ROZDZIAŁ 7: Pierwotny Głód

71 13 1
                                    

SUNGHOON

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

SUNGHOON

Odwróciłem się.

W wejściu stał wysoki mężczyzna ubrany w czarny płaszcz. Cały ociekał wodą, a twarz i ręce zabarwione miał na czerwono. Ciemne włosy kleiły mu się do czoła. Widocznie na zewnątrz padało.

Było w nim coś nienaturalnego, bardziej niż w kanibalach, które spotkałem do tej pory.

Nic w jego urodzie nie miało sensu, w sposobie w jaki się poruszał, w jaki nas obserwował i oddychał.

Chwilę zajęło mi zrozumienie, że to, czym przesiąkły jego ubranie i włosy, nie było wcale wodą, a krwią.

Skinął Jongseongowi głową na powitanie, czego tamten nie odwzajemnił, i niewzruszony ożywieniem, jakie wywołał wśród zebranych, podszedł do stołu, opierając na blacie czerwone palce.

-Sunoo zniknął.

-I..? - Tylko Jaeyun się odezwał.

-I chcę wiedzieć dlaczego. Podobno przeszkodził komuś w żerowaniu.

-Widać, jak bardzo ci na nim zależy. To wydarzyło się pięć dni temu. Wcześniej nie był ci potrzebny? - zaszydził kanibal.

Pięć dni. Byłem nieprzytomny łącznie pięć dni. Wzdrygnąłem się na to odkrycie.

-Podobno ten, kogo uratował, został zakażony - kontynuował, ignorując zaczepkę Jaeyuna. - Podobno ten ktoś trafił do jednego z klanów.

Sunghoon spojrzał wymownie na Jaya.

-Czy to prawda?

Mężczyzna skinął głową, zaciskając usta w wąską linię. Dopiero wtedy nowoprzybyły spojrzał na mnie gwałtownym ruchem. Zmrużył oczy, oddychając płytko, zaciskając palce na krawędzi blatu.

-Podobno jesteś to ty - powiedział bardzo wolno, jakby chciał się upewnić, że go zrozumiem.

-To ja.

Na te słowa Sunghoon podszedł do Jongseonga i usiadł na jego krześle, nawet na niego nie patrząc, a już na pewno nie prosząc go o pozwolenie. Ku mojemu zdziwieniu, Jay nie powiedział ani słowa, tylko odsunął się o krok.

Na kamiennym blacie pozostał krwawy odcisk dłoni.

Właśnie byłem świadkiem nowych szczebli panującej tu hierarchii.

-Dlaczego Sunoo cię uratował?

Sunghoon patrzył tylko na mnie. Żadne warknięcia ani wzdychnięcia nie robiły na nim wrażenia. Miałem wrażenie, że Jaeyun zaraz wstanie i rozszarpie go na strzępy, a Wonyoung, jeśli tylko dostanie go w swoje szpony, nie wypuści go z objęć.

-Skąd mam wiedzieć? - odparłem, rozjuszony oskarżającym tonem, jakim do mnie mówił.

-Gdzie to się stało? Gdzie go widziałeś?

KANIBAL |Jaywon| (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz