2

168 23 26
                                    

[Fyodor]
Obserwowałem scenkę, której dokładnie się spodziewałem, nie myślałem jednak, że ktoś się wtrąci. To był Brunet, który zdawał się być równie pijany co sprawca tej afery. Po krótkiej wymianie zdań wyszedł. Omijając w przejściu wpadł na mnie. Ewidentnie mnie dotknął. Odwróciłem się w kierunku idącego pokracznie w kierunku windy mężczyzny, ten nie wydawał się być ranny, a co dopiero bliski śmierci.
Zostawiłem bagaże Nikolaia i jego samego. Pokierowałem się do swojego pokoju, myśląc bardziej o tym, co wydarzyło się z nieznajomym niż o tym, że długoletnia relacja dobiegła końca.

Nie mogłem spać przez myślenie o brązowowłosym mężczyźnie…
Zastanawiałem się: dlaczego on żyje?

****************************
Wstałem rano po prawdopodobnie dwóch lub mniej godzinach snu. Przebrałem się w nieco bardziej codzienne niż piżama, ubrania i wyszedłem z pokoju. Kierowałem się do recepcji by przedłużyć nieco swój czas pobytu.
Próbując ustalić wszystko z recepcjonistką moją uwagę przykuł mężczyzna po mojej prawej. To był brunet, który stał się powodem mojego pobytu. Wykłócał się i narzekał na hotelowe śniadanie.

— Nie ma innych opcji w Manu?! – mówił zdenerwowany

— Przykro mi, mamy ponad 40 rożnych śniadań do zaoferowania… może jednak Pana coś zainteresuje? – pytała nieśmiało niska dziewczyna zza recepcji

— Nie macie tu nic bardziej japońskiego? Może być cokolwiek z okolic Azji. Byle nie te świństwa…

Bliski załamania dalej dopytywał o inne dania, tak jakby specjalnie dla niego mieli je zrobić. Wpadłem na pewien pomysł…

— Niedaleko jest azjatycka restauracja, podają tam dobre śniadania – powiedziałem, wcinając się w rozmowę

— Naprawdę!? – krzyknął chłopak w bandażach, a jego oczy, aż się zaświeciły.

Wyszło na to, że poszliśmy tam razem.

Siedzieliśmy przy stoliku obok okna, mimo że restauracja różniła się zupełnie od widoku za szyba – i tak było przyjemnie. Zamówiłem jakieś danie z polecenia japończyka. Rozmawialiśmy chwilę, dzięki tej rozmowie poznałem jego imię.

Osamu Dazai

Osamu po skończeniu do połowy posiłku nareszcie zaczął logicznie myśleć.

— Znamy się skądś? Jestem pewien, że tak…

— Może minęliśmy się na korytarzu lub w hotelowej windzie. To się często zdarza – mówiłem przekonująco

— Nie… Czekaj…. – dotknął opuszkami palców swojej głowy, jakby miało mu to pomoc w przypomnieniu sobie czegoś – gość z baru! To ty wczoraj porzuciłeś Nikolaia!

Spojrzałem się potwierdzającym wzrokiem i wziąłem łyk herbaty.
Gdy Osamu robił mi kazanie na temat incydentu z wczoraj, ja rozkoszowałem się herbatą, zupełnie, ignorując to, co mówi.

— Jaka to herbata? – spytałem, przerywając mu

— Gyokuro, jest całkiem popularna w Japonii – powiedział od niechcenia

— Jaką jeszcze mi polecisz? – spytałem, podsuwając mu menu z napojami

— Stąd? Żadną. Przyleć kiedyś do Japonii, a skosztujesz prawdziwej herbaty – podsunął mi menu z powrotem.

Dazai kontynuował swoją trwająca wieki wypowiedź. Nie obyło się bez wyzwisk w moim kierunku. Zdenerwowany zawołał kelnerkę gotów zapłacić. Gdy przyszło co do czego – nie miał przy sobie portfela.
Idiotycznie włożył głowę między swoje dłonie prawdopodobnie, myśląc, jak z tego wybrnąć.

— Proszę podejść później, ja zapłacę – powiedziałem, wypijając resztkę herbaty.

Spojrzał się na mnie i znów oczy mu się zaświeciły.

— Mogę wziąć deser? Oddam ci pieniądze jak wrócimy do hotelu…! – mówił, ze „słodką” miną

— Śmiało…

Zadowolony wstał i podszedł po deser stojący za otwieraną szybą.
Wracając jedną ręką dotknął mnie w ramie mówiąc, że ten deser jest wart spróbowania.

Z przerażeniem w oczach spojrzałem się na niego. On, jednak był zbyt zajęty opowiadaniem o swojej słodyczy na talerzu. Patrzyłem się prosto na niego przez dłuższa chwilę.

— Co tak się patrzysz? Chcesz kawałek? – spytał, kręcąc widelcem

— Mhm… nie

Powiedziałem widocznie mało przekonująco, bo niemalże siłą dał mi spróbować.
Muszę przyznać, było smaczne.

Zapłaciłem za naszą dwójkę i pokierowałem się do wyjścia. Brunet rozmawiał z kelnerką prawdopodobnie z nią flirtując…

Gdy zobaczył, że opuszczam już lokal, od razu do mnie dobiegł. Szliśmy z powrotem do hotelu.

[Dazai]
Dobiegłem do nieczekającego na mnie towarzysza.
Jestem sam w innym kraju, ciekawiej będzie mieć tu jakiegoś znajomego…
Okazało się, że nasze pokoje są na tym samym piętrze.

Już Fiodor odchodził, by iść do swoich drzwi, ale musiałem o coś spytać…

— Napijemy się dzisiaj wieczorem?

Rozdzielenie - fyozai Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz