13

90 20 17
                                    

[Fyodor]
Otworzyłem drzwi wejściowe. Mym oczom ukazał się Dazai… z towarzystwem?

Osamu chwiejnym krokiem prowadził swojego rudowłosego znajomego do środka.

-On tu zostaje? - spytałem nie wiedząc co zrobić

-Tak! - mówił brunet opierając się o ścianę

-Daj mi go, przeniosę go na kanapę. Trzymaj mnie za ramię

-Nie! Zabijesz go! - krzyczał

-Nie zabije jeśli będziesz trzymał mnie za ramię, szybciej ty go zabijesz będąc w takim stanie - powiedziałem obserwując jak nieudolnie próbuje iść z nim po schodach

Asekurowałem go od tyłu, gdyby spadł - złapałbym go. Gdyby jednak tym nieszczęśnikiem był Chuuya, śmiało dałbym mu zlecieć na dół.

-Dlaczego niesiesz go do góry? Nie mam zamiaru oddawać mu naszego łóżka - mówiłem zirytowany całą sytuacją

Detektyw nie odpowiedział. Położył swojego byłego mafijnego partnera na łożku a sam stał nad nim.

-Przyniesiesz mi wody? Proszeeee!!! - prosił mocno pijany

Od razu poszedłem do kuchni. Gdy wróciłem, Dazai spał obok Nakahary. Nie chciałem go budzić, niech się wyśpi. Ignorując fakt że były partner mojego chłopaka jest z nim w jednym łóżku - poszedłem spać na kanapie. Ufałem mu.
Byli tak pijani źe nie oczekiwałem by wstali wczesniej niż w południe.

[Dazai]
Obudziłem się ze strasznych bólem głowy i dziurą w pamięci. Rozejrzałem się po pokoju i zdałem sobie sprawę że jestem bezpieczny w swojej sypialni. Obok mnie leżał mężczyzna, byłem przekonany że to Fyodor. Jednak… zapach mi się nie zgadzał. Czułem smród tytoniu od drugiej osoby, a on przecież nie pali.
Momentalnie sie odwróciłem i ujrzałem starego znajomego.

-Chuuya?! - krzyknąłem budząc go

-Co do—- Dazai? - wyglądał na równie zaskoczonego co ja

-Czy my…? - jednocześnie próbowaliśmy zadać pytanie

-Tak, wy – powiedział Fyodor siedząc na krześle naprzeciwko łóżka – upiliście się i musiałem was niańczyć

[Fyodor]
Wstałem zamykając książkę i zaprosiłem dwójkę skacowanych mężczyzn na śniadanie które powinno być już obiadem.
Siedzieliśmy przy jednym stole, oboje narzekali na swój stan po wczorajszym piciu.

-Przebrałeś mnie? - spytał Osamu siedzący w innych ubraniach niż wczoraj

-Tak, nie chciałem byś ubrudził mi łóżko

-Powinnienes jego przebrać! To od niego śmierdzi alkoholem z kilometra! - naśmiewał sie z niższego

-Aż tak bardzo chcesz bym go dotykał? - spytałem akcentując każde słowo

-Nie, nie chciałbym, bez wzgledu o jaki sens „dotykania” ci chodzi - mówił z flirciarskim uśmiechem

Chuuya był zdecydowanie zdezorientowany tym co mówimy. Musieliśmy wytłumaczyć mu moją zdolność, by nie wziął nas za moralnie skrzywdzonych.

Po wspólnym posiłku, rudowłosy wrocil do domu.

-I jak bylo? – spytałem kładąc się obok – widzę że się pogodziliscie?

-Chyba tak, na to liczę!

-W takim razie się cieszę, opowiedz coś więcej…

[Dazai]
Powiedziałem mu o tym jak tam sie bawiliśmy, opowiedziałem mu również pare historii które usłyszałem od współpracowników. Słuchał tego z zaciekawieniem, nikt nigdy nie interesował się tak bardzo tym co mówię.

Po setnym komentarzu odnośnie zapachu pościeli, zgodziłem się dać ją do prania. Z nieznanego mi powodu, powąchałem ją. PACHNIE CHUUYĄ - pomyślałem po czym wrzuciłem ją do pralki.

Poszedłem do kuchni gdzie czekał na mnie Dostojewski z uszykowanymi dla mnie lekami. Naprawde się o mnie martwił i chciał dobrze.

Dzień spędziliśmy w domu. Odpoczywałem po wczorajszej „misji” z mafią…
Wieczorem jak prawie codziennie - poszliśmy na spacer.
Zasnąłem w ramionach osoby która jest przy mnie bez względu na wszystko, osoby która tak bardzo mnie pragnie i kocha. Nie mógłbym być szczęśliwszy.

Coś za dobrze i wesoło, obiecuje wam że to spierdolę ❤️❤️❤️

Rozdzielenie - fyozai Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz