Rozdział 5 W przeddzień tragedii

63 8 0
                                    

Bakugo pov.

Wracam do domu w nastroju głodnego rekina, lwa czy innego drapieżcy, mogącego rozszarpać na strzępy wszystko co napotka na swej drodze. Mama aż nie jest w stanie uwierzyć, że w szkole było najnormalniej na świecie. Bo dopiero to co stało się poza jej murami wstrząsnęło mną do głębi.

Głupi Deku. Głupi śluzowiec. Głupi ja. Głupie to wszystko!

A najgorsza w tym wszystkim była ta niby krótka rozmowa, którą odbyłem z Nerdem. I to jego: stęskniłem się za tobą.

On jest masochistą czy jak?! Tęsknić za kimś kto dręczył go od czwartego roku życia? Jemu na mózg padło? Ja na przykład wcale nie myślałem o nim przez te półtora miesiąca. Był mi zupełnie obojętny... Tak zupełnie. Znikł to znikł. Nie ma to nie ma.

Przynajmniej nie denerwował mnie swoimi nierealnymi ideami, chociaż... Teraz to ja już nie wiem czy to było nierealne. Z pewnością wyjechał za granicę, aby niemożliwe stało się możliwe, a teraz wrócił. Jak boomerang. Jak ten pies z kijem po usłyszeniu słowa: aport.

To... Jest tak bardzo irytujące, że kiedy tylko zamykam się w swoim pokoju, pierwsze co robię to rzucam torbę z książkami na podłogę, padam na łóżko i zaczynam krzyczeć w poduszkę jak debil. Biję przy tym pięściami o materac, a moje serce wojuje w piersi jak szalone. Jestem taki wkurzony. Sfrustrowany. Poniżony. Boli mnie ta sytaucja, a najlepsze jest to, że nie ma bata, a już jutro mój „wielki wyczyn”zostanie wyśmiany przez prasę i wszelkie inne środki masowego przekazu.

Jak mama to przeczyta i dowie się co żem nawywijał... Ja...

Rzucam poduszką o ścianę, a z moich dłoni wystrzeliwują eksplozje. Jak za moment się nie uspokoję, mama wejdzie tu i zrobi mi aferę o to, że znów chowam się po kątach z takim gównem.

Bo przecież nie raz tak było.

A to w podstawówce, gdy pobiłem się z silniejszym od siebie chłopakiem i pierwszy raz przegrałem. A to gdy dziadkowie wygrywali ze mną w głupie planszówki. W głupiego chińczyka! Lub też był moment w gimnazjum, gdy zostałem wyśmiany przez idiotyczną dziewczynę z klasy, która zaciągnęła mnie do kibla i przelizała się ze mną dla żartów. Dla challengu. Do dziś od tamtej pory mam wstręt do zakochanych par.

Pamiętam, że te i kilka innych wydarzeń chowałem zawsze po kątach w swojej głowie. Nigdy nikomu nie powiedziałem co mnie dręczy, zwłaszcza gdy faktycznie mnie dręczyło. Nawet teraz wierzę, że z tym gównem poradzę sobie sam. Liczę, że mama i tata o niczym się nie dowiedzą. Że nikt się nie dowie.

Świat jest jednak tak durny i tak mały, że w głębi duszy wiem, że skończę jako pośmiewisko. Może nawet zabronią mi szkolić się na bohatera, bo złamałem prawo? Bo nie mam uprawnień, a mimo to chciałem walczyć? Czy jeszcze dziś pod drzwiami mojego domu zjawią się funkcjonariusze? Policja?

Kilka słabych łez strachu spływa mi po policzkach.

Tak bardzo chciałbym móc komuś wyżalić się ze swojej głupoty. Tak bardzo chciałbym powiedzieć komuś, że nie jestem niezniszczalny. Że czasem też się boję i płaczę. Ale kto byłby na tyle godzien mojego zaufania, aby za nic w świecie nie wydać tych słów? Kto byłby na tyle dobry, aby po usłyszeniu o tym, nie pójść po pomoc do kogoś dorosłego?

W końcu ja nie potrzebuję żadnej pomocy. To jest tylko... Tylko... Tymczasowe. Poradzę sobie z tym. Nawet jeśli nikomu nie zaufam.

Przecież nie może być jeszcze gorzej, prawda?

~~~~~

Wchodzę do klasy, a głosy moich kolegów nagle milkną. Zaciskam szczękę domyślając się o co chodzi. W końcu myślałem o tym przez całą drogę do szkoły i...

Bnha - historia na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz