[Fyodor]
Już dzisiaj opuszczamy to miejsce. Godnie się pożegnaliśmy z tym wspaniałym miastem i odjechaliśmy.Patrzyłem na Monachium w którym spędziliśmy tyle czasu razem. Miejsce w którym odnaleźliśmy się jak nigdzie indziej.
To zdawało się być tylko i wyłącznie nasze… ale wcale takie nie bylo.
Jedyne co do nas należało to wspomnienia w tym miejscu.
Wspomnienia których nigdy nie chcemy stracić…-Już tęsknisz? - spytał Osamu
-Chyba tak – oparłem głowę o szybę taksówki – będę tęsknić za tym miejscem
-Nie myśl o tym zbyt wiele! Jokohama może nie jest tak piękna jak Monachium ale obiecuje że ci się spodoba! - krzyczał radośnie przybliżając się do mnie
Oparł glowe o moje ramie i zamknął oczy. Myślałem że chce iść spać, więc nawet nie myślałem o odezwaniu sie.
-Fyodor – nastała chwila ciszy – zabierzesz mnie kiedyś do swojego kraju?
-Oczywiście, jeśli tego chcesz
-Chcę, bardzo chce...
Położyłem swoją głowę na jego która dalej była oparta o moje ramię. Nie zdążyliśmy nawet zasnąć i już bylismy na miejscu.
Właśnie tego dnia opuściliśmy ten kraj wiedząc że prawdopodobnie los więcej nas tu nie wyśle.Lot trwał naprawdę długo, byliśmy bardzo późno w nocy na dodatek następnego dnia.
Mieliśmy jechać taksówką do najbliższego hotelu jednak podałem kierowcy inny adres. Osamu zaspany zwracał jedynie uwagę na znane mu widoki za oknem. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy na miejscu.
-Co to takiego? - spytał brunet patrząc na budynek
-Tu zamieszkamy, jest już nasz
-Naprawdę?!
Zdążyłem jedynie przytaknąć. Dazai zaczął być wulkanem energii, tak jakby chwilę temu nie mowil o tym jak bardzo jest zmęczony.
Otworzyłem drzwi kluczem który zostawiono nam pod wycieraczką.
W środku nie bylo tak luksusowo jak w hotelach czy apartamentach w których osatnio żyliśmy. Trzeba przyznać że było tu naprawdę przytulnie.-Będziesz mial stąd blisko do pracy jak i do głównego miasta - zachwalałem mieszkanie
-Skąd wiesz? – spojrzał się na mnie zagadkowo, sam przecież nie wiedział gdzie dokładnie znajduje sie agencja – ah, nie ważne
Walizki zostawiliśmy na samym dole przy drzwiach a sami zaczęliśmy zwiedzać drugie piętro.
Wszystko jak najbardziej nam odpowiadało jednak…. Sypialnia. Było tylko jedno łóżko, Dazai tego nie skomentował i po prostu się na nim położył.-Brudzisz łóżko wchodząc na nie w ubraniach z dworu - mówiłem czując się jakbym miał małe dziecko
-Zignoruj to, jestem śpiący!
Niechętnie położyłem sie obok - również bez przebierania się. Leżeliśmy chwilę oboje próbując zasnąć na dwóch końcach łóżka.
-Brałeś dzisiaj leki? - spytałem
-Tak – odwrócił się w moim kierunku i przysunął się bliżej – dziękuję że sie o mnie martwisz…
-Nie masz powodu by mi za to dziękować
-Nie sądziłem że kiedykolwiek kogoś zainteresuje – zaśmiał się pod nosem – sprawiłeś niemożliwe!
Położyłem swoją głowę na klatce piersiowej Osamu i wsłuchiwałem się w bicie jego serca.
-Chciałbym sprawić że będziesz szczęśliwy, tylko tego pragnę - mowiłem na głos swoje myśli
-Nie wiem co Ci odpowiedzieć… Dziękuję?
Leżeliśmy chwilę w ciszy a jego dłonie zaczęły bawić się moimi włosami
-Nie odpowiedziałeś mi dalej na pytanie o to co nas łączy
-Muszę odpowiadać? - spytał zmęczonym głosem
-Tego właśnie od ciebie oczekuje…
Brunet położył się na boku zmieniając naszą pozycje. Leżałem odrobine niżej niż on.
Pocałował mnie w czoło i głupio się uśmiechnął. Po chwili złapał mój podróbek i delikatnie połączył nasze usta. Podczas pocałunku czułem jak się uśmiecha… po oderwaniu naszych warg od siebie szepnął cicho:Ja zawsze będę dla ciebie, a ty zawsze dla mnie. Rozumiesz?
Zasmialem się radośnie i przytaknąłem:Tak, rozumiem
CZYTASZ
Rozdzielenie - fyozai
Short StoryOn był jak ptak. Wolny, beztroski i piękny. Gdy zobaczysz rannego ptaka, naturalna będzie chęć pomocy. Dając mu ową pomoc, pozbawisz go wolności, ale dasz mu dom i bezpieczeństwo. To zwierzę chciałoby wrócić na wolność gdy tylko otrzyma odpowiednią...