Rozdział 15.

364 28 22
                                    

❦ ❦ ❦

Zachęcam do komentowania :)

Miłego czytania xx

Mila

Zapisałam kolejne hiszpańskie zdanie w zeszycie zastanawiając się nad sensem całego swojego żałosnego istnienia. Odłożyłam długopis, gdy profesor zaczął tłumaczyć zdanie na angielski i przeniosłam wzrok na koleżankę, która siedziała obok mnie.

Rilley stukała rysikiem w swojego iPada, dodając co chwila nowe przedmioty do koszyka na stronie Sephory. Z brodą podpartą na ręce i słuchawkami w uszach, wydawała się nie zwracać uwagi na to, co mówi nauczyciel hiszpańskiego. Kącik moich ust powędrował ku górze, gdy zauważyłam, że Pan Cuevez spogląda na dziewczynę i przewraca zirytowany oczami, nie przerywając lekcji.

- Myślisz, że dostanę prezent, jak dorzucę jeszcze jedną rzecz? - wyszeptała do mnie, pokazując swojego iPada i pełny koszyk zakupów.

- Wykupiłaś praktycznie cały magazyn. Myślę, że nie mają z czego dać ci prezentu. - zauważyłam z cichym śmiechem, widząc jej zamówienie za prawie dziesięć tysięcy dolców.

- Szkoda. - mruknęła z uśmiechem, finalizując zamówienie.

Dziesięć minut później zajęcia się skończyły i stałyśmy na korytarzu przy mojej szafce. Wyciągnęłam z niej podręcznik do matmy, który włożyłam do torby, po czym zatrzasnęłam szafkę i oparłam się o nią bokiem.

- Ugh, nie cierpię jej - mruknęła Rilley, patrząc ponad moim ramieniem z grymasem na twarzy. - Jest tak głupia, że powinna przefarbować się na blondynkę i napisać sobie na czole „jestem idiotką". - dodała z przekąsem i przewróciła oczami, na co parsknęłam śmiechem, odwracając się, by zobaczyć kogo skrytykowała.

- Ah, Sutton Drake. - powiedziałam z westchnieniem, ściskając palce na pasku torby.

- Pieprzona chińszczyzna - warknęła mrużąc wściekłe oczy. - Najchętniej otworzyłabym jej szerzej oczy swoją pięścią. - pokręciłam rozbawiona głową słysząc słowa koleżanki, krzyżując ręce na klatce piersiowej

Uniosłam brwi i wbiłam spojrzenie w dziewczynę o azjatyckiej urodzie, która dumnie kroczyła przez korytarz z irytującym uśmiechem na ustach. Jej dwie koleżanki szły obok i śmiały się z czegoś, co powiedziała Sutton. Mimowolnie przewróciłam oczami, gdy do moich uszu dotarły ich wysokie i piskliwie śmiechy, bo irytowały nawet mnie.

- Czym ci podpadła? - zapytałam ciekawa, nie odrywając wzroku od obrazka przed nami.

Reszta uczniów zrobiła im przejście i patrzyła z podziwiem, co wyglądało, jakby były jakimiś pieprzonymi gwiazdami szkoły. Czarne włosy Sutton opadały jej na plecy, kontrastując z jej bladą cerą i czerwonymi ustami. Wygladała, jak wyciągnięta prostu z sagi Zmierzch.

- Co roku próbuje dostać się do drużyny cheerleaderek i za każdym razem mi nie wychodzi, bo ona jest kapitanem - odpowiedziała gniewnie ze zmrużonymi oczami. - W pierwszej klasie usłyszałam, że jestem zbyt nieśmiała i mało gibka. W drugiej powiedziała, że w sumie głupio będę wyglądała na tle samych Azjatek, a w tym roku powiedziała, że chyba przyszło mi dodatkowe dziesięć kilo i nikt mnie nie udźwignie. Głupia szmata. - warknęła, na co zaskoczona przeniosłam na nią swoje spojrzenie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KatharsisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz