12.

86 18 8
                                    

[Dazai]
Dzisiaj świętujemy rok od rozejmu z portową mafią. Przez pewien czas ani razu nie miałem bezpośredniego kontaktu z Chuuyą - od sytuacji w piwnicy, gdzie widzieliśmy się pierwszy raz. Nie spodziewałem się że on również się zjawi.

Siedziałem przy barze z członkami agencji. Właśnie pisałem do Fyodora.

Kunikida mnie odwiezie, nie będę późno [21:20]

Włożyłem telefon spowrotem do kieszeni. Poczułem czyjś wzrok na sobie. Była to Yosano wpatrująca sie we mnie wiadomym wzrokiem.

-Napijemy sie? – spytałem podnosząc szklankę – O co chcesz spytać?

-Ten Fyodor… jesteście parą?

-W zasadzie to nigdy sie oficjalnie nią nie nazwaliśmy, co za różnica - powiedziałem po czym wypiłem całego drinka

-Dlaczego nie? Nie mów że dalej myślisz o nim…..

-Co ty mowisz? Dawno temu zapomniałem! – wyciągnąłem kubek w kierunku barmana – whisky!

-Jesteś pewien?

-Logiczne że tak, to było lata temu! Nie rozpo—— przerwał mi czyjś głoś

-Wino, jakiekolwiek - powiedziała osoba która mi właśnie przerwała

Spojrzalem się wielkimi oczami na rudowłosego stojącego dosłownie obok mnie. On po chwili zareagował tak samo.

-Dazai? Co ty tu do cholery robisz?! - spytał zdenerwowany Chuuya

-A ty? Myślałem że nie przyjdziesz!

-Panowie, pozwólcie że przypomne wam że to impreza naszych organizacji – powiedziała Yosano wstając z krzesła – idę zmusić Kunikide do tańca!

Po chwili gdy miejsce obok było puste a patrzenie się na siebie nudne, zaoferowałem by usiadł. Od razu to zrobil.

-Mori zapewniał mnie że cię tu nie będzie - powiedział Nakahara biorąc solidnego łyka wina

-Ja myślałem że ze wzgledu na Twój brak udziału w wspólnych misjach, po prostu sie nie zjawisz

-Znakomicie, czyli kolejne wspaniałe spotkanie po latach?

-Wyjatkowo jeszcze nie oberwałem! - mówiłem śmiejąc sie

Rozmawialismy tak, jakby wszystko co złe właśnie minęło. Jakbyśmy znowu byli PRZYJACIÓŁMI.

Cały wieczór spędziliśmy rozmawiając i opowiadając sobie co u nas, na przemian z wychodzeniem na parkiet tańczyć.
Leciała kolejna piosenka która zmuszała nas do skakania jak idioci. Po niej dla odmiany było coś do spokojniejszego tańca. Od razu przybralismy pozę do tańca eleganckiego. Mimo co chwilowych komenatrzy takich jak: „nie dysz tak!” , „stajesz mi na palcach” lub „jesteśmy chyba zbyt pijani” - naprawdę dobrze nam szło. Chociaż prawdopodobnie tylko nam sie tak wydawało…

Gdy usiedliśmy na spokojnie do stolika i wypiliśmy „ostatniego drinka” wziąłem do ręki telefon. Było tam pare nieodebranych połączeń i wiadomosci od Dostojewskiego. Chciałem spytać Chuuyi czy już wracamy. Leżał oparty o swoją rękę na stole. Byliśmy zupełnie pijani, do tego on nieprzytomny.

Dobroduszny Kunikida odwiózł mnie, Yosano i Chuuye.

-Gdzie właściwie odwieźć tego mafioze? Dlaczego to właśnie ja?! - pytał kierowca

-Nie znam jego adresu, przygarnę go! - mówiłem całkiem dumny ze swojego pomysłu

-Fyodor nie będzie mieć nic przeciwko? - spytała Yosano opierająca głowę o moje ramie

Nie odpowiedziałem.

Jadąc słuchałem jak okularnik prawi kazania ciemnowłosej że jako kobieta nie powinna tak sie upijać.

-Przecież umiem sie bronić! W walce jestem rownie dobra co Dazai! - krzyczała wymachując pięściami w powietrzu

-Na trzeźwo moze i tak! Ale nie w takim stanie! – wziął głęboki wdech – spójrz na najsilniejszego uzdolnionego w mieście, widzisz jak silny jest po alkoholu?

Starałem sie nie śmiać ze stanu Chuuyi, bo sam wiele razy skończyłem podobnie.

Nareszcie wysiedliśmy. Pożegnałem sie z nimi i zaprowadziłem rudowłosego do swojego domu.
W drzwiach stanął zaskoczony Fyodor.

-Co wy tu robicie?

Rozdzielenie - fyozai Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz