Rozdział 11

23 0 0
                                    

"( Y/N)!!! (Y/N)!!!" Znajomy głos woła podekscytowany z korytarza. Drzwi do twojego pokoju otwierają się, a znajomy kolczastowłosy chłopak podbiega do twojego łóżka. Zatrzymuje się i podejrzliwie chowa ręce za plecami.

Przyglądasz mu się z zaciekawieniem, próbując zajrzeć za jego plecy: "O co chodzi, Gon? Co masz w rękach?"

Gon prawie zawsze jest przy tobie, nigdy nie oddalając się zbytnio od twojego pokoju szpitalnego, a Killua zwykle zostaje w swoim pokoju hotelowym z siostrą, ale przychodzi spędzać czas z Gonem i często sprawdzać, co u ciebie. Jednak teraz nie wydaje się być w pobliżu.

"To prezent! Wybrałem go specjalnie dla ciebie!" wykrzyknął młody chłopak, wyrywając cię z twojego wewnętrznego monologu - "Chcesz to zobaczyć?".

"Tylko dla mnie?" pytasz z zaskoczeniem, na co on kiwa głową: "W takim razie tak, z przyjemnością to zobaczę".

Wyciąga czerwoną szkatułkę z biżuterią zza pleców i powoli ją otwiera, wkładając ją w twoje ręce. Przyglądasz się biżuterii z zaskoczonym wyrazem twarzy. Wewnątrz kasetki znajduje się srebrny naszyjnik z małą strzałką na dole. Dotykasz go delikatnie, czując różne wygrawerowane na nim tekstury.

"Jest bardzo ładny", mówisz, wciąż go obserwując. Spoglądasz w górę z uśmiechem na twarzy, mówiąc: "Dziękuję bardzo, Gon!".

"Podoba ci się?!" pyta podekscytowany.

Kiwasz głową z zadowoleniem: "Oczywiście! Jest idealny, ale dlaczego wybrałeś właśnie to?".

"Hmm", zastanawia się przez chwilę, po czym odpowiada: "Nie jestem pewien, ale pomyślałem o tobie".

"To naprawdę miłe z twojej strony," zaczęłaś, "ale nie marnuj na mnie pieniędzy tylko dlatego, że nie czuję się dobrze."

Gon uśmiecha się nerwowo, drapiąc się po karku: - ''Zaczynasz brzmieć bardziej jak ty.''

"Naprawdę?'' zastanawiasz się nerwowo - "Czy to źle?".

Potrząsa głową i śmieje się: "Nie, to dobrze! Wszyscy chcemy, żebyś wyzdrowiała, żebyśmy mogli wrócić do przeżywania przygód jak wcześniej!".

Patrzysz na niego oniemiała, a on odwzajemnia się jasnym uśmiechem: "... Racja. W takim razie postaram się wyzdrowieć tak szybko, jak to możliwe!"

"Teraz naprawdę brzmisz jak ty!"

"Dziękuję za to, Gon, i za odwiedziny. Cieszę się, że znów cię widzę".

Gon patrzy na ciebie z wyrazem zaskoczenia na twarzy: "Nie musisz mi dziękować, (Y/N)! W końcu jesteśmy przyjaciółmi!"

"Gon!!! Twój tata jest przed szpitalem!" Leorio krzyczy, gdy wpada przez drzwi, "Odmówił wejścia do szpitala, ale chce z tobą porozmawiać."

"Oh? Przepraszam, (Y/N), ale zaraz wrócę!" Gon przeprasza pośpiesznie, mijając Leorio i przechodząc przez drzwi.

"Cholera, ten jego ojciec to coś innego", mówi Leorio zirytowanym tonem, pocierając tył głowy.

Wysilasz się, próbując przypomnieć sobie więcej o ojcu Gona. "...Ging, tak?"

Leorio kiwa głową: "Szkoda, że nie mogłaś o nim w pełni zapomnieć". Spogląda w dół na twoje kolana, widząc naszyjnik i delikatnie go podnosi: "Wow, Gon ci to dał?".

Kiwasz głową, obserwując, jak strzała lekko kołysze się na łańcuszku: - ''Powiedział, że przypomina mu o mnie.'' Gdy powoli się kołysze, zaczyna trzymać cię w transie. Strzała, co? To wydaje się znajome.

Remember Me (Kurapika x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz