JAY
Oni nie zawsze byli tacy...
Ja też z resztą nie przypominałem już dawnego siebie.
Kiedyś naprawdę o mnie dbali, kiedyś naprawdę się starali. Wmawiali mi, że nauka jest ważna, że dzięki niej zajdę w życiu daleko.
A ja, młody, głupi i naiwny, wierzyłem im, że mam szansę zostać kimś. Że mogę przynieść im dumę.
Przejrzałem na oczy, kiedy krótko po dziesiątych urodzinach, zapijaczeni już kompletnie, oznajmili mi, że przepili całe oszczędności, które mieli przeznaczyć na moje studia. Tego dnia zwątpiłem w naukę, zwątpiłem w moją przyszłość i w moich własnych rodziców.
Wtedy zrozumiałem, że umrę, będąc nikim.
Jednak nie umarłem, kilkukrotnie już ocierając się o śmierć, niemal tak samo, jak oni. Ile razy znajdowałem ich w salonie tak upitych, że aż nieprzytomnych? Ile razy nie dawali oznak życia, tak naprawdę odsypiając skonsumowaną truciznę? Ile razy mówili mi, że nie boją się śmierci, ponieważ są zbyt żałośni, aby o nich pomyślała?
Wątpiłem, żeby oni rozważali takie aspekty.
Patrząc na minę Jaya, stwierdziłem, że chociaż kanibale nie wybierali może swoich ofiar na podstawie życia, jakie wiedli, to jednak wciąż mogli to oceniać.
Obaj czuliśmy ten smród: alkohol, wymiociny i pleśń. Nie wychowałem się w najlepszych warunkach. Tyle było z tego dobrego, że nie wyrzucono nas z mieszkania, ponieważ znajdowało w tak opłakanym stanie, że nikt nie przyszedłby po nas do niego mieszkać. Właściciel budynku niejednokrotnie nazywał nas szczurami.
Tak też się czułem, stojąc przed drzwiami, gapiąc się tępo na ich porysowaną i powgniataną powierzchnię. Szczur wracający do swojej nory. Nie byłem w stanie unieść ręki, aby zapukać albo nacisnąć klamkę.
-Wracajmy - szepnąłem. Ze zdziwieniem odkryłem, że wstydziłem się pokazać Jongseongowi mój dom. Dom. Miejsce, w którym jedynie sypiałem i nie raz płakałem skulony w łazience, opatrując nowe rany, których jedynie przybywało z każdym dniem. Licząc, że w końcu któregoś dnia się nie obudzę.
Kiedy pojawiły się u mnie autodestrukcyjne myśli? Czy zaczęło się to miesiąc, czy może rok temu? Może wcześniej. Może urodziłem się, aby umrzeć.
Niemal zaśmiałem się na tę myśl.
Zobaczyłem wystarczająco wiele, żeby móc z całą pewnością oznajmić, że tylko w tym celu rodził się każdy człowiek. Dowodem na to był potwór stojący za mną.
-Wracajmy - powtórzyłem.
Od początku byłem wobec niego kimś gorszym, słabszym. Wobec nich wszystkich. Jednakże nie mogłem znieść świadomości, że Jongseong zrozumie czemu i w oczach innych ludzi byłem warty jedynie splunięcia.
CZYTASZ
KANIBAL |Jaywon| (zawieszone)
FanficGnębiony w szkole Jungwon postanawia skoczyć z mostu, jednak przeszkadza mu w tym tajemnicza postać. Okazuje się, że chłopak od dłuższego czasu był pod urokiem istoty, która natychmiast rusza za nim w pogoń. W trakcie ucieczki zostaje zakażony prze...