, po czym się skrzywiła. - Nikogo nie obchodzi to czego chcesz.

- Okej, to rób co chcesz. - zbyłam ją, nie zmieniając swojej pozycji.

Było mi naprawdę wygodnie z rękami pod brzuchem i ciepłym kocem na plecach.

- Po prostu nie truj dupy i zejdź mi z pola widzenia, bo za chwilę oślepnę przez tą tandetną podróbkę Prady, którą trzymasz w ręce. Moja matka płci co za mało za bycie wrzodem na dupie? - westchnęłam ciężko i uśmiechnęłam się do niej chamsko.

- Jesteś bezczelną smarkulą, wiesz o tym? - warknęła, ściskając w dłoni swojego iPhone'a.

- Już kilka razy to mówiłaś. - machnęłam niedbale ręką.

Wzięła głęboki wdech i przykleiła na twarz sztuczny uśmiech, robiąc kilka kroków w moją stronę. Stanęła przy stoliku i przykucnęła, by być na tym samym poziomie, co ja. Uniosłam brew, zastanawiając się czego tym razem ode mnie chce.

- Twoja mama będzie zawiedziona - zaczęła, splatając dłonie na kolanach. - To ważny dzień. Muszę z tobą dogadać kilka kwestii, a resztę zrobię sama. - dodała i spojrzała na mnie wzrokiem, który nie przyjmował sprzeciwu.

- Urodziny mam za ponad dwa miesiące - zmarszczyłam brwi, modląc się, żeby dała mi w końcu spokój. - Jest jeszcze czas. Zresztą, mało mnie to obchodzi. - oznajmiłam, po czym zmusiłam swoje ciało do ruchu.

Podniosłam się z poprzedniej pozycji, białymi skarpetami stając na dywanie. Widziałam, jak asystentka przewraca na mnie oczami i również wstała, wzdychając ciężko.

- Po prostu powiedz, czy chcesz elegancki bal, czy może jakiś nie wiem, w stylu retro? - wyrzuciła ręce w powietrze, krzycząc za mną, gdy ja kierowałam się w stronę kuchni. - Dlaczego musisz być taka trudna?!

- Przecież i tak nikogo nie obchodzi to, czego ja chce, więc skąd to pytanie? - zmarszczyłam czoło, ciekawa nagłej zmiany.

Nikt nigdy nie liczył się w tym domu z moim zdaniem, a tym bardziej nikt nie brał pod uwagę tego, czego chciałam. Zawsze robili to na co mieli ochotę, a ja miałam po prostu przy tym stać i ładnie się uśmiechać.

KatharsisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz