Część 16

917 20 38
                                    

Obudziłam sie w swoim łóżku. Nawet nie wiem jak sie tu znalazłam. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, jebany alkohol.. Usiadłam opierając sie o rame łóżka łapiąc sie za głowe. Siedziałam tak z 10 minut rozmyślając o wczorajszej nocy aż przypomniało mi sie że pokłociłam sie z Tomem, i to chyba bardzo ostro... Nie pamiętałam o co poszło.. chwila, gdzie Tom? Wstałam i zaczęłam rozglądać sie po domu. Zeszłam na dół szukając kogo kolwiek w łazience, kuchni, salonie.. Chłopaków nie było, łącznie z Tomem. Zaczęłam sie troche martwić więc wróciłam do góry do pokoju i wybrałam numer do Billa. Trzymałam linie z 20 sekund aż nagle chłopak odebrał.

K-No nareszcie, gdzie jesteście?

B-No hej kochana, jesteśmy na zakupach z chłopakami.

K-A okej bo sie martwiłam gdzie jesteście, a jest z wami Tom?

B- Nie, właśnie nie wiemy gdzie jest, już rano go nie było.. To chyba przez waszą kłótnie

K-No kurwa gdzie on jest do cholery.. A pamiętasz co sie wczoraj stało? Bo ja mam pustke w głowie..

B- Opowiem ci wszystko w domu dobra?

K- Okej.. Tylko wracajcie szybko

Nawet sie nie pożegnałam tylko sie rozłączyłam i próbowałam dodzwonić sie do Toma.

-No kurwa odbieraj ten jebany telefon

Mówiłam załamującym sie głosem. Z nie mocy zaczęłam płakać. Czarne scenariusze w mojej głowie mnie przerastały..

-Jebać

Rozłaczyłam sie. Podeszłam do szafy i wyciągnełam spodnie i ciepłą bluze. Ubrałam sie w mgnieniu oka. Schyliłam sie do lustra stojącego na toaletce i otarłam łzy. Wzięłam głęboki wdech i włożyłam telefon do tylniej kieszeni spodni. Zbiegłam ze schodów najszybciej jak umiałam i założyłam buty nawet ich nie wiążąc. Wybiegłam z domu zamykając za sobą drzwi. Stanęłam na środku chodnika i zaczęłam myśleć gdzie może być Tom.. Próbowałam sobie przypomnieć czy może mówił mi o jakichś wyjątkowych lub jego ulubionych miejsach.. Wiem! Tylko kurwa jak ja tam dojade nie mając prawka.. Chuj, ważne że mam auto po ręką.

Nie liczyło sie to czy mam prawo jazdy czy nie, w tej chwili najważniejszy był Tom i jego zdrowie. Wbiegłam jeszcze szybko do domu po klucze od auta i ponownie zamknęłam za sobą drzwi. Odblokowałam samochód i szybko do niego wsiadłam. Odpaliłam samochód i wzięłam głęboki oddech łapiąc za kierownice.

-Nie skończe żywa.. -powiedziałam przykładając powoli but do gazu-




Dojechałam bezpiecznie na miejsce, niestety po półtorej godzinie a normalnie dojechałabym tam w 20 minut.. Ważne że w ogóle tu jestem i że policja mnie nie złapała. Wyszłam z samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Wbiegłam w głąb lasu szukając miejsca w którym Tom lubił przebywać. Biegałam jak ze wścieklizną, aż w końcu moim oczom ukazał sie wysoki domek na drzewie. Tom opowiadał mi że jak był mały to przychodzili tu z Billem bawić sie autkami, najczęściej odwiedzali to miejsce jak ich rodzice sie kłócili.. Biedni, od małego mieli ciężko. Na myśl co musieli przeżywać w wieku 6/7 lat przez rozwód rodziców poczułam jak moje oczy napełniają sie łzami. Wyrzucając to z głowy otrząsnełam sie i wolałam Toma w między czasie wspinając sie po drabince. Dotarłam na góre ale po Tomie nie było śladu. Domek był niski więc musiałam sie schylać żeby nie zajebać głową o daszek. Za to był szeroki. Zaczęłam sie po nim rozglądać. W końcu ujrzałam mały czerwony stoliczek na którym znajdowała sie złożona karteczka. Chwyciłam ją i otworzyłam. Znajdował sie na niej list. Tom.

Wiedziałam że jak zaczniesz mnie szukać to napewno przyjedziesz tu. Pisze ten list żeby przypomnieć ci nasze spędzone chwile. Pamiętasz jak złapałem cie za udo na lekcji a ty kazałaś mi iść se zwalić do kibla? Jak na imprezie sie ze sobą pierwszy raz przespaliśmy? Jak przyśniło ci sie że cie zdradziłem i przyniosłem ci kwiatu większe od twojej głowy i naszyjnik z inicjałem twojego imienia? Jak Bill nas przyłapał na ,,porannym numerku"? Albo jak zbiłaś na kwaśne jabłko moją byłą? Dziękuje ci za te chwile, kocham Cie najmocniej na świecie. Nigdy Cie nie zapomne, byłaś nie pierwszą moją dziewczyną, ale najlepszą jaką mogłem sobie wymarzyć. Jesteś idealna. Spędziłem z tobą najlepsze czasy mojego życia, które kiedy czytasz ten list już sie skończyło. Utul ode mnie Billa, Georga i Gustava. Nie martw sie ani tymbardziej nie płacz, zobaczymy sie jeszcze, w niebie. Jeszcze raz bardzo Cie kocham i mam nadzieje że będziesz czasami odwiedzać mój grób.


Twój Tom<3.

Zaczęłam dusić sie łzami.

-Nie... Tom co ty zrobiłeś -mówiłam do siebie drżącym głosem- Nie, to nieprawda, to niemożliwe..
-kontynouowałam.

Ledwo wystukałam numer do Billa trzęsącymi sie jak galareta rękoma. Po 3 sygnałach chłopak nareszcie odebrał:

-No hej kochana, gdzie ty..

-Tom nie żyje. -nie dałam mu dokończyć.

-Co? O czym ty mówisz? -pytał spanikowany chłopak.

-Tom sie zabił -powiedziałam trzęsącą szczęką.

-Gdzie jesteś?!?! -wykrzyczał do słuchawki, słyszałam jak zaczął sie ubierać.

-W waszym domku na drzewie..

-Zaraz będziemy -skończył załamującym sie głosem.

Rozłączył sie a ja sparaliżowana dalej trzymałam telefon przy uchu. Po chwili w końcu go odłożyłam na ten sam stolik i opadłam na deski skulając sie w kłębek i zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć. W końcu dotarło do mnie że to sie dzieje naprawde. Tom popełnił samobójstwo. Zostawił nas. Nie mówią nic. Po prostu sie zabił.

Po 10 minutach chłopacy byli na miejscu. Wybiegli z samochodu najszybciej jak umieli. Na góre wszedł jednak sam Bill, bo pod naciskiem 4 osób domek by sie raczej zarwał.

-Kate! Kurwa jak to sie stało?! -mówił płacząc.

Nawet na niego nie spojrzałam. Twarz miałam schowaną w nogach. Wręczyłam mu list którego dalej nie wypuściłam z rąk. Bill otarł łzy i zaczął czytać. Po chwili skończył.

-Boże.. -więcej łez zebrało mu sie w oczach które bezwładnie zaczęły płynąć mu po policzkach.

-Czemu to zrobił?... -w końcu sie odezwałam.

To pytanie będzie dręczyło mnie do końca życia...






Koniec.

My Boy | Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz