Katsuki obudził się, czując ciężar na swojej klatce piersiowej. Mruknął otulając tę osobę ramionami i burcząc pod nosem ciche "Muszę cię oduczyć wchodzić mi do łóżka Tei." Jednak po kłótni z Deku nie miał się do kogo innego przytulić, a na prawdę tego potrzebował.
- Nie jestem Tei, głuptasku - zaśmiała się osoba w jego ramionach, a on od razu otworzył oczy, natychmiast się odsuwając. Zobaczył przy sobie jakąś Omegę. Długie, kręcone czarne włosy, oraz chuda postawa. - W nocy było przecudownie. Byłeś na prawdę ostry, ale podobało mi się - stwierdziła i położyła się na plecach patrząc w sufit. - Nie martw się. Biorę tabletki anty. - oznajmił, a Bakugo, który się podnosił, spojrzał na niego. - Po za tym, ty też o gumie pamiętałeś, mimo że byłeś taki pijany - parsknęła, a ten dostrzegł gumki wypełnione spermą na podłodze. Złapał się za głowę, a ta podniosła się. Była całą w malinkach. Nie rozumiał. Przeleciał tego chłopaka I tego nie pamięta? Gdzie Kirishima? Pamiętał wszystko do kłótni z Izuku. Potem pił I pił... Co się do cholery jasnej wczoraj działo?
- Twój przyjaciel kazał ci powiedzieć jak wstaniesz, że wróci ze śniadaniem. Wyszedł jakieś dwadzieścia minut temu, wiec wróci lada moment pewnie. Wezmę prysznic i znikam. - oznajmił I podniósł się. Jego postura, chuda, bez krągłości, nie podobała się blondynowi, więc nie rozumiał jak mógł wylądować z nim w łóżku. Czerwonooki zacisnął palce na skroni, nie ogarniał co się dzieje. Bolała go głowa od kaca i chciało mu się żygać. To dlatego, że obudził się przy nim a nie przy Deku? To zielonooki powinien tu z nim spać, zamalinkowany i po najlepszym seksie na świecie, przeproszony tysiące razy. Poczuł na prawdę duże wyrzuty sumienia, mimo że nie byli parą. Nie mógł go zdradzić, nie będąc w związku, ale tak się właśnie czuł. To było okropne uczucie. Musiał do niego iść i przeprosić jak najlepiej umiał.
Gdy Omega opuściła jego mieszkanie to poszedł się wykąpać. Gdy on próbował zmyć z siebie poczucie winy, wrócił jego najlepszy kumpel. Przywitał się z nim i usiadł na kanapie a ten podał mu kawę.- Co się do kurwy wczoraj działo?! - zapytał i syknął cicho przez ból głowy.
- Po kłótni z Izuku, upiłeś się i wzięłeś Omegę na chatę. Przeleciałeś ją i zasnęłeś - oznajmił, a ten stęknął.
- Muszę go przeprosić. Nie wiem co mi do łba strzeliło, że próbowałem go ugryźć... Teraz mi już nie pozwoli się tknąć. Ani mi nie zaufa...
- Cóż... z pewnością. Dodatkowo... przeszła ustawa. Teraz Omegi będą traktowane jak rzeczy... Więc jeżeli chcesz go zdobyć, to musisz mu pokazać, że nie wykorzystasz tego, że nie ma praw, do niczego czego on nie chce - westchnął cicho. - I będziecie musieli bardziej uważać. Usuwają antykoncepcję dla Omeg, więc...
- Nie da mi się tknąć teraz,więc to nie ma znaczenia.
- Ma. Leć do apteki wykup kilkanaście opakowań tabletek po, albo antynokncepcyjnych... ale najważniejsze. Blokery rui. Wykup dla niego kilkanaście paczek. - oznajmił poważnie.
- Masz rację... - oznajmił i podniósł się.
- Wiesz jakich blokerów używa? - zapytał, a ten pokiwał głową.
- Antykoncepcji tabletkami nie używał do tej pory... kupię tabletki po. - oznajmił spokojnie i wziął portfel.
- Prawidłowo - oznajmił i podał mu bardzo duża torbę. To o dziwo Kirishima okazał się tym myślącym tutaj, mimo że sam nie miał Omegi. - Właściwie. Ja też idę. Może kiedyś się przydadzą. - oznajmił i wyciągnął kolejna sporą torbę.
****
Katsuki w poniedziałek rano, nie wiedział co zrobić z Tei. Ta wróciła szczęśliwa, weekend z babcią był świetny i podekscytowana cały wieczór o nim opowiadała. Blondyn jak zwykle zrobił śniadanie, dał je małej i się zastanawiał, czy pisać do Deku. Pewnie nie zostawiłby małej bez słowa. Wiedział, że się pokłócili, ale sądził, że ten może nie zrezygnuje z pracy. Szczególnie po tym, że zostali bez praw. Musiał za coś żyć, skoro nie miał Alfy, a nie sądził, że jego matka zarabia wystarczająco, by utrzymać ich oboje... Może się mylił, ale na prawdę chciał, by Deku przyszedł do pracy.
Gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi, poderwał się z krzesła, by otworzyć. To pewnie Deku. Tak sobie wmawiał. Gdy uchylił drzwi, dostrzegł funkcjonariuszy policji.- Dzień Dobry Panie Bakugo. - oznajmił, bo oczywiście wszyscy go znali. Był bohaterem, więc ze względu na to policja i inne służby mundurowe miały do niego szacunek. - Musi nam Pan wybaczyć najście. Jednak ta Omega powołała się na Pana. Powiedziała nam, że pracuje dla ciebie i jesteś w stanie to potwierdzić. Oczywiście, jeżeli ta Omega kłamie, możesz złożyć na nią pozew. Czy jesteś pracodawcą dla kogokolwiek?
- Tak. Jestem. - oznajmił, więc odsuneli się, pokazując mu Izuku. - Tak, pracuje dla mnie. Pokazać wam spisaną umowę między nami? - zapytał, a ten pokręcił głową mówiąc, że nie trzeba i że dziękuje za informacje.
- Następnym razem masz mieć zaświadczenie od twojego szefa, inaczej dostaniesz mandat i zapłacisz za eskortę do miejsca pracy - funkcjonariusz zwrócił się bardzo nie miłym tonem do Izuku, a ten pokiwał głową i przepchnął się między nimi wchodząc do środka. Katsuki zamknął drzwi za policjantami i westchnął.
- To jest chore - warknął Deku. - Nie jestem zwierzęciem, ani nikim gorszym, ze misze mieć pozwolenie na wyjście z domu!
- Oczywiście, że nie - oznajmił spokojnie blondyn I złapał go za dłoń. - My Alfy postaramy się to odkręcić. Nie zezwolimy na traktowanie was jak podludzi.
- Yhym - mruknął wyrywając rękę. Ruszył do kuchni, bo usłyszał stukanie o miseczkę. - Dzień dobry Tei. Jak weekend z babcią? Opowiesz mi? - zapytał I dosiadła się do niej, a ta szczęśliwa pokiwała głową. Katsuki wiedział, że ten jest zły. Jawnie to okazał w końcu. Teraz pewnie zbliżenie się do niego zajmie mu trochę czasu. No nic. Katsuki będzie czekał. Będzie cierpliwy i odpokutuje to co próbował zrobić.
Cześć czesc, zapraszam do komentowania! Co sądzicie o rewelacjach?
CZYTASZ
Opiekun (BAKUDEKU)
FanfictionKatsuki został porzucony pięć lat temu. Jedyne co mu zostało to jego córeczka, Tei, którą kocha nad życie. W przedszkolu małej, dostrzegł kogo? Deku. Tak, tego chłopaka, którego gnębił większość życia. Właśnie w tym momencie zaczęła się ich wspólna...