C H A P T E R S I X T E E N

153 8 41
                                    

Harper

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harper

- Gdzie podziewałeś się przez tyle czasu ?- zapytałam zszokowana, oplatając go mocniej ramionami.

- Musiałem wylecieć. Opowiem ci wszystko później, masz moje słowo.- zarzekł się.- Ale co się stało ? Dlaczego płaczesz ?

- Norm.- przełknęłam głośno ślinę, starając się jakoś uspokoić.- On jest moim ojcem.

- Oh.- westchnął.- Kiedy się dowiedziałaś ?

Chwila moment...

Wiedział ?

- Że co ?- oburzyłam się, natychmiast odpychając przyjaciela od siebie.- Wiedziałeś ?

- Że ja ? Nie, nie ja nic nie wiedziałem ! Ja tylko...- podrapał się po karku.

- Wiedziałeś.- prychnęłam z nerwowym uśmiechem, podnosząc się na równe nogi.- Wy wszyscy wiedzieliście.

- Harper, proszę...- przerwałam mu.

- Zamknij się !- warknęłam.- Jak mogliście ja się pytam ?! Jak mogliście mi nic na ten temat nie powiedzieć ?!

- Po prostu nie mogliśmy !- wrzasnął.- Okej ?..

- Jak kurwa nie mogliście ?!- wykrzyczałam, a łzy złości i zawodu zaczęły spływać po mojej twarzy.

- Harper.- powiedział twardo, stając przede mną i chwytając mnie za ramiona.- To nie była nasza rola, aby ci to przekazać. Rozumiesz ?

- Nic nie rozumiem.- złapałam się za głowę.- Dlaczego ? Po co ? Po co te kłamstwa ?

Wtedy zauważyłam, jak z rodzinnego namiotu Sullych wynurza się kilka sylwetek. Była to Kiri wraz Lo'akiem oraz małą Tuk, a także ich rodzice. Poza nimi, był tam też on. Ten, któremu ufałam bezgranicznie i ten, który tak bardzo mnie rozczarował. Tak - to był Norm.

- Co tu się dzieje ?- zapytał Jake, stojący na czele całej zgraji.- Co to za krzyki ?

- Harper, lekko się na mnie zdenerwowała, ale to nic takiego.- zabrał głos Bruno.

- Oh, przestań.- uderzyłam go lekko w ramię.

- Swoją drogą, miło cię widzieć chłopcze.- zmienił temat Toruk Makto.

- Tak, Wodza również.- rzucił szybko Bruno.

- Uroczo.- mruknęłam sarkastycznie pod nosem.

Bruno chyba to usłyszał, ponieważ delikatnie uderzył mnie z bara. Poprzez jego gest na mojej twarzy zawitał lekki grymas niezadowolenia.

- Wracając.- odezwał się Jake.- O co poszło ?

- Tak jak już mówiłem, to tylko...- zaczął Bruno, jednak w porę weszłam mu w zdanie.

- To tylko niewinne kłamstewka, wypowiadane dzień w dzień przez mojego ojca, od prawie 18- stu lat. To przecież nic takiego, mam rację ?.- zapytałam z wrednym uśmiechem i machnęłam ręką, udając obojętną.

Nastała kompletna cisza. Chyba nikt nie miał na tyle odwagi, aby się odezwać. Rodzeństwo Sully zarówno jak i ich rodzice, a nawet mój ojciec, tylko uciekali wzrokiem na wszystkie strony. Oczywiście z wyjątkiem małej Tuk, na której twarzy malowało się zdezorientowanie i niezrozumienie.

- Ktoś umarł czy co ?- zapytał nagle, stojący za mną Neteyam.

Wystraszyłam się, ponieważ nie wiedziałam, że chłopak tam stał. A nawet nie wiedziałam, ile tam stał. Odruchowo i gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, przez co jeden z moich warkoczyków, uderzył prosto w jego oko.

- Neteyam !- krzyknęłam z przerażeniem, łapiąc się za serce.- Odbiło ci jełopie ?!

- Ała !- wrzasnął, kładąc dłoń na swoje łzawiące oko, które po chwili zaczął trzeć.- A to za co ?!

- Oh.- westchnęłam zrezygnowana, uderzając z otwartej dłoni w swoje czoło.- Idź do swojej babki, niech ci to przepłucze jakąś wodą.

- Bardzo chętnie.- prychnął.

- No już.- chwyciłam go pod ramię, prowadząc go kilka kroków do przodu.- Zmykaj.- pogoniłam go ręką.

Zdezorientowany chłopak, odwrócił się jeszcze na chwilę w naszą stronę z wymalowanym na twarzy zdziwieniem i niezrozumieniem, po czym z powrotem obrócił się przed siebie i prędko zaczął zmierzać w kierunku namiotu swojej babki. Było to dość komiczne.

- Możecie mi to jakoś wyjaśnić ?- wtrąciła mała Tuk, rozkładając ręce w geście niezrozumienia.

- Najpierw ja muszę, wyjaśnić coś sobie z Harper.- odezwał się Norm.

- Okej.- wzruszyła ramionami dziewczynka i weszła z powrotem do swojego schronienia.

- Harper.- odparł stanowczo Norm.

- Tak ?- powiedziałam pytająco.

- Możemy porozmawiać ?- jego oczy, momentalnie wypełniły się łzami, a ton głosu był coraz cichszy.

- Zdaje się, że nawet musimy.

Hejka!Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!Jak się dziś czujecie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Jak się dziś czujecie?

Kocham was!
Miłego dnia/nocy❤️
591 słów

All over again || Avatar: Istota WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz