Ostatni trening

184 26 3
                                    

Nadeszła sobota, co za tym idzie nasz trening przed ważnym meczem. Ciekawe czy ta dziewczyna z córką przyjdzie, szczerze wątpię żeby się zjawiła po moim wybuchu. Mama S. zaproponowała żebym przeprosiła ją dając jej bilet na niedzielny mecz. Tak też zrobiłam i w mojej torbie na trening jest koperta a w niej bilety i mała karteczka z przeprosinami. Moje rozmyślania przerywa klakson. No tak przecież stoję na światłach. Ruszam z piskiem opon.

Podjeżdżam jak zazwyczaj 10 minut przed czasem. Nie widzę nigdzie auta Mercedes dlatego postanawiam na nią poczekać, wysyłając jej SMS że jestem pod halą. Byłam w małym szoku jak zobaczyłam że dziewczyna; chyba miała na imię Betty; szła jak się już dowiedziałam z córką. Uchylam lekko okno.
- Mamo... - mówi dziewczynka odwracając się do swojej mamy.
- Tak skarbie? - przykuca przy niej.
- Czy tam będzie ta zła Pani? Bo nie chcę żeby na ciebie znów krzyczała. - mówi to z takim smutkiem w głosie że czuję wyrzuty sumienia.
- Nie wiem Hope. Ale pamiętaj że wszyscy mogą mieć słabszy dzień. Ale to miłe z twojej strony że martwisz się o to. - mówi głaszcząc ją po głowie, a dziewczynka kiwa głową.
- Kocham cię mamo. - przytula się do starszej.
- Też bardzo cię kocham Hope. - przytula ją. Postanawiam wyjść z auta i skonfrontować się z nimi. Oczywiście nie żywię do nich negatywnych emocji. Przynajmniej na ten moment. Biorę ze sobą torbę z rzeczami i podchodzę do nich. Dziewczynka na mój widok chowa się za swoją mamą, a ta patrzy prosto w moje oczy. Piękny zielony kolor. Spuszcza wzrok.
- Chciałam was przeprosić. - patrzę na starszą z nich i widzę niemały szok na jej twarzy.
- Za moje ostatnie zachowanie. Nie powinnam była krzyczeć. - dodaję.
- Każdy ma słabszy dzień prawda? Nic się nie stało. - mówi nie patrząc na mnie.
- Zostaniecie chwilę po treningu? Mam coś dla was. - widzę zawahanie na jej twarzy ale z jej ust wydobywa się ciche "dobrze". Uśmiecham się lekko i idę do szatni po drodze mijając ochroniarza i miłą sprzątaczkę.

***

Jestem w nie małym szoku po tym jak dziewczyna przyszła nas przeprosić. Szczerze mówiąc to nie sądziłam że stać ją na taki gest. Bardziej brałam ją za osobę która nie jest skłonna do jakichkolwiek przeprosin, ale to miłe zaskoczenie.
Tym razem ochroniarz nie miał żadnych zastrzeżeń i po wypowiedzeniu miłego "dzień dobry" siedzimy i patrzymy jak wygląda trening siatkarek od podstaw. Z tego co pamiętam nie pojawiła się jeszcze dziewczyna która ostatnio liczyła punkty oraz jej narzyczona.
- Dzień dobry wszystkim. Dzisiaj mamy ostatni trening przed jutrem. Łącznie mamy 3h. Najpier rozgrzewka, poprowadzi ją Carter. Podam powołanie na mecz. Zaczynamy!!! - kończy swoją przemowę zamykając notes. Siada i czeka aż jego podopiecznie pożądnie się rozgrzeją. W tym samym czasie na halę wbiega zdyszana rudowłsa a za nią jej narzyczona.

- Kurwa. Przepraszam za spóźnienie. - biegnie do szatni, a trener kiwa głową w geście dezaprobaty. Daria wita się z nami i siada obok.

Po solidnej rozgrzewce przyszedł czas na jakieś dziwne i bliżej nieokreślone ćwiczenia. Połowa kobiet wraz z piłkami ustawiła się po przeciwnych stronach boiska i trener krzyczał dziwne i mało logiczne słowa.

- Short! - krzyknął a siatkarki stając za linią końcową uderzyły piłki tak że spadła ona za siatkę prawie ją dotykając, nie każdej się to udaje. Patrzę niezrozumiale na Darię. Może ona wie coś więcej. Hope oczywiście wpatrzona jest w boisko. Ona tylko kiwa głową i lekko przysuwa się do mnie. Wytłumaczyła mi wszystko czego nie wiedziałam a było tego sporo. To co teraz ćwiczą nazywa się zagrywka, a za chwilę będą ćwiczyć atak i blok. Daria powiedziała że właśnie w tych elementach gry jest najwięcej kontuzji. Dowiedziałąm się również dlaczego dwie zawodniczki mają inny kolor koszulek, okazuje się że nazywane są one libero. Są bardzo ważnym elementem zespołu gdy serwuje drużyna przeciwna. 

- Dobra Dziewczyny!! Zapraszam bo kończy nam się czas. Mamy jeszcze półtora godziny. Za chwilę zagramy mecz. Teraz powołania. Będę czytał nazwiskami. - patrzy na chwile na wszystkie i zaczyna czytać nazwiska z notesu. 

- Wyjściowy skład: Robinson, Carter, Smith, Tropin M.,  Jones, Martinez. Rezerwowe: Tropin C., Cloud, Wilson, Bernato, Ezra. Martinez będzie jutro również kapitanem. - patrzy na wszystkie. - Wyjściowy skład na rezerwę. Reszta na zmianę. Quinn dołącz do rezerwy. Gramy sety do 15. - kobiety ustawiają się  na miejsca

-  Daria jeśli chcesz możesz liczyć punkty. - kiwa głową i idzie pod siatkę. - rozbrzmiewa gwizdek. Mecz się rozpoczął.

***

- Mamo...Głodna jestem. - patrzy na mnie moja córka. wzdycham cicho a równo ze mną rozbrzmiewa gwizdek trenera. 

- Koniec na dzisiaj. Widzimy się jutro, odpocznijcie i pokażmy im. - zaczynam wstawać ze swojego miejsca. Ale w tym samym czasie podchodzi do mnie Martinez. Patrzy na mnie przeszywającym wzrokiem.

- Daj mi 10 minut dobrze? Zaraz będę z powrotem. - kiwam głową a w tym czasie moja córka wchodzi na boisko i bierze do rączek jedną z piłek. Zestresowana szybkim tempem podchodzę do niej i łapie ją.

- Mamo!! - próbuje się wyrwać. Zza pleców słyszę męski głos.

- Może ją Pani póścić. To tylko piłki. - patrzę na niego. Puszczam córkę a ta podbiega do piłki i próbuje ją uderzyć jak robiły to osoby które odbywały tu trening. Nie ukrywam jest  to niecodzienny widok zważając na to że wiele rzeczy nie daje jej tyle radości co innym, a przynajmniej szczerej radości. Obserwowałam tak córkę do momentu w którym nie usłyszałam zachrypnientego głosu obok mnie. 

- Już jestem. Możemy iść? - pyta patrząc na moją córkę, ale co dziwne nie widzę w nich obrzydzenia tylko bliżej nieznane mi uczucie.

- Jasne. Hope chodźmy. - wołam córkę która tym razem bez problemów posłuchała mojej prośby. 

For HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz