Rozdział 5.

1.3K 36 17
                                    

Miała być północ, ale macie teraz x

❦ ❦ ❦

Mila

Miałam ochotę rzucić w niego pieprzoną butelką wódki, głazem albo czymkolwiek innym, byleby go, kurwa, zabolało.

Przecisnęłam się przez tłum ludzi, znikając mu z pola widzenia. Czułam, że jeszcze chwila i do niego podejdę. A wtedy albo mu przyłożę albo się na niego rzucę. W tym momencie żadna z tych opcji nie wchodziła w grę. Musiałam się trzymać od niego z daleka.

- Hej, a ty gdzie, laleczko? - ktoś szarpnął mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.

Pierdolony Blake Hayes. Czy te pieprzone psy mogły się ode mnie odczepić?

- Nie masz, co robić? To się rozbierz i popilnuj swoich ubrań, debilu. -warknęłam, wyrywając mu się mocno.

Chłopak zmarszczył na mnie brwi i zrobił minę, jakby poczuł się urażony. Dramatycznie ułożył dłoń w miejscu, gdzie powinien mieć serce i westchnął ciężko. Przewróciłam oczami zirytowana. Szczerze to wątpiłam w to, czy narząd był na odpowiednim miejscu, skoro mozg miał zdecydowanie w dupie.

Przeklęłam go głośno i skierowała się w kierunku swojej loży. Nie miałam zamiaru użerać się z nimi na trzeźwo. Chwyciłam za butelkę, pijąc z gwinta.

- Czy ty czasem nie jesteś niepełnoletnia? - usłyszałam za sobą jego kpiący głos.

- Pilnuj własnego nosa, Hayes. - odburknęłam, po czym przeczesałam ręką włosy.

- Wolałbym pilnować twojego - wyszczerzył zęby w uśmiechu i podszedł do mnie, wyrywając z ręki butelkę. - Podziel się.

Zanim zdążyłam cokolwiek z siebie wyrzucić, na loży pojawiła się reszta. Alec LaRoche, Maxwell Knight i jebany Hunter Ryder. Miałam ochotę walnąć głową w stolik, który stał obok mnie. Dlaczego oni to robili? I to jeszcze w miejscu publicznym?

- Nie było krótszych sukienek? - rzucił zaczepnie Alec, opadając na kanapę z papierosem w ręku. Widziałam, że patrzył na moje odkryte nogi trochę zbyt długo.

- Spierdalaj. - warknęłam zirytowana. Dupek.

Kucnęłam przy niskim stoliku łapiąc w rękę szklankę, do której zaczęłam wlewać whiskey. Doskonale wiedziałam, że jutro rano na pewno tego pożałuje, że na imprezie mieszałam alkohole, ale w tym momencie potrzebowałam go naprawdę dużo. Miałam zbyt słabe nerwy i zbyt krótką sukienkę, żeby użerać się z nimi na trzeźwo.

Czułam na sobie spojrzenia całej czwórki, gdy niewinnie popijałam alkohol i rozglądałam się po klubie. Mimo, że czułam się niekomfortowo i przez cały czas byłam w trybie czuwania w razie jakiegokolwiek zagrożenia to w głębi serca naprawdę liczyłam na to, że sobie popatrzą i szybko się znudzą. Ale byłam naprawę naiwna i głupia. Przecież byli diabelną czwórką i robili wszystko na co tylko mieli ochotę.

Albo diabelnie debilną czwórką. Zwał, jak zwał.

Miałam dziwne przeczucie, że każdy z nich gapił się na mój tyłek, który opinała biała tkanina, która w zasadzie to ledwo go zakrywała. Mimowolnie przewróciłam oczami. Banda zboczonych degeneratów.

KatharsisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz